– Kiedy tylko dotrzemy tam, gdzie mają w miarę rozwinięty przemysł – dodał po chwili – będziemy musieli sprawić sobie trochę odtylcowych...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Czy to ojczyzna moze byc kiedyniekiedy, byc i nie byc na przemian? Ojczyzna moze byc tylko kraj stanowiacy nieprzerwalnie teren historyczny narodu, i to teren centralny...
- Najczęściej wolno ci tylko kopiować pliki z serwera, ale często możesz także kopiować własne pliki na serwer do specjalnie w tym celu utworzonego katalogu...
- Już dawniej kilka razy udało mi się wślizgnąć między Żydów pracujących we dnie poza gettem; kontrola nie była ścisła, chyba tylko wariat pchałby...
- 08 Przynocie wic owoc godny nawrcenia,09 a nie wmawiajcie sobie: Abrahama mamy za ojca, bo powiadam wam: Z tych kamieni Bg moe wywie synw Abrahamowi...
- Kiedy robisz to…82… IDE robi to83Skąd się biorą programy84IDE pomaga Ci kodować86Kiedy zmieniasz coś w IDE, zmieniasz...
- Przez chwilę wahała się - to, co chciała zrobić, nie było zakazane przez zwyczaj, ale mógł dokonać tego tylko ktoś bardzo poruszony, w sytuacji, która go...
- Każda służba jest wyborem pomiędzy zagarnianiem ku sobie, a darzeniem, dawaniem ze siebie, a więc uczy miłości wedle podobieństwa do miłości Boga, czyli...
- się krew we mnie rozgrzeje, zapomnę, żeś kobietą i piękną! Zaprawdę, mogę ujrzeć tylko szpiega, co tym dla mnie wstrętniejszy, że jego panem Rzymianin!...
- Wszystkie typy pracy wymagają od człowieka umiejętności współpracy z innymi, organizowania własnej pracy, radzenia sobie ze stresem, nawiązywania kontaktu,...
- Szli w zupełnej ciszy, w milczeniu pokonywali zalaną martwym światłem drogę, a kiedy po forsownym marszu doszli do Hali Pisanej, zatrzymali się bez...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
– Czy to w ogóle jest możliwe? – spytał Roger. – Przecież lontowy arkebuz i karabin odtylcowy to dwie różne rzeczy. Różni je na przykład sprężynująca stal.
– Taka jak w zamkach kołowych Rastara? – spytał Pahner, uśmiechając się lekko. – A przyglądał się pan ich pompom?
– Nie – przyznał Roger. – Zauważyłem tylko, że mają ich całkiem sporo i wyglądają na cholernie sprawne.
– A ja się im przyjrzałem, Wasza Wysokość. Nawet jedną rozebrałem, kiedy pan załatwiał sprawy w Ran Tai. Znają pompy tłoczące, a te w kopalni Deb Tara były pneumatyczne.
– Wspominał pan o tym wcześniej. Ale co to oznacza?
– Pompa tłocząca wymaga dokładnego spasowania, Wasza Wysokość – powiedziała O’Casey, nie dopuszczając Pahnera do głosu. – Robią to na napędzanych pedałami tokarkach. Potrzebny jest też sprężynujący materiał, głównie sprężynująca stal, chociaż tutejsza koroduje trochę szybciej niż stopy, których używamy w Imperium. Wszystkie technologie potrzebne do produkcji zaawansowanej broni palnej znajdują zastosowanie w pompach. Dlatego, jak zasugerował kapitan, każdy, kto potrafi zbudować zamek kołowy, może też budować bardziej skomplikowane zamki. To, co my nazywamy zamkiem skałkowym, jest w rzeczywistości o wiele mniej złożoną konstrukcją niż zamek kołowy. Jego główną zaletą jest prostota, a co za tym idzie, niska cena, więc armie mogły go używać zamiast zamka lontowego. Przedtem jedynie jazda zaopatrywana była w broń z zamkiem kołowym, gdyż zamek lontowy był dla jeźdźca niewygodny w obsłudze, a ponadto prestiż kawalerii usprawiedliwiał wyposażanie jej w droższą broń.
– A więc musimy zwrócić się tam, gdzie robią pompy, sir? – spytał Poertena.
– Albo do zbrojowni, w której rusznikarze produkują zamki kołowe. Tylko że rusznikarze dość zazdrośnie strzegą swoich sekretów... a pompy robi się wszędzie, przynajmniej w tym klimacie. Wolałbym jakąś produkującą na dużą skalę manufakturę.
