na własną rękie...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- madzenie mieli za ze Fojbidasowi, e dziala na wasn rk, ale Agesi-laos usprawiedliwia ow napa na pastwo sprzymierzone w czasie po-koju tlumaczc, e...
- królewski, wymachując rękami przy wyjaśnianiu antyen - tropijnych przejść krytycznych, zauważył, że coś mu przeszkadza, rzucił okiem na własną dłoń i...
- *** Potencja Krwi Potrafisz kontrolowac wlasna krew, sprawiajac ze na krotki czas wzrasta jej moc i obniza sie w ten sposob twoje pokolenie...
- tak się nie wahał przelać krew cudzą, jak drudzy wytoczyć własną...
- Otworzył szklane drzwi i podał legioniście przepustkę wejściową...
- 187możemy przyjąć jako zasadę, że każdy kraj wymieniony wśród owych affines leżał na zewnątrz granic tego państwa, jako jego bok" (tatuś] Kierując się tą zasadą,...
- So we went outside, and I asked if Tyler wanted it in the face or in the stomach...
- niami
- Zjadł dwie parówki i wypił karafkę wina w kawiarni na rynku...
- Podszedł do drzwi przedziału, schylił się i powąchał dziurkę od klucza...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Jeżeli się rozchodzi o treść całego zdarzenia, to już podobnież dawniej niejakie
Andersen i Szwarc próbowali te sprawę poruszyć, ale naszem chłopakom najlepiej
to wyszło, bo dołożyli śpiewy i tańce kabaretowe, a także samo półskryptis oraz
tak zwany wolny żart, czyli kącik humoru. Totyż publika bawi się jak rzadko.
A zaczyna się od tego, że w pewnem numerze hotelowem, którego okna wy-
chodzą na pałac królewski, zamieszkuje przystojny blondynek zameldowany cza-
sowo.jako uczony.
Kogo i czego uczy, detalicznie nie wiadomo, w każdem bądź razie czasu ma
dosyć, bo stale i wciąż kapuje na balkon, na którem ukazuje się co i raz królewna.
Zasuwają do siebie perskie oczka. Smichy-chichy, i od tego do tego, królewna
znalazła się w numerze uczonego. Już myślemy, że zacznie się tak zwane dozwo-
lone od lat 16 i rozglądamy się za łóżkiem. Ale nie, przeciwnie, odbywają się
staroświeckie zaręczyny.
I tutaj właśnie wmieszał się Cień, któren okazał się ostatecznem draniem i tak
zaszurał, tak wszystko pokotłował, że poderwał uczonemu królewnę i sam się
został za p.o. króla. Ale na marny koniec przyszło łachudrze, bo łeb mu koniec
końcem obcięli.
384
Rzecz jasna na jury, czyli do pucu, bo jak nam wiadomo wszystko to jest
muzyczna bajka i łeb Cieniowi w ostatniej chwili nazad wyrasta. Nie będziem tu,
rzecz jasna, streszczać całego przebiegu, musiem jednak zaznaczyć o tej egzekucji
dlatego, żeby pochwalić artystę, któren odstawia Cienia.
Faktycznie trzeba mieć nielichą zdolność, żeby tak schować głowę w kołnie-
rzyk, żeby się wydawała nieobecna, odcięta, znaczy się, jak nożem. A potem z nią
z kołnierzyka wyskoczyć. Jednem słowem — jest głowa — nie ma głowy i apiać
jest głowa.
Dużo jest w tej sztuce zadziwiających fokusów, dużo także samo rzeczy po-
uczających z życia sfer urzędowych, czyli tak zwanego protokołu dyplomatyczne-
go i milicyjnego. Są dowcipy na różne stawki, dłuższe i krótsze. Są balety i bale,
są nogi dłuższe i krótsze. A najwięcej faktycznie muzyki i piosenek.
Nie wszystko jednakowoż mogłem spamiętać — Gienia stale i wciąż głowę
mnie suszyła, pretensje wnosiła, że Cień jest wyższy zwrostem od swojego wła-
ściciela, a powinni być równe i na twarzy podobne.
— Raz, że się mylisz — mówię — bo cień może być większy albo mniejszy
w zależności od pory dnia, a po drugie trudno jest dobierać artystów bliźniaków.
— Dlaczego? Nawet pięcioraczki już mamy, a czworaczków jak siana.
— Musisz poczekać, aż podrosną, teraz się jeszcze nie nadają do STS-u
Kieliszek z „Renessansu”
— Panie szanowny, za czem ten ogonek?
— Za złotem.
— Kupić czy sprzedać?
— Obejrzyć.
— Jak to obejrzyć? Śmichów-chichów z nieznajomej osobistości, która po
ludzku się pana pyta, nie masz pan prawa robić.
— Wcale nie zamiaruje, bo to faktycznie jest wystawa złota, srebra i drogich
kamieni, czyli tak zwany złoty wtorek.
— I kupić tu nic nie można?
— Rzecz jasna, że nie.
— No to w takiem razie ja nie rozumie, po co w kolejce nogi sobie zrywać?
— Tylko, z przeproszeniem pańskiej osoby, żłób z tak zwanego głębokiego
terenu mógłby zadać takie zapytanie. Rozchodzi się o kulturę i sztukie, a także
samo oświatę, żeby takiemu orczykowi oczy przetrzyć, czyli upowszechnić go
kulturalnie, żeby przestał być ciemną masą.
— Obliczaj się pan ze słowamy, dobrze?
— Dlaczego? Obrażać się nie masz pan powodu, przykładowo tylko zazna-
czam.
— Jeżeli tak, to w porządku. Posuwam się za panem. Takie rozmówkie miałem
z pewnem facetem przy wejściu do Muzeum w Jerozolimskiej Alei, gdzie się
odbywa pokaz złotych i pozłacanych skarbów historycznych.