Niedługo potem Amyas ożenił się z Karoliną Spalding...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- — Wierzę, że ci się uda — przyznała, a potem spytała: — A co ze mną?— Cóż, z tobą to inna sprawa...
- dobiegł do jej wytężonego słuchu — cichy jak brzęczenie komara daleki dzwonek, za chwilę ponowny • dzwonek, już bliżej, potem stukot...
- Nałgała mu coś o jednym jedynym weekendzie w łóżku z narzeczonym, który poszedł do wojska i zginął, co potem okazało się szczerą prawdą, gdyż...
- Wróciłem do pokoju, zmyłem naczynia po śniadaniu, posłałem łóżko, a potem usiadłem przy stole, wypisałem czek na pięćdziesiąt funtów, napisałem...
- zostając przy władzy - fakt bez precedensu - na trzecią kadencję, a potem odegrało istotną, być może decydującą rolę w podtrzymaniu oporu Armii...
- Will zacisnął zęby, sama myśl o tej czynności była obrzydliwa, ale ją wykonał, potem dołożył starań, by odnosząc młodzieńca na posłanie nie narażać go...
- Z początku wcale o nich nie myślał, potem, gdy mu coraz częściej wpadały w oczy lub pod rękę, zaczął doświadczać wyrzutów sumienia...
- Popatrzył na sierżant, potem na Despreaux, i doszedł do wniosku, że największą szansę przeżycia daje mu przyznanie się do wszystkiego...
- Obrzuca mnie przelotnym spojrzeniem, potem zagląda do skrzynki, w której trzyma cebulki przeznaczone do selekcji...
- W każdym razie Thrower wziął się w garść, podciągnął spodnie, zapiał je porządnie, a potem wrócili do domu...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Kłócili się i zawsze darli z sobą koty, ale niewątpliwie było to małżeństwo z miłości. Byli w sobie zakochani do szaleństwa. Uczucie to nie gasło, ale Amyas odziedziczył wszelkie cechy Crale’ów, więc i bezwzględny egoizm. Kochał wprawdzie Karolinę, ale absolutnie się z nią nie liczył. Robił, co chciał. Moim zdaniem kochał ją taką miłością, do jakiej w ogóle był zdolny, ale na pierwszym miejscu stawiał swoją sztukę. I powiedziałbym, że żadna kobieta w jego życiu nie mogła rywalizować ze sztuką. Owszem, miał wiele miłostek, kobiety były mu natchnieniem, ale skoro już przestały go interesować, porzucał je bez najmniejszych skrupułów. To nie był człowiek sentymentalny ani romantyk, o nie! Ale trzeba przyznać, że nie był także na wskroś zmysłowy. Jedyną kobietą, o którą dbał w życiu, była z pewnością jego żona. Ona to czuła i dlatego na wiele rzeczy patrzyła przez palce. Był doskonałym malarzem. Karolina wiedziała o tym i szanowała jego talent. Robił różne wypady miłosne, ale zawsze wracał — zazwyczaj z jakimś nowym obrazem. Mogło to trwać jeszcze długie lata, gdyby nie trafił na Elzę Greer. Bo Elza Greer… — Jonathan nie dokończył, pokiwał tylko znacząco głową.
— A co było z Elza Greer? — spytał Poirot.
— Biedne dziecko… biedne dziecko — rzekł niespodziewanie Jonathan.
— Taki pan ma do niej stosunek? — zapytał Poirot.
— Może to dlatego, że jestem stary — odpowiedział Jonathan — ale powiem panu, że w bezbronności młodych jest coś, co mnie wzrusza do łez. Młodość jest taka wrażliwa, taka łatwa do zranienia. A przy tym taka bezwzględna, taka pewna siebie… Taka wspaniałomyślna i wymagająca.
