VIII Urojenia Kelvina Hallidaya Następnego ranka byli w ogrodzie, kiedy przyszła pani Cocker z pilną wiadomością...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- – Kiedy tylko dotrzemy tam, gdzie majÄ… w miarÄ™ rozwiniÄ™ty przemysÅ‚ – dodaÅ‚ po chwili – bÄ™dziemy musieli sprawić sobie trochÄ™ odtylcowych...
- Kiedy robisz to…82… IDE robi to83Skąd się biorą programy84IDE pomaga Ci kodować86Kiedy zmieniasz coś w IDE, zmieniasz...
- Szli w zupełnej ciszy, w milczeniu pokonywali zalaną martwym światłem drogę, a kiedy po forsownym marszu doszli do Hali Pisanej, zatrzymali się bez...
- Kiedy Canan przejął zarządzanie codziennymi operacjami magazynu, Lovejoy jeszcze bardziej skupił swą uwagą na rekrutacji, sprowadzając ostatecznie jeszcze...
- Ed siedział właśnie przy biurku w rogu swojego salonu sprzedaży żując pierwsze tego dnia cygaro, kiedy zobaczył dwóch mężczyzn w roboczych koszulach i...
- «Dlaczego wiÄ™c oÅ›miela siÄ™ podejść do kapÅ‚ana za pierwszym razem, kiedy jest caÅ‚kiem nieczysty, a za drugim razem – zbliżyć siÄ™ nawet do...
- Skacz, dziecko, skacz! Od kiedy moja córka Zara umiała już bez pomocy stanąć na stole, na którym zmieniano jej pieluszki, bawię się z nią w...
- nizujących poglądach na temat oczyszczenia i poznania prawdy? Istotnie, kiedy czytamy o tym, co według Pseudo- Dionizego znaczy oczyszczenie napotykamy w...
- Nie masz te¿,nie masz ¿adnego w tym cudu,Kiedy raz na dno,pod ob³oki drugiLataj¹c,musi nadweredziæ fugi;Wpadszy w najg³êbsze na ostatek...
- Dokładnie w tym samym momencie pociąg silnie zarzucił i Harry rozpaczliwie jął wymachiwać rękoma, kiedy potworna ziejąca w dole czerń ruszyła mu na spotkanie...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Przepraszam pana - powiedziała, zwracając się do Gile-sa. - Dzwoni jakiś doktor Kennedy.
Pozostawiając Gwendzie dalsze uzgadnianie planów ze starym Fosterem, Giles wszedł do domu i podniósł słuchawkę.
- Mówi Giles Reed.
- Tu dr Kennedy. Rozmyślałem o naszej wczorajszej rozmowie, panie Reed. Są pewne fakty, które -jak sądzę - powinniście jednak poznać. Mógłbym przyjechać do was dziś po południu, jeśli będziecie w domu.
- Z całą pewnością będziemy. O której?
- O trzeciej?
- Doskonale.
W ogrodzie stary Foster rozmawiał z Gwendą.
- Czy to ten doktor Kennedy, co to mieszkał tu kiedyś na West Cliff?
- Tak sądzę. Znał go pan?
- Mówili, że to najlepszy doktor, jaki tu był. Nie żeby był tak popularny jak dr Lazenby. Zawsze umiał coś tak powiedzieć, żeby człowiekowi było weselej, taki był ten Lazenby. A dr Kennedy zawsze był jakby niegadatliwy i oschły... ale znał się na swojej robocie.
- Kiedy zrezygnował z praktyki?
- O, już dawno temu. Piętnaście lat albo coś koło tego. Mówią, że podupadł na zdrowiu.
Giles wyszedł na taras i natychmiast odpowiedział na nieme pytanie Gwendy.
- Przyjedzie tu dziś po południu.
- Och! - Znów zwróciła się do Fostera. - Czy znał pan siostrę doktora Kennedy'ego?
- Siostrę? O ile pamiętam, to nie. Tyle wiem, że była taka dziewczyna. Wyjechała stąd do szkół, a potem za granicę, chociaż słyszałem, że wróciła tu na trochę po wyjściu za mąż. Ale zdaje mi się, że uciekła z jakimś facetem... mówią, że zawsze była zwariowana. Nie wiem, czy kiedykolwiek ją widziałem. Wie pani, przez jakiś czas miałem pracę w Plymouth.
