proszę o zwięzłe streszczenie ostatnich wydarzeń obecnego tu kapita- na Tonkaia, który z mojego polecenia kierował dotąd śledztwem...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Elfowie zrobili wiele pierścieni, lecz Sauron potajemnie zrobił Pierścień Jedyny, który miał wszystkimi innymi rządzić...
- Krtko mwic, produkt narodowy brutto to wynik, ktry otrzymamy wyraajc w jednostkach pieninych ca rnorodno dbr i usug: korn-puterw, pomaracz, usug...
- włącznie, wszystko w tym stylu, który fachowcy nazywają stylem winietowym – sposób malo- wania przypominał wielce Sully'ego – w ulubionych...
- Odwrci si tyem do wiata reflektora i osaniajc oczy przed blaskiem bijcym mu spod ng, sprbowa zajrze w krysztaow gbin jak przez ld, ktry skuwa jezioro...
- – Hej! – krzyknął swym ochrypłym i niemal bezdźwięcznym głosem, który przypominał plusk kamieni wrzucanych do podziemnego jeziora...
- przed laty wieloma przywiózł mu w prezencie pewien bardzo wielki kupiec wprost z Gdań- ska, tliły się kawałki tego czarnego tytoniu, który nosi na paczce...
- da siy sprawiedliwoci, usprawiedliwiono si,iby sprawiedliwe i silne byy razem i aby bypokj, ktry jest najwyszym dobrem...
- Z mieczem Gawaina natarł na Gwydiona, który natychmiast upadł w poprzek łoża, wyjąc i strasznie krwawiąc z wielkiej rany na plecach; po chwili, gdy do przodu...
- Nałgała mu coś o jednym jedynym weekendzie w łóżku z narzeczonym, który poszedł do wojska i zginął, co potem okazało się szczerą prawdą, gdyż...
- zemsty wywrzeć, ogłosił między swymi dworzanami nagrodę temu, kto mu wskaże owego arbitra, który pierwszy po Ketlingowym wniosku zakrzyknął: „Zdrajca i...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Tonkai podniósł się. Wciąż jeszcze nie do końca rozumiał swoją rolę.
Ale był już spokojny.
— Otrzymaliśmy meldunek — zaczął, patrząc na Mokarahna — o
nagłym zniknięciu z pola widzenia systemu ochronnego dwóch ludzi
notowanych w rejestrach osób ze zdolnościami specjalnymi. Wykry-
to to podczas rutynowej kontroli rejestru. Ludzie ci to niejaki Sayen
Met, kadet kursu telepatów naszego Instytutu, przeniesiony do Ar-
panu z Instytutu Centralnego, oraz niejaki Hornen Ast, wielokrotnie
notowany wywrotowiec, przebywający wskutek ostatniej amnestii na
wolności. Podczas kontroli zapisów systemu ochronnego stwierdzili-
śmy, iż ci dwaj wielokrotnie w ostatnich miesiącach rejestrowani byli
w niewielkiej odległości w czasie i przestrzeni od siebie. Stykali się,
choć najwyraźniej starali się to ukryć. Czy mam szerzej charaktery-
zować poszukiwanych?
— Później — szczeknął Borden.
Tonkai skinął głową. Krótko, starając się pominąć zbędne szczegóły
— do takich zaliczył między innymi fatalną wpadkę w Trumnie i cięż-
ki stan Wondena — streścił dotychczasowy przebieg śledztwa. Skoń-
czył przytoczeniem otrzymanej od Drauna listy.
— Dziękuję — powiedział Mokarahn dając znak, by Tonkai usiadł.
Jak na razie skończyła się jego rola. — Wczoraj, około godziny pierw-
szej, otrzymałem z kierunkowego nasłuchu naszych szperaczy zapis
następującej rozmowy.
Połączenie, którego zapis, jak sądzę, zostanie zaraz odtworzony, mia-
ło miejsce w Arpanie, w bliskim sąsiedztwie Instytutu. Jednym z ludzi,
którzy kontaktowali się za pomocą amtexu, był poszukiwany Sayen
Met. Analiza charakterystyki pola drugiego rozmówcy wskazuje nie-
zbicie na dotychczasowego dyrektora Instytutu, Lao Faetnera. Począ-
tek połączenia nie został nagrany. Sądzę, że reszta wystarczy. — Mo-
karahn obrócił się w kierunko Bordena — Czy mogę prosić o odtwo-
rzenie zapisu rozmowy?
Jeden z nieznajomych podłączył amtex do systemu fonicznego i
uruchomił go.
Po chwili rozległ się w sali brzękliwy metaliczny głos.
„...broniłem wam kontaktować się ze mną w ten sposób?”
Suche brzęknięcie, oznaczające przełączenie kierunku emisji. Am-
texy też jeszcze wymagały udoskonalenia, na razie połączenie szło w
jedną stronę, od nadającego do odbiorcy.
— Wykonawca jest gotowy. Wysyłam go już do Hynien. Mam tyl-
ko jedno pytanie.
— Byle szybko.
— Będzie miał przy sobie w chwili zatrzymania sprzęt, który od
pana otrzymałem. Czy to nie spowoduje niepożądanych konsekwen-
cji?
— Wyjaśniałem wam, do cholery! Żandarmeria w Hynien jest
uprzedzona o lokalizacji zamachowca. Zdążą oczyścić zwłoki, zanim
dopadnie ich ochrona.
Jasne?
— Chciałem się upewnić, panie pułkowniku.
— Coś jeszcze?
— Wszystko.
— To rozłączyć się, do cholery. I nie ważcie się więcej kontaktować
ze mną w ten sposób”.
Suchy trzask.
Przez salę przeszedł cichutki szum. Jak powiew. Ton-kai nerwowo
drapał się po brodzie. Sięgnął po swoje zapiski, ale uświadomił sobie,
że notes zabrali mu goryle. Wyciągnął więc z kieszeni jakiś świstek pa-
pieru i zaczął szybko notować. Na moment w ogóle zapomniał, gdzie
jest. To było właśnie to. Jego praca, jego żywioł. W mózgu otworzy-
ły mu się jakieś przegrody i trwała tam obłędna gonitwa myśli. Pi-
sał szybko, bojąc się, żeby nic z efektów nagłego olśnienia nie uciekło
i nie zostało zapomniane. Nikt nie zwrócił na niego większej uwagi.
Dopiero po dłuższej chwili oderwał pisak od kartki.
— ...razem z senatorem Blomem. Jak szeroko sięgał spisek jest w
tej chwili przedmiotem ustaleń pracowników Instytutu Centralnego
— dobiegał go jak z oddali głos Bordena. — Zapewne zamieszane są
weń wysoko postawione osobistości w Radzie Specjalistów i w Kon-
wencie, być może również w innych Instytutach. Ta sprawa jednak nie
należy do panów. Wy macie tylko zlokalizować i ująć grupę, działa-
jącą z bezpośredniego polecenia Faetnera. Możecie korzystać do tego
celu ze współpracy Instytutu Centralnego, którego przedstawiciele są
tu ze mną. Prawda, zapomniałem panom przedstawić...
Tak, to właśnie go zastanawiało od dawna. Jak przez mgłę dotarła
do niego i zapadła gdzieś w wyznaczoną szufladkę w mózgu informa-
cja o zaplanowanej wizycie Ouentina w Hynien. Pisak znów ruszył we