Z głębi pomieszczenia pofrunął ku Sabie obłok rozgrzanego blasku w kształcie kobiecej twarzy o niezwykle szerokich ustach i oczach tak zapadniętych, że...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- W pewien sposób cieszyła się, że Egwene oraz jej przyjaciółek tu nie ma, cieszyła się, że nie może widzieć ich twarzy, a na nich, być może, piętna...
- Nieraz musiała przystawać po drodze dla otarcia potu z zabrudzonej twarzy i nabrania tchu, zanim doszła do swojego mieszkania, położonego w najbrudniejszej i...
- później ponad siedemdziesiąt pięć tysięcy polskich żołnierzy oraz czterdzieści których „szare twarze tak różniły się barwą od twarzy...
- Han wiedział, że żaden inny hazardzista w całej galaktyce nie ma takiego doświadczenia w odczytywaniu wyrazu twarzy jak Lando Calrissian...
- Odwrócił się; z jego twarzy biła taka sama szaleńcza furia, jaką widziała, gdy pociął portret żony...
- Patrzyła uważnie na mnicha, lecz tym razem na jego twarzy widziała tylko szczery wyraz troski...
- Wiatr z doliny zdmuchnął z twarzy niskiego Lorda Smoka gęste, ciemne włosy...
- Ford nie był wysoki, a rysy jego twarzy, choć uderzające, nie były specjalnie przystojne...
- Podróż ku zjednoczeniu -- kreacje odnajdują swego stwórcę -- jest niezwykle bliska ludzkiej duszy, a wynagrodzeniem owej podróży jest niezmienne uczucie...
- - Słusznie! - poparł druida niski, otyły kapłan o twarzy błyszczącej od potu...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Kiedy obłok się zbliżył, pojawiły się przed nim smugi światła i rozciągnęły w stronę Saby.
Tahiri stanęła obok Barabelki.
- Pancerny dwa! - krzyknęła. - Wielki oślepiacz, szybko!
- Zossstań tu - poleciła Saba, kierując się w stronę rzędu monitorów i konsolet interfejsu na końcu balkonu. - Osssłaniaj oślepiacz.
- Mistrzyni Sebatyne, zaczekaj! - zawołała Tahiri. - To tylko energia. Potrzebujesz bomby elektromagnetycznej, żeby ją zabić.
Saba zignorowała ostrzeżenie i szła dalej, trzymając wyłączony miecz świetlny na
wysokości talii. Tahiri nie wiedziała, że Abeloth potrafi przewidzieć przyszłość, a to oznaczało, że muszą wykorzystać tę przyszłość, żeby ją pokonać. Dlatego właśnie Olazon tak wiele poświęcił, żeby donieść bombę elektromagnetyczną - by Abeloth mogła przewidzieć zniszczenie rdzenia komputera z nią w środku.
Abeloth nie przewidziała jednak, co zrobi Saba, kiedy ona spróbuje zmienić przyszłość - a przynajmniej Saba miała taką nadzieję. Zanim obłok blasku dotarł na skraj balkonu serwisowego, smugi światła zamieniły się w mięsiste macki, a twarz Abeloth zaczęła tracić swoją świetlistość i przejrzystość.
Wciąż trzymając miecz świetlny na wysokości talii, Saba wyskoczyła w górę, pomagając
sobie Mocą. Macki natychmiast wyciągnęły się ku niej, pulsując już ciemną esencją Mocy, którą Abeloth zamierzała wpompować w Sabę - a musiała to zrobić, jeśli chciała zyskać nowy awatar i uciec, żeby wyleczyć rany, których doznała w Otchłani.
Między nimi były jeszcze ze dwa metry, gdy pierwsza macka dotknęła twarzy Saby, a po
chwili cała jej głowa pokryta była mackami. Były wszędzie, próbowały wpychać się do nosa, do oczu, do ust, uderzały o błonę bębenkową, która przykrywała jej kanały słuchowe, próbowały nawet wślizgnąć się pod łuski.
Saba zapaliła miecz świetlny i odcięła wszystkie macki na wysokości ramienia.
