pytając: - Pan do pani Ingi, co ją dziś przyjęliśmy? Michał skinął głową...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Bóg to radość, Bóg to szczęśliwość, Bóg to zdrowie, Bóg to swoboda, Bóg to przyjemność, Bóg to wygoda i wszystko, co najlepsze...
- — Re Alide to kupa gruzów — rzekł krótko; zdało mi się, iż temat nie był dlań przyjemny — ale o tym na pewno pan wie...
- I nagle, jakby zmysły postradał, porwał się z siedzenia i chwyciwszy w obie ręce chudego dryblasa, co kawę roznosił i węgle do fajek, począł głową jego tłuc o...
- Przez jakiś czas obserwowałem ich i może dlatego, że byli nowi, patrzenie na nich sprawiało mi przyjemność; przy nich czułem się bezpieczny...
- W takiej scenerii sam siebie szarpię i pożeram Dłoń gardło skręca w sznur głowa ma barwę starej krwi Kłamstwa pewien tryumfalne hymny śpiewam...
- – Co, trupia głowa? – zapytał Legrand...
- Czemu więc płakała? Obawiał się jednak, Ŝe jeśli będzie próbował nalegać, tylko - Nie musi mi pani od razu odpowiadać –uspokoił ją...
- Pani Hunter regularnie co miesic wystawiaa czeki za swj pobyt w klinice; bez mrugnicia wasnorcznie wpisywaa odpowiednie sumy, mimo e czasami nawet...
- - Pani Weronika, na Czarnomorskiej dwadzieścia siedem mieszka, piąte piętro, mieszkania osiemnaście...
- — Wiemy mało, a właściwie nic — pokręciła głową z rozgoryczeniem Mary Pat...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Cieszył się, że nie ma barieryjęzykowej, że zna język polski i
może swobodnie się w nim komunikować, tutaj, w szpitalu, gdzie tak bardzo liczy się
przecież każde prawidłowo zrozumiane słowo...
- Proszę iść za mną, zaprowadzę pana do żony.
I został wtedy jej mężem, tam, na szpitalnym korytarzu, a siedzące w pokoju
pielęgniarek kobiety powitały go ciepłymi uśmiechami.
- Jest w nim coś niepokojącego. Wygląda jak mój dawny narzeczony, żeglarz -
westchnęła nawet jedna z nich.
Agata poprowadziła go korytarzem, skręcając na prawo, do przedostatniej sali. Inga
leżała na jednym z łóżek, ubrana w szpitalną piżamę w białoniebieskie wzory. Obok niej
siedział wysoki mężczyzna, lekarz. Rozmawiał z chorą. Padło obcobrzmiące słowo.
Torakotomia. Operacja. Jutro o ósmej.
Słaby uśmiech na bladej, dziwnie wychudzonej twarzy Ingi i wyciągnięta w stronę
Michała dłoń były dla niego szczególną przepustką. Lekarz zapamiętał go jako osobę bliską.
Michał nie musiał się już tłumaczyć, że Jest tylko towarzyszem podróży. Był teraz jej mężem.
Szpitalnym.
Zauważył, że z ciała Ingi wychodzi biały dren. Wyobraził sobie, jak musiała cierpieć
podczas jego zakładania. Lekarz wyłowił jego spojrzenie i wyjaśnił mu wszystko. Teraz już
wiedział, że Inga może oddychać dzięki szklanemu pojemnikowi stojącemu przy łóżku.
Rozstali się wieczorem. Inga pożegnała się z nim ciepło, inaczej niż zawsze.
- To na wszelki wypadek, gdybym... - zawiesiła głos.
- Przestań, nie mów tak, operacja na pewno się uda!
Inga nie chciała nikogo widzieć po operacji. Poprosiła Michała, by wstrzymali się z
odwiedzinami do czasu, aż sama da znać, że chce się z nimi widzieć. Michał zastanawiał się,
dlaczego tak zdecydowała; nie rozumiał, że Inga woli lizać rany w samotności.
W noc przed operacją nie spała, mimo podanych tabletek nasennych. Czuła się źle,
miała złe przeczucia i żal do świata, że nie pożegnała się z mamą. A jeśli operacja się nie
uda?
Czy była oto u kresu swojego życia? Czy to ciągłe zastanawianie się, jak to jest, gdy
się odchodzi, miało nagle przerodzić się w rzeczywistość, na którą skazany jest każdy
człowiek? Nie umiała opanować złych przeczuć, które pogłębiały jeszcze jej stan, sprawiały,
że duszność narastała, że każdy oddech stawał się ciężki. Wezwała pielęgniarkę. Przyszła
Agata. Usiadła przy niej i pogłaskała po zimnej dłoni...
- Niech się pani nie martwi.
- Łatwo pani mówić, bo jest pani zdrowa - wyszeptała Inga z cichym lękiem.
- Nieprawda. Za tydzień mam operację wycięcia woreczka żółciowego. Jestem taka
szczupła, niby mówi się, że tylko otyli są zagrożeni tą chorobą. A tymczasem każdego może
dopaść. Może jestem za chuda? Będzie mnie operował również doktor Sienkiewicz. Niech się
pani nie boi, to naprawdę dobry lekarz.
- Ale pani może przynajmniej oddychać... - szepnęła Inga, zamykając oczy.
Marzyła o spokojnym, zwykłym oddechu. Nic innego nie było już ważne. Zdrada
Ludwika, podróż na Mazury, nieodebrane od kilku dni maile. Nic więcej ponad zwykły,
ludzki oddech, bez białej plastikowej rurki...
Obraz matki i Michała pojawił się jej na chwilę przed oczami, Inga gestem ręki
pożegnała się z nimi i zapadła w oczekiwany sen, wywołany działaniem małej, białej pigułki.
Sfrunął listek brzozowy, złoty dukat jesieni
Nie pamiętała, ile razy dostała morfinę. Zastrzyki uśmierzały wprawdzie silny ból po
operacji, ale zabierały również świadomość chwili. Inga zanurzała się w dziwny niebyt,
przerywany jasnością lub ciemnością świata za oknem, pragnieniem wody i potrzebami