plamami ciemnymi...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Pitt odwrócił się i spojrzał przez przejrzystą bańkę kabiny na ultramarynowy, ciemny błękit, sięgający dalekiego południa...
- W morzu tym spędzałem często długie godziny, zupełnie bezczynnie pozwalając się w nim po prostu unosić...
- To jest zawartość pliku dane...
- Nynaeve spojrzała na wystawę terâangreali i szarpnęła za warkocz...
- — Ciężko was Bóg pokarał, ale wam za to odmienił dusze — mówił — nieszczęście wiele uczy...
- Faktycznie, celne pytanie — myśli Katarzyna...
- — O co chodzi? — zapytał Pawldo, podejrzewając, że oto spokojny poranek dobiegł końca...
- Wiedział jednak, że nie wolno mu zboczyć z obranego szlaku...
- 7905 11 26 8 -0...
- Z trudem przełknął ślinę...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Płomień stawał się coraz bielszy i potężniejszy, w miarę jak gasło
słońce. Wsysał w siebie światło coraz chciwiej i wnet gloria otaczająca gwiazdę dnia znikła.
Słońce wisiało teraz spełzłe, słabo połyskując, a z każdą uciekającą falą promieni wzbierała w nim wściekłość i zawiść. W końcu został zeń tylko czarny, przepalony żużel, który
niebawem spadł i zatonął w morzu.
Płomień natomiast jaśniał ponad wyraz wszelki. Wzniósł się z wolna w górę i popłynął
na północ.
Bajka weszła na podwórze domu. Jakże pusto tu było… jakże strasznie wyglądały ru-
iny. Ciernie rosły w szczelinach gzymsów okien, a robactwo wszelakiego gatunku roiło
się na zbutwiałych schodach. Nagle posłyszała w pokoju straszny zgiełk. Pisarz i jego
sprzymierzeńcy nasycali się widokiem śmierci na stosie, jakiej ofiarą padła matka, wtem
spostrzegli²⁷⁶, że słońce zagasło.
Daremne czynili wysiłki, by zagasić płomień i sami przy tym ponieśli²⁷⁷ rany. Z bólu i strachu miotali straszne przekleństwa i skargi żałośliwe. Przerazili się jeszcze bardziej, spostrzegłszy wchodzącą do pokoju Bajkę i rzucili się z wielkim wrzaskiem, by wreszcie
na niej wyładować swą wściekłość. Bajka skryła się za kołyskę, a prześladowcy umotali²⁷⁸
się w pajęczynę tarantul, które obsypały ich tysiącem jadowitych ukąszeń. Poczęli szalenie wić się i tańczyć, a Bajka przygrywała im wesołą piosneczkę. Naśmiawszy się do syta z ich
śmiesznych min i podrygów, poszła ku ołtarzowi i uprzątnęła jego szczątki, by znaleźć
ukryte schody. Znalazłszy poczęła zstępować w dół, a tarantule szły za nią. Gdy przyszła
do pierwszej groty, sfinks spytał: „Co biegnie szybciej jak błyskawica?” — „Zemsta” —
odparła Bajka. „Co najszybciej mija?” — „Nieprawe posiadanie”. „Kto poznał świat?” —
„Ten, który poznał samego siebie”. — „Co jest wieczystą tajemnicą?” — „Miłość”. —
„Gdzie mieszka?” — „U Zofii”.
Sfinks skrzywił się z niezadowoleniem… a Bajka bramę otwarła i weszła do jaskini
sióstr.
„Oto macie tarantule!” — zawołała do sióstr, które tymczasem zapaliły swą lampę
i dalej pilnie pracowały. Przeraziły się bardzo, a jedna z nich porwała nożyce i poskoczyła ku Bajce, by ją przebić. Przypadkiem jednak nastąpiła na tarantulę, która ją natychmiast
w nogę ugryzła. Krzyknęła przeraźliwie. Inne wiedźmy pośpieszyć jej chciały z pomocą,
ale także padły ofiarą rozwścieklonych²⁷⁹ owadów. Nie mogły złapać Bajki i skakały, dziko pokrzykując.
