Odwróciłem się i stanąłem oko w oko z Mavenem...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Jeśli rodzice nie dadzą dziecku doświadczyć miłości, jeśli nie ujawnią swoim zachowaniem, że samo jego istnienie jest dla nich radością, dziecko odwróci od...
- Odwróci³ siê ty³em do œwiat³a reflektora i os³aniaj¹c oczy przed blaskiem bij¹cym mu spod nóg, spróbowa³ zajrzeæ w kryszta³ow¹ g³êbinê jak przez lód, który skuwa jezioro...
- Obould parsknął i zaczął iść w stronę drowa, lecz zatrzymał się i odwrócił, odsłaniając przez szczelinę w hełmie pożółkłe...
- Pitt odwrócił się i spojrzał przez przejrzystą bańkę kabiny na ultramarynowy, ciemny błękit, sięgający dalekiego południa...
- Odwrócił się; z jego twarzy biła taka sama szaleńcza furia, jaką widziała, gdy pociął portret żony...
- Sheel Tar odwrócił się więc z powrotem w stronę nadciągającego wroga, ale Fain widział, że trzęsie się ze strachu...
- Kiedy ruszyli w dalszą drogę, Shan odwrócił się do Yeshego...
- Jack odwrócił się do szefa pionu naukowo-technicznego...
- - Odwrócił się i wszedł do chaty...
- Grego odwrócił się...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Miał mokre włosy i twarz
czerwoną od wiatru. Na jego szyi widziałem ślady po moich rękach. Obok niego stał
jakiś mężczyzna, który wyglądał, jak wycięty z tego samego żurnala. Był trochę
młodszy od Mavena; miał więcej włosów i bardziej gęste wąsy, ale to samo spojrzenie
upierdliwego gliniarza, tak samo też żuł gumę, okazując lekceważenie całemu światu.
Nieźle zmókł i jemu także wiatr dał się we znaki. Spodziewałem się, że za chwilę obaj
strzelą do mnie jednocześnie, ale zamiast tego usłyszałem:
- Alex, jak siÄ™ masz?
Patrzyłem to na jednego, to na drugiego. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
- Słuchaj, Alex - ciągnął Maven. - Zdaję sobie sprawę, że to trudna sytuacja dla
wszystkich. Chciałem cię przeprosić za nasze wcześniejsze nieporozumienia. Wiedz,
że naprawdę mi przykro z powodu śmierci twojego przyjaciela. A to detektyw Allen z
policji stanu Michigan.
- Panie McKnight. - Wyciągnął rękę. - Przykro mi, że poznajemy się w takich
okolicznościach.
Uścisnąłem mu dłoń. Wciąż nie wiedziałem, co powiedzieć. Nie miałem
pojęcia, dlaczego Maven nagle stał się taki grzeczny. Pomyślałem, że odgrywa jakąś
szopkę przed tym stanowym gliniarzem. Ale trudno mi było wyobrazić sobie, żeby
Maven komukolwiek się podporządkowywał.
- Detektyw Allen próbuje zorganizować parę łodzi, żeby przeczesać dno jeziora
w pobliżu miejsca zabójstwa, ale niestety pogoda nam nie sprzyja.
- Nawet jeśli warunki się polepszą, musi pan zdawać sobie sprawę, że może nic
z tego nie wyjść - zastrzegł detektyw. - To ogromne jezioro.
- Oczywiście.
- Tak czy inaczej - ciągnął Allen - chcieliśmy pana powiadomić, że i policja
lokalna, i stanowa zajmujÄ… siÄ™ tÄ… sprawÄ….
- Macie włosy? - zapytałem. - Z łodzi?
- Te z dulki? Tak. Pobraliśmy też próbki krwi. Choć raczej wiadomo, czyja to
krew.
- Maven powiedział panu o facecie nazwiskiem Rose?
- Tak, zostałem wprowadzony w temat.
- Musimy z nim porozmawiać. To znaczy z tym kimś, kto siedzi w więzieniu.
Może pan to jakoś załatwić, prawda?
Zauważyłem, że zerknął ukradkiem na Mavena.
- O co chodzi? - zapytałem. - Coś ukrywacie.
- Panie McKnight...
- Wiecie coÅ› o Rosie, tak?
- Alex - odezwał się Maven. - Prośba do ciebie: pojedź z nami na posterunek.
Uważam, że musimy popracować wspólnie, żeby rozgryźć tę sprawę.
- Co się dzieje, gadaj! - zażądałem.
- Nie tutaj - odparł Maven. - Alex, proszę. - Rozejrzał się. - Nie chcemy tu
nikomu przeszkadzać. A w ogóle gdzie jest pani Fulton?
- Położyła się - odparł Uttley, wchodząc do pokoju. - Co się stało?
- To Lane Uttley. - Maven przedstawił go detektywowi. - Prawnik państwa
Fultonów.
- Allen, detektyw z policji stanowej. - Uścisnęli sobie ręce. - Rozmawiamy
właśnie o różnych sprawach.
Uttley spoglądał to na nich, to na mnie.
- O jakich sprawach?
- Chyba mają jakieś informacje o Rosie - wyjaśniłem. - Chcą, żebym pogadał o
tym z nimi na posterunku.
- JadÄ™ z tobÄ….
- Nie. Musisz tu zostać, Lane. Pani Fulton cię potrzebuje. I Sylvia. -
Odwróciłem się i wyjrzałem przez okno. - Sylvia jest na dworze.
Lane podszedł do okna.
- Gdzie?
- Na plaży - odparłem. - Wybiegła bez płaszcza.
Nagle zobaczyliśmy dwóch policjantów z Soo. Wracali ścieżką z plaży, a kiedy
zauważyli nas w oknie, patrzących na nich, stanęli jak wryci. Poczułem ucisk w
żołądku - wyobraziłem sobie Sylvię, jak wchodzi do zimnej wody, falującej i błękitnej.
Ale w końcu ją dostrzegłem. Podeszła od tyłu do policjantów, ale oni się nie
zorientowali. Stali i gapili siÄ™, jak im siÄ™ przyglÄ…damy.
- Na litość boską, Lane - odezwałem się. - Przyprowadź ją.
- A gdybyśmy tak razem po nią poszli?
- Ja muszę jechać na posterunek.
Spojrzał na Mavena i Allena. Obaj czekali już na mnie przy drzwiach.
- Alex, coÅ› mi tu nie gra.
- Porozmawiamy tylko o Rosie - uspokoiłem go. - Nie przejmuj się mną.
Pokręcił głową.
- Zadzwoń do mnie, Alex.
Wyszedłem na dwór z dwoma policjantami.
- Pojadę za wami moim wozem - powiedziałem. Spojrzeli na siebie. Samo to
spojrzenie powinno mnie ostrzec.
- Może pojedzie pan z nami? - zaproponował Allen.
- Mam zostawić tu swoje auto? Nie. Jedźcie, będę jechał tuż za wami.
- Przecież pan Uttley może się zająć autem, prawda? - wtrącił się Maven. - Jego
samochód i tak stoi pod kasynem. Przyprowadzi twoją półciężarówkę do miasta, a
potem pojedziecie razem po jego bmw.
Nie chciało mi się wdawać z nimi w dyskusję, więc rzuciłem kluczyki na
przedni fotel półciężarówki i usiadłem w wozie Mavena.