- Po co przyjeżdża? - spytała Gilesa, kiedy szli w stronę krańca tarasu.
- Dowiemy siÄ™ o trzeciej.
Dr Kennedy zjawił się punktualnie.
- Jakie to dziwne uczucie być tu znowu - powiedział, rozglądając się po salonie, po czym bez dalszych wstępów przeszedł do wyjaśnienia celu swojej wizyty.
- Zakładam, że jesteście zdecydowani odszukać to sanatorium, w którym umarł KeMn Halliday, i poznać wszystkie szczegóły dotyczące jego choroby i śmierci.
- Jak najbardziej - potwierdziła Gwenda.
- Cóż, oczywiście możecie to zrobić bez większego trudu. Doszedłem więc do wniosku, że mniejszym wstrząsem będzie dla was, jeśli dowiecie się o tym ode mnie. Przykro mi, że muszę warn o rym powiedzieć, nie da to bowiem nic ani warn, ani nikomu innemu, a tobie, Gwennie, sprawi zapewne wiele bólu. Ale proszę bardzo. Twój ojciec nie chorował na gruźlicę, a sanatorium, w którym przebywał, było szpitalem dla umysłowo chorych.
- Szpitalem dla umysłowo chorych? Czy to znaczy, że był chory psychicznie? - Gwenda przeraźliwie zbladła.
- Nigdy tego nie potwierdzono. I, moim zdaniem, nie był nienormalny, jeśli traktować ten termin w sensie ogólnie przyjętym. Przeszedł bardzo silne załamanie nerwowe i cierpiał na urojenia.
Poszedł do szpitala z własnej woli, na własne życzenie i mógł, gdyby tylko zechciał, w każdej chwili stamtąd wyjść. Jego stan nie uległ jednak poprawie i zmarł tam.
- Cierpiał na urojenia? - powtórzył Giles pytająco. - Jakiego rodzaju?
- Wydawało mu się, że udusił żonę - odparł oschłym tonem dr Kennedy.
Z gardła Gwendy wydobył się stłumiony okrzyk. Giles szybko wyciągnął rękę i ujął jej lodowatą dłoń.
- A... a zrobił to? - zapytał.
- Co? - dr Kennedy wpatrzył się w niego. - Nie, oczywiście, że nie. Nie ma co do tego cienia wątpliwości.
-Ale... ale skąd pan to wie? - Głos Gwendy zabrzmiał bardzo niepewnie.
- Moje drogie dziecko! Nigdy nie ulegało to najmniejszej wątpliwości. Helen porzuciła go dla innego mężczyzny. Kelvin już jakiś czas przedtem miał zaburzenia: jakieś koszmarne sny, chore pomysły. Ostatni wstrząs spowodował załamanie. Nie jestem psychiatrą. Oni umieją wytłumaczyć przyczyny takich stanów. Mąż, który wolałby, aby jego żona była raczej martwa niż niewierna, potrafi uwierzyć, że umarła... a nawet, że sam ją zabił.
Giles i Gwenda ostrożnie wymienili ostrzegawcze spojrzenia.
- Tak więc pana zdaniem - odezwał się cicho Giles - nigdy nie było wątpliwości co do tego, czy faktycznie zrobił to, o czym był przekonany, że zrobił?
- Och, jestem tego zupełnie pewien. Dostałem od Helen dwa listy. Pierwszy był z Francji i dostałem go jakiś tydzień
po jej wyjeździe, a drugi mniej więcej pół roku później. Och, nie, to było wyłącznie jego urojenie i nic więcej. Gwenda wciągnęła głęboko powietrze.
- Czy zechciałby pan opowiedzieć mi o tym? - spytała. -Bardzo proszę.
- Powiem ci wszystko, co mi wiadomo, moja droga. Trzeba zacząć od tego, że Kelvin od pewnego czasu stał się dziwnie neurotyczny. Przyszedł do mnie z prośbą, abym mu pomógł.