„Tkaj nam natychmiast — wołały do małej — lekkie suknie do tańca. Nie możemy
się ruszać w tych sztywnych spódnicach i giniemy z gorąca. Ale musisz zwilżyć nić śliną
pajęczą, bo inaczej się urwie, i tkając, wrobić w materię kwiaty, które rosły w ogniu, śpiesz się, gdyż inaczej zginiesz”.
„Dostarczę wam trzech tęgich much — rzekła Bajka do pająków-krzyżaków, które
wesoło tkały swe siatki u stropu i po ścianach jaskini — ale musicie mi zaraz utkać
trzy piękne, lekkie sukienki. Kwiatów, które wrobić trzeba, dostarczę wam w tej chwili”.
Pobiegła ku drabinie i dostała się do Arktura.
„Monarcho — rzekła — źli tańczą, dobrzy spoczywają. Czy płomień już przybył?”.
²⁷⁶ te
tr eg i — w oryginale niem.
ren
er ge
tig er r ken, tj.: wtem przerażeni spostrzegli.
²⁷⁷ nie i r ny — dziś popr.: odnieść rany.
²⁷⁸
t
i
yn — dziś: zamotać (zaplątać) się.
²⁷⁹ r
iek ny — dziś raczej: rozwścieczony.
Henryk Ofterdingen
„Już przybył — odparł król — noc przeminęła, lody topnieją. Małżonka moja ukazuje się w dali, nieprzyjaciółka moja zginęła. Wszystko poczyna żyć na nowo. Jeszcze na
widownię świata wystąpić mi nie wolno, gdyż jedynym nie jestem królem. Proś o co
chcesz”.
„Potrzeba mi — rzekła Bajka — kwiatów wyrastających z ognia. Wiem, masz zdol-
nego ogrodnika, co umie je hodować”.
„Cynku! — zawołał król — daj nam kwiatów!”.
Ogrodnik wystąpił z szeregu, przyniósł garnek z ogniem i posiał weń błyszczący pył.
Niedługo wystrzeliły kwiaty. Bajka pozbierała je do fartuszka i powróciła do jaskini. Pająki przez ten czas pracowały pilnie, suknie były prawie gotowe, należało tylko wrobić w nie
kwiaty. Bajka dokonała tego z wielką zręcznością i bardzo prędko. Nie oderwała jednak
nitek, których końce tkwiły jeszcze w pająkach.
Zaniosła suknie utrudzonym tancerkom. Zastała je skąpane w pocie, leżące na zie-
mi, gdzie spoczywały po niezwykłym utrudzeniu. Bardzo zręcznie rozebrała trzy chude,
piękne damy, klnące podczas tej operacji na Bajkę co wlazło²⁸⁰. Suknie leżały wybornie i były bardzo piękne. Bajka podczas ubierania wielbić nie przestawała wdzięków i zalet
charakteru swych władczyń, a wiedźmy, słuchając pochlebstw i patrząc na piękne suknie,
nie posiadały się z radości. Przyszły tymczasem do siebie i ożywione świeżą ochotą poczęły się wesoło kręcić i pląsać, obiecując Bajce obłudnie długie życie i znaczne wynagrodzenie.
Bajka powróciła do izby, gdzie były pająki i powiedziała im:
„Wolno wam teraz zjeść muchy, które wpędziłam w wasze sieci”.
Pająki i tak się już niecierpliwiły, bo wiedźmy, tańcząc, szarpały bez ustanku za nitki
łączące suknie z ich ciałem, dostawszy tedy pozwolenie, pobiegły i rzuciły się na trzy
siostry. Chciały się one bronić nożycami, ale nożyc nie było. Bajka zabrała je cichaczem.
Uległy więc pająkom, tym swym kolegom z zawodu. Pająki dawno nie miały podobnej
uczty, wyssały z nich też wszystko, nawet szpiku w kościach nie zostawiając.
Bajka spojrzała przez szczelinę w skale i ujrzała Perseusza²⁸¹ z wielką żelazną tarczą.
Nożyce same wzbiły się ku tarczy, a Bajka go poprosiła, by nimi obciął skrzydła Ero-
sowi, a potem tarczą swą zechciał uwiecznić siostry i w ten sposób dokończyć wielkiego
dzieła.
Potem opuściła królestwo podziemi i uniosła się szczęśliwa do pałacu Arktura.
„Len sprzędziony — rzekła. — Nieżywe pozbawione ponownie duszy. Żywe zapanuje,