Spodziewając się, że z ran tryśnie fontanna esencji Mocy Abeloth, natychmiast uszczelniła błony, które chroniły jej oczy i nozdrza. Jednak żar klingi najwyraźniej od razu skauteryzował rany i
macki pofrunęły na wszystkie strony. Abeloth na chwilę oniemiała, ale zaraz wydała rozdzierający krzyk bólu i wściekłości.
Milisekundę później obie spadły na konsoletę interfejsu. Saba poczuła wgniatający się pod nią metal i pękający transpastal; od razu sturlały się z konsolety na dwie strony. Saba spadła na podłogę niedaleko Tahiri, Abeloth zaś wylądowała na nogach na skraju balkonu. Obawiając się, że jej ofiara spróbuje wycofać się do rdzenia komputera, Saba chwyciła Abeloth w Mocy,
jednocześnie rozcinając mieczem świetlnym dzielącą je konsoletę.
Nagle klinga zgasła. Saba myślała przez chwilę, że to bomba elektromagnetyczna wybuchła przedwcześnie, i przeklęła brak wiary swojego stada w jej umiejętności, ale zaraz zobaczyła, że Abeloth pędzi ku niej szybciej, niż jest przyciągana. Saba zdała sobie sprawę, że to jej ofiara zgasiła klingę.
Nawet pozbawiona rąk, Abeloth wciąż była zdeterminowana, żeby przejąć ciało Saby.
Rozdziawiła swoje ogromne usta, odsłaniając dwa rzędy kłów - tak ostrych, że dałyby radę poszatkować pancerz, i osadzonych w szczękach tak szerokich, że mogłyby przegryźć szyję rankora.
Ale tak siÄ™ nie walczy z BarabelkÄ….
Saba złączyła pięści i wbiła je Abeloth w usta podwójnym ciosem wspomaganym Mocą.
Cios wybił dziesięciocentymetrową lukę w zębach. Abeloth kłapnęła szczękami, ale tylko bezzębne dziąsła zacisnęły się na pokrytych łuską przedramionach Saby.
Mimo to ból był nie do wytrzymania i Saba o mało nie ustąpiła, kiedy poczuła, jak pękają jej kości. Sycząc z bólu, wbiła jednak pazury w gardło Abeloth. Jednym ruchem przechyliła głowę ofiary, odsłaniając szyję.
A wtedy Saba zatopiła w niej swoje kły. Przecięły skórę i chrząstkę i zanurzały się dalej, rozcinając mięśnie, kości, a potem rdzeń kręgowy. Ciało Abeloth zwiotczało z szoku. Swoimi złamanymi rękami Saba pociągnęła głowę do dołu, jeszcze bardziej odsłaniając szyję. Rozrywała mięso. Przegryzała ścięgna. Miażdżyła kręgi. Szarpała zębami, aż poczuła, jak głowa ofiary odpada od karku.
Wtedy dopiero szczęki Abeloth się rozwarły, wypuszczając połamane ręce Saby. Barabelka rozluźniła pięści i wysunęła pazury z gardła Abeloth. Głowa potoczyła się po balkonie i zatrzymała u stóp Tahiri i dwóch Skoczków Próżniowych. Cała trójka wpatrywała się w nią, wyraźnie wstrząśnięta, aż w końcu Tahiri doszła do siebie i spojrzała na Sabę.
- Mistrzyni Sebatyne? - wykrztusiła. - Czy ona... załatwiłaś ją?
- Tak, Jedi Veilo - powiedziała Saba, podnosząc się z trudem. - Teraz obie zabiłyśmy
Abeloth.
Ben miał taki zamęt w głowie - i widział tak niewyraźnie - że w pierwszej chwili wziął
migocącą błękitną kulę za słońce zmieniające się w supernową. Potem pomyślał, że może to być dysza wylotowa odlatującego statku. A wreszcie zauważył łuk kamiennej arkady przed sobą i wykładany kamieniami dziedziniec dokoła i przypomniał sobie, że znajduje się na planecie gdzieś w Otchłani. Został tam przewieziony przez sferę medytacyjną Sithów, zwaną Statkiem, na rozkaz istoty zwanej...
Abeloth.