— Re Alide to kupa gruzów — rzekÅ‚ krótko; zdaÅ‚o mi siÄ™, iż temat nie byÅ‚ dlaÅ„ przyjemny — ale o tym na pewno pan wie...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Bóg to radość, Bóg to szczęśliwość, Bóg to zdrowie, Bóg to swoboda, Bóg to przyjemność, Bóg to wygoda i wszystko, co najlepsze...
- Przez jakiś czas obserwowałem ich i może dlatego, że byli nowi, patrzenie na nich sprawiało mi przyjemność; przy nich czułem się bezpieczny...
- system funkcyjnyków zgodnie z przyjêtymi za³o¿eniami in-terwa³owymi tworzy -> skalê muzyczn¹, na której opiera siê muzyka danego œrodowiska kulturowego w danym...
- resów, na które na le ¿y prze kie ro waæ wia do moœæ, plik fil tru mo¿e za wie raæ te sty za - war to œci przy chodz¹cej wia do mo œci, tak by na przyk³ad wia do...
- nawzajem swoimi energiami seksualnymi, co zarówno może dawaćdoznania przyjemności i błogości, jak i wzmacnia w was chęć, radośći siły do życia...
- aby zaniechali usprawiedliwiania przed sobą różnych swych zachowań, przyjęli odpowiedzialność za własne czyny i przeżyli poczucie winy...
- aparaty cyfrowe Rodzaj pamięci to informacja na temat tego na jakich kartach pamięci aparat zapisuje zdjęcia...
- - Przyjêcie któregokolwiek z tych dwu ujêæ pozwala nam wyjaœniæ, dla 2 ' czego prawdziwe s¹ nastêpuj¹ce dwa...
- Komnata znajdowała się na samym szczycie najwyższej wieży fortecy Przeoczenie na południe od Pułapki Cienia, miasta położonego na południowym krańcu...
- * * * Nazajutrz zostaliśmy przyjęci w prefekturze przez pana Lecussan, dyrektora Archiwum Administracyjnego...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Lecz ostały się wioski i pomniejsze miasta, których nikt nie pali, a nawet nie rabuje bez potrzeby. Zarówno dostojna Weronika Teresa, jak i księżna Se Potres, niecelowym znajdują niszczenie kraju, który każda uznaje za własny.
— Nie sympatyzujesz pan z żadnÄ… stronÄ… konfliktu? ZwróciÅ‚ ku mnie zimne spojrzenie swoich rybich oczu.
— Dlaczego interesujÄ… pana te sprawy? Lecz dobrze, odpowiem panu, albowiem jeden z nas dziÅ› polegnie i zabierze do grobu swoje przekonania bÄ…dź wiedzÄ™ o przekonaniach rozmówcy... W samej rzeczy, obojÄ™tne mi, kto wygra, kto zaÅ› przegra. Spadkobierczynie zbrodniczego Zakonu Rycerskiego to uzurpatorki, na których dÅ‚oniach nigdy nie obeschnie krew wytÄ™pionych do szczÄ™tu narodów.
— Lecz hrabina Se Rhame Sar, której sÅ‚użysz, jest tak samo spadkobierczyniÄ… wszystkich tradycji Bractwa Rycerskiego.
— SÅ‚użę jedynej prawowitej wÅ‚adczyni Valaquet — rzekÅ‚, swoim zwyczajem przeciÄ…gajÄ…c sÅ‚owa. — Skoro zbywa panu na spostrzegawczoÅ›ci... co stwierdzam ż niemaÅ‚Ä… przykroÅ›ciÄ…... pozwoli pan, że powiem mu wprost: niechÄ™tnie rozmawiam o tych sprawach.
— WidzÄ™.
— A skoro pan widzi, to czy bardzo trudna do speÅ‚nienia bÄ™dzie moja proÅ›ba o podjÄ™cie innego tematu?
— Już za chwilÄ™ bÄ™dziesz pan martwy. ZwykÅ‚em przywiÄ…zywać dużą wagÄ™ do ostatnich słów ludzi, których muszÄ™ zabić. Masz pan jakÄ…Å› rodzinÄ™? Może poznam chociaż paÅ„skie nazwisko? Pytam, bo dość lekko zarzucasz mi, mÅ‚odzieÅ„cze, brak spostrzegawczoÅ›ci, wiÄ™c i taktu... Lecz czy zatajanie swej godnoÅ›ci uważa pan za taktowne?
— Nie podaÅ‚em swego nazwiska, albowiem już go nie mam, panie kawalerze. MogÄ™ opowiedzieć siÄ™ jednym z wielu przybranych. Gdy zaÅ› chodzi o to, który z nas bÄ™dzie martwy, to sprawa jeszcze nierozstrzygniÄ™ta.
— Owszem, albowiem pan już jesteÅ› nieżywy — orzekÅ‚em z wielkim spokojem; przecież to i owo o lodowej magii jednak zdarzyÅ‚o mi siÄ™ sÅ‚yszeć. — JesteÅ› pan nieszczÄ™snym lodowym upiorem zniewolonym przez to, czemu sÅ‚użysz. Okrywasz siÄ™ koÅ‚drami nie po to przecież, by zachować ciepÅ‚o, lecz przeciwnie, by go do siebie nie dopuÅ›cić...