Stary prawnik wstał i podszedł do półki z książkami. Wyjął jeden z tomów, otworzył go, przerzucił kilka kartek i zaczął czytać głośno:
Dwa słowa, drogi, a potem naprawdę
Dobranoc. Jeśli twa miłość uczciwa,
a twym zamiarem małżeństwo, to jutro
przez kogoś, kogo ci przyślę, mi donieś,
gdzie, kiedy chciałbyś dopełnić obrzędu,
a cały los swój u stóp twoich złożę
i za mym panem pójdę na kraj świata[4]
— Tak słowami Julii przemawia miłość w połączeniu z młodością — powiedział. — Żadnej powściągliwości, żadnych niedomówień ani tak zwanej dziewiczej wstydliwości. Odwaga, dążenie do celu, bezwzględna siła młodości! Szekspir dobrze wiedział, co to młodość. Julia wybiera Romea… Desdemona chce Otella. Młodzi nie wiedzą, co to zwątpienie, co to strach, co pycha.
— Więc do pana Elza Greer przemawiała słowami Julii? — spytał zamyślony Poirot.
— Tak. Była rozpieszczonym dzieckiem szczęścia. Młoda, piękna, bogata. Spotkała swego mężczyznę: chciała go mieć. No, ale to nie był młody Romeo, tylko żonaty, niemłody malarz. Elza Greer nie miała żadnego kodeksu moralnego, który by ją powstrzymywał, wyznawała jedynie kodeks nowoczesnej młodzieży: „Bierz z życia, ile zdołasz, wszak żyjemy tylko raz!”
Tu westchnął, odchylił się w fotelu i znowu zaczął pukać palcami w poręcz.
— Zaborcza Julia. Młoda, okrutna, lecz niesłychanie wrażliwa, bezbronna. Śmiało stawia wszystko na jedną kartę i pozornie wygrywa. A potem w ostatniej chwili wkracza na scenę śmierć i ta żywa, radosna, płomienna Elza także umiera. Zostaje mściwa, zimna, twarda kobieta i tylko z całej mocy nienawidzi tej drugiej, której ręka popełniła zbrodnię.
Pan Jonathan zmienił ton.
— Do licha! Popadam w melodramat!… A więc pozostaje twarda, młoda kobieta o równie twardym poglądzie na świat. Niezbyt interesujący charakter. „Biało–różowa młodości, namiętna, blada…” Odejmijmy to i cóż nam pozostanie? Dość przeciętna młoda niewiasta, szukająca innego bohatera naturalnej wielkości, którego mogłaby postawić na opróżnionym piedestale.
— A gdyby Amyas Crale nie był słynnym artystą… — zaczął Poirot.
— Otóż to, otóż to — potaknął gorąco pan Jonathan. — Trafnie pan to ujął. Dzisiejsze Elzy to wielbicielki sławnych ludzi. Mężczyzna musi czegoś dokonać, musi być kimś. Ale Karolina Crale mogłaby się była równie dobrze zakochać w urzędniku bankowym czy — agencie towarzystwa ubezpieczeń. Karolina kochała Amyasa Crale’a — mężczyznę, nie Amyasa Crale’a — wielkiego malarza. Karolina nie była wulgarna, natomiast Elza Greer, owszem. Ale Elza była młoda i piękna, i — dla mnie — niezmiernie wzruszająca.
Herkules Poirot kładł się spać mocno zamyślony. Fascynowało go zagadnienie psychologiczne.
Dla Edmundsa, urzędnika biura prawnego, Elza Greer była zwykłą dziwką, niczym więcej.
Dla starego pana Jonathana była odwieczną Julią.
A Karolina Crale?
Każdy widział ją inaczej. Montague Depleach pogardzał nią za jej defetyzm, za uległość wobec losu. Dla młodego Fogga była uosobieniem romantyzmu. Edmunds widział w niej przede wszystkim wielką damę. Pan Jonathan wyraził się o niej jako o osobie o gwałtownym, burzliwym temperamencie.
Jaka by się wydala jemu, Poirotowi?
Czuł, że od trafnej odpowiedzi na to pytanie zależy powodzenie jego misji.