Przez jakiś czas obserwowałem ich i może dlatego, że byli nowi, patrzenie na nich sprawiało mi przyjemność; przy nich czułem się bezpieczny...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Istotne jest, iż te dokumenty obejmują okres wykraczający poza ramyczasowe działania obecnego Parlamentu, a tym samym poza okres sprawowania władzy przez...
- Chciałabym mękę waszej pracy pić przez rurkę, jak komar krew hipopotama - o ile to możli-we w ogóle - i przemieniać na moje idejki, takie piękne, takie motylki,...
- Ulice Mardecin wybrukowane były granitowymi płytami, wytartymi przez całe pokolenia stóp i kół wozów, wszystkie zaś budynki zbudowano albo z cegły, albo z...
- ver appetebat, cum Hannibal exhibernis movit; c) cum explicati-vum lub coincidens = gdy, skoro,przez to, ¿e (z tym¿e trybem i cza-sem, jaki jest w zdaniu...
- cz¹stki (przed zmierzeniem jej cech), która nie znajduje siê nigdziew przestrzeni i czasie? Jeœli za jeden obiekt uwa¿aæ to, co jestopisywane przez jeden wektor...
- Odwróci³ siê ty³em do œwiat³a reflektora i os³aniaj¹c oczy przed blaskiem bij¹cym mu spod nóg, spróbowa³ zajrzeæ w kryszta³ow¹ g³êbinê jak przez lód, który skuwa jezioro...
- 2asmienia jednostki czy dominacji nad ni¹, lecz w celu ochrony praw zagro¿onych przez inne instytucje spo³eczne: Jednym z najtrudniejszych aspektów spo³ecznego...
- Wysunąwszy delikatnie ramię spod głowy Clare, wstał z łóżka, krzywiąc się z bólu, gdyż skaleczenia i rany, które przez noc trochę przyschły, znowu się...
- mo unt po dejm ie pr óbê sko mun iko wan ia siê przez RPC z de mon em rpc...
- Przez cały dzień odpoczywał po ostatniej misji, zanim wezwano go już nie do małego gabinetu kapitana Dumery'ego, ale na spotkanie z samym generałem Gorem...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Nie chciałem być świadkiem zmian, jakie zaszły w otaczającym mnie znanym, starym świecie, ale rozumiałem, że ani ulice, ani mój pokój, ani nawet moja matka czy przyjaciele nie będą już tacy jak kiedyś. W każdym z nich musiała tkwić jakaś wrogość, coś mrocznego i zatrważającego, czego nie potrafiłem nazwać. Odsunąłem się od okna, choć nie wróciłem do przywołującej mnie książki. Przedmiot, który wykoleił moje życie, czekał tam, na stole, tuż za moimi plecami. Bez względu na to jednak, z jakim uporem bym się odwracał, wszystko i tak miało swój początek gdzieś między wierszami tej książki - musiałem podążyć jej drogą.
Ale zerwanie z dawnym życiem wydało mi się nagle na tyle przerażające, że zapragnąłem odnaleźć spokój, wyobrażając sobie, że nie zdarzył się żaden wypadek, nieszczęście czy też cokolwiek, czym było to, co mnie spotkało. Tak samo jak ludzie, których życie zmieniło się bezpowrotnie w wyniku jakiejś tragedii. Tak silnie jednak odczuwałem obecność leżącej za moimi plecami otwartej książki, że nie potrafiłem nawet wyobrazić sobie, jak mogłoby się potoczyć dalej moje dawne życie.
Kiedy matka zawołała mnie na kolację, wyszedłem z pokoju i próbowałem z nią rozmawiać, jak nowicjusz, który przyzwyczaja się do nowego świata. Telewizor był włączony, na stole stały ziemniaki z mielonym mięsem, por w oliwie, sałata i jabłka. Matka mówiła coś o sąsiadach, którzy właśnie wprowadzili się do domu naprzeciwko, o tym, że całe popołudnie - jak to pięknie! - Pracowałem bez przerwy, o targu, deszczu, wiadomościach telewizyjnych i spikerze, który je prezentował. Kochałem swoją matkę; była piękną, taktowną, delikatną i wyrozumiałą kobietą. Czułem się winny, że przez książkę wszedłem do świata innego niż ten, do którego należała.
Gdyby książka została stworzona dla wszystkich, życie nie mogłoby mijać jak kiedyś, powoli i nieubłaganie - myślałem. Ale przekonanie, że napisano ją wyłącznie dla mnie, nie mogło mieć sensu dla logicznie myślącego studenta inżynierii, którym wciąż przecież byłem. W jaki więc sposób wszystko toczyło się tak jak dotąd? Czułem strach na samą myśl, że książka mogła być zagadką stworzoną specjalnie dla mnie. Później chciałem pomóc matce w zmywaniu naczyń, chciałem jej dotknąć i przenieść w teraźniejszość świat, który miałem w sobie.
- Zostaw, zostaw, sama to zrobię, kochanie - odparła.
Przez jakiś czas wpatrywałem się w telewizor. Może mógłbym przeniknąć w tamten świat, a może rozniósłbym telewizor jednym silnym kopnięciem? Ale przecież miałem przed sobą nasz telewizor, telewizor z naszego domu - jakąś formę bożka, jakiś rodzaj lampy. Włożyłem kurtkę i buty.
- Wychodzę - powiedziałem.
- Kiedy wrócisz? - Zapytała. - Zaczekać na ciebie?
- Nie czekaj. Potem i tak zasypiasz przed telewizorem.
- Zgasiłeś światło w pokoju?
Wyszedłem na znane od dziecka ulice, jakbym wyruszał na niebezpieczne bezdroża nieznanego kraju. Kiedy poczułem wilgotny grudniowy chłód, muskający niczym wiatr moją twarz, pomyślałem, że może jednak kilka spraw ze starego świata przeniknęło do nowej rzeczywistości. Miałem to stwierdzić właśnie teraz, wędrując ulicami i chodnikami, które układały się w mapę mojego życia. Chciałem biec.