— Skoro tak wybornie wie pan, jak stojÄ… sprawy — rzekÅ‚ szyderczo — to rozumie pan tym Å‚atwiej, jak mozolna czeka go przeprawa.
— Rozumiem — rzekÅ‚em z najgÅ‚Ä™bszym spokojem. — A oto i stara gospoda, widzi pan ten budynek w oddali... W rzeczy samej, niepotrzebnie mówimy o sprawach, które wcale teraz nie majÄ… znaczenia. Chcesz pan może posÅ‚uchać, jak odkryÅ‚em to miejsce, albo raczej: kto mi je wskazaÅ‚ i dlaczego?
— Bardzo chÄ™tnie posÅ‚ucham. OpowiedziaÅ‚em obszernie.
Lecz mówiÄ…c, raz jeszcze rozważaÅ‚em szczegóły swego planu; nie wÄ…tpiÅ‚em zresztÄ…, iż czyni to także przeciwnik. Lecz jakie on mógÅ‚ mieć plany? Bardzo Å‚atwo narzuciÅ‚em mu wÅ‚asne, powziÄ…wszy inicjatywÄ™ — oto byÅ‚em w tej bitwie stronÄ… ofensywnÄ…, wybornie rozumiejÄ…c, jakie to daje korzyÅ›ci. Jeszcze wczoraj byÅ‚o inaczej, bo Egaheer nie rozumiaÅ‚a, co to atak... Doprawdy, racjÄ™ miaÅ‚a moja Sa Tuel, po stokroć zapewniajÄ…c, iż to, czemu sÅ‚użymy, jest kobietÄ…... Przecież one wÅ‚aÅ›nie tak dziaÅ‚aÅ‚y. BroniÅ‚y siÄ™ zawsze i wszÄ™dzie, ze Å›miertelnÄ… czÄ™sto skutecznoÅ›ciÄ…, lecz wszystkie kontrataki byÅ‚y odpowiedziÄ… na aktywność pierwiastka mÄ™skiego. PrzyszÅ‚o mi do gÅ‚owy, że Å›wiat zaraz stanÄ…Å‚by w miejscu, gdyby jutro pozostaÅ‚a na nim sama pÅ‚eć nadobna. W ogóle nie byÅ‚y twórcze i nie potrafiÅ‚y być aktywne.
Lecz oto stanęliśmy u celu. Powściągnąwszy konia, zsiadłem z jego grzbietu i dałem znak przeciwnikowi, by również zechciai zejść na ziemię. Jednocześnie szybkim spojrzeniem ogarnąłem okolicę, szukając śladów poczynionych na mój rozkaz przygotowań. Upewniwszy się, że wszystko jest jak trzeba, wyjąłem z olstrów przy siodle pistolety, po czym klepnąłem lekko konia po zadzie. Mądre zwierzę oddaliło się niespiesznie; nie życzyłem sobie, by ucierpiało na skutek jakiegoś żałosnego przypadku.
— Gdzież sÄ… paÅ„scy ludzie?
— Już czekajÄ… — odrzekÅ‚em, podnoszÄ…c orężnÄ… dÅ‚oÅ„ do góry. Trzy muszkietowe strzaÅ‚y rozbrzmiaÅ‚y jednoczeÅ›nie, Å‚Ä…czÄ…c siÄ™ w jeden huk. PachoÅ‚ek mojego szlachcica uderzony w pierÅ› kulÄ… upadÅ‚ na plecy, kopnÄ…Å‚ ziemiÄ™ i skonaÅ‚. Wielki sÅ‚użący, ów byÅ‚y pikinier, którego miaÅ‚a wybadać Melania, umieraÅ‚ o wiele wolniej, na miarÄ™ swego wzrostu — oto najpierw jÄ…Å‚ klÄ™kać na Å‚amiÄ…cych siÄ™ nogach. Z ust pociekÅ‚a mu strużka, nastÄ™pnie zaÅ› struga krwi, klÄ™knÄ…Å‚ wreszcie zupeÅ‚nie, a potem upadÅ‚ twarzÄ… do doÅ‚u. Lecz najgorsze rzeczy dziaÅ‚y siÄ™ z mÅ‚odym panem — kula muszkietowa, uderzywszy w bok gÅ‚owy, wyrwaÅ‚a ze skroni i czoÅ‚a kawaÅ‚ czaszki, zaÅ› wypchniÄ™te oko jęła zalewać jakaÅ› wstrÄ™tna wodnista ciecz. OdsÅ‚oniÄ™ty blady mózg zdawaÅ‚ siÄ™ pulsować. MÅ‚odzian, zachwiawszy siÄ™ najpierw od pocisku, z trudem odzyskaÅ‚ równowagÄ™, lecz po chwili wyprostowaÅ‚ siÄ™ na powrót.
— Ach, wiÄ™c to sÄ… owe rycerskie zasady, które pan wyznajesz! — zawoÅ‚aÅ‚, bardziej niż zwykle przeciÄ…gajÄ…c sÅ‚owa.