Z tego, co mówi Rastar, miejscowi rusznikarze są drodzy i cholernie wolno pracują. Poświęcają mnóstwo czasu zdobnictwu –
spójrzcie tylko na zabawki Rastara! A nam potrzebny jest ktoś obeznany z wymogami masowej produkcji. Kiedy kogoś takiego znajdziemy, damy mu projekt i od razu zamówimy hurtową ilość karabinów. Dla ludzi Rastara także.
– Niech zgadnę – wykrzyknął książę. – Ten ktoś mieszka w Przystani K’Vaerna, prawda?
– Prawdopodobnie tak, Wasza Wysokość – powiedziała O’Casey. – Diaspra to głównie kupieckie miasto, dlatego nie znajdziemy tutaj tego, czego nam potrzeba. Przystań K’Vaerna to nowoczesne świeckie centrum ich wszechświata. K’Vaernianie cieszą się sporym szacunkiem, choć Diaspranie – klerycy ich nie lubią. Widzą w nich heretyków, którzy głoszą oburzające nowoczesne teorie. Musimy poszukać osoby, o którą chodzi kapitanowi, w Przystani K’Vaerna.
– To oznacza również, że ta osoba tkwi w samym środku inwazji – zauważył Roger. – Jak się tam dostaniemy, żeby z nią porozmawiać?
– Zbudujemy tutaj małą armię, a potem znów ruszymy w głąb lądu – powiedział Pahner i parsknął śmiechem.
– Coś jeszcze, sir? – spytał Poertena.
– Nie, plutonowy, dziękuję wam – odpowiedział książę.
– Kapralu, Wasza Wysokość – poprawił go Pinopańczyk.
– Już nie. Kapitan i ja doszliśmy do wniosku, że poprzemy wasz awans na plutonowego.
– Dziękuję, sir – powiedział mechanik, wstając. – Dziękuję. Odmeldowuję się.
– Odmaszerować, Poertena – rozkazał kapitan.
– Dobranoc państwu.
Mały plutonowy ukłonił się i wyszedł.
* * *
– Dobra robota, Roger – powiedział marine, kiedy zamknęły się za nim drzwi.
– Dobrze się spisał – zauważył książę. – Co noc pracował nad naszym sprzętem, a ponadto razem z Kostasem pilnowali zapasów. Teraz jeszcze to zadanie i żadnych narzekań. No – poprawił się z uśmiechem – żadnych poważniejszych narzekań.
Kapitan oparł się wygodnie i zamyślił.
– Wracając do tematu – podjął po chwili. – Mimo narzekań Rady, Diaspra to bogate miasto, a Robotnicy Boga wydają się dla nas idealni. Jest ich ponad cztery tysiące. – Pokręcił głową. – Nie rozumiem, jak miasto może skierować dwadzieścia procent męskiej populacji w wieku produkcyjnym do takich zadań. W takich społecznościach zazwyczaj do prac społecznych wykorzystuje się rolników w ich wolnym czasie.
– Eleanora? – spytał Roger. – Potrafiłabyś to wyjaśnić?
– Jęczmyż – powiedziała naczelniczka świty. – W takich społeczeństwach trzeba zawsze przyjrzeć się produkcji podstawowych środków do życia.
– Ale po tamtej stronie gór nie było aż takiej nadwyżki siły roboczej – odparł książę. – W Marshadzie wyglądało to całkiem normalnie, w Q’Nkok i w Ran Tai też.
– Ale Marshad i Q’Nkok nie znają zwierząt pociągowych, takich jak turom. Nie licząc karawan, flar–ta mogłoby dla nich nie istnieć. Powiedziałabym, że Ran Tai jest centrum mardukańskiego Renesansu, gdyby nie było tak odcięte od świata przez miejscową teokrację.
Zajrzała do swoich notatek.
– Tutejsze rolnictwo to fenomen. Turom dają Diaspranom olbrzymią przewagę nad Q’Nkok i Marshadem. Łagodny klimat, 34
wydajny system dystrybucji azotanów i doskonała rotacja upraw pozwalają na zbiór jęczmyżu pięć razy w roku. Aż pięć razy.
I tyle samo zbiorów przygroszku i tutejszych ziemniaków, nie wspominając już o trzech zbiorach jabliwki. Każdy rolnik pracuje tak wydajnie, że ma jeszcze czas na pracę na rzecz świątyni.
– Ale przecież takie warunki istnieją już od dawna – powiedział Roger. – Czy inne rejony produkcji nie powinny wchłonąć nadwyżki siły roboczej? To normalna reakcja na postęp technologiczny – jedna grupa zostaje przy dawnym zajęciu i wykonuje je coraz bardziej wydajnie, a bezrobotni przechodzą na inne rynki.