- Wracamy - powiedział Pete...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- – Nie masz powodu, by kochać którekolwiek ze swych rodziców, Gwydionie – powiedziaÅ‚a Morgiana i jej dÅ‚oÅ„ zacisnęła siÄ™ na jego rÄ™ce, ale zadziwiÅ‚...
- — Siadaj, chÅ‚opaku — powiedziaÅ‚ dowódca...
- – Zgadzam siÄ™ – powiedziaÅ‚a nie ociÄ…gajÄ…c siÄ™ Colette...
- — Tego kuÅ›nierza mogÅ‚abyÅ› lepiej pamiÄ™tać, skoro zetknęłaÅ› siÄ™ z nim osobiÅ›cie — powiedziaÅ‚am z niezadowoleniem i naganÄ…...
- — Chce pan powiedzieć, że rurÄ™ zaÅ‚ożono, kiedy nie byÅ‚o jeszcze krateru ani tego wÄ…wozu? — spytaÅ‚em...
- Służy też temu miejscu i ono, cośmy w pytaniu: Jeśli czarownicy czary swoje zawsze z szatanami odprawują? powiedzieli, gdzie położyła się przeszkoda trojaka,...
- Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, w wieży nad nimi zadzwonił dzwon; brzmiał przeraźliwie głośno i nisko - jak żaden inny, które słyszała Miriamele...
- — To jest możliwe, ale raczej nieprawdopodobne — powiedziaÅ‚ Ulath...
- – Nie masz mi nic do powiedzenia – odparÅ‚, nie potrafiÄ…c ukryć pobrzmiewajÄ…cej w jego gÅ‚osie konsternacji...
- – PowinniÅ›my siÄ™ stÄ…d wynosić, nim orki zacznÄ… przetrzÄ…sać te ruiny – powiedziaÅ‚a Isaan...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Nie potrzebujemy statku. Jak siÄ™ czuje Carol?
- Pani Garden jest bardzo niespokojna, ale jej stan fizyczny nie pozostawia nic do życzenia.
- Mamy tutaj dziewięciu martwych wugów - poinformował Joe Schilling.
- Z Wa Pei Nan? Frakcji ekstremistycznej? - natychmiast chciał wiedzieć E.B. Black.
- Tak - potwierdził Schilling. - Jeden wrócił na Tytana, niejaki doktor E.R. Philipson z Pocatello w Idaho. Wie pan, ten słynny psychiatra. Powinniście natychmiast wkroczyć na teren kliniki. Niewykluczone, że ukrywa się tam jeszcze paru wugów.
- Zajmiemy się tym wkrótce - obiecał E.B. Black. - Czy wśród zabitych są mordercy mojego kolegi, Wade’a Hawthorne’a?
- Owszem - potaknÄ…Å‚ Schilling.
- To ulga - skwitował E.B. Black. - Podajcie nam swoje namiary, to wyślemy kogoś, kto podejmie wszelkie stosowne dla tej sytuacji kroki.
Pete udzielił mu niezbędnych informacji.
- To by było tyle - powiedział Schilling, kiedy ekran zgasł. Nie wiedział, co ma o tym wszystkim sądzić. Czy postąpili słusznie? Wkrótce się przekonamy, pomyślał. Bez słowa wrócili do motelu.
- Nawet jeśli nas wsadzą - powiedział Pete, przystając na progu pokoju - nadal będę uważał, że postąpiliśmy najsłuszniej. Nie można wszystkiego przewidzieć. To wszystko jest takie... - machnął dłonią - niejasne i pokrętne, ci ludzie i te rzeczy stopieni w jedno. Może jeszcze nie otrząsnąłem się po wczorajszej nocy. ·
- Pete - odezwał się Schilling - widziałem tytańskich Graczy. Też mam dosyć.
- Co powinniśmy robić?
- Przywrócić Błękitnawego Lisa do życia.
- A potem?
- Zagrać.
- Przeciwko komu?
- Przeciw tytańskim Graczom - odparł Joe Schilling. - Musimy. Nie zamierzają dać nam wyboru.
Weszli obaj z powrotem do pokoju w motelu.
- Czuję, że ich kontrola nade mną osłabła - powiedziała słabo Mary Anne, gdy dolatywali do San Francisco.
Mutreaux obrzucił ją bacznym spojrzeniem.
- Miejmy nadzieję. - Wydawał się skonany. - Przewiduję - powiedział do Gardena - że będziecie starali się odbudować grupę. Chce pan wiedzieć, z jakim skutkiem?
- Tak - odparł Pete.
- Policja udzieli wam zezwolenia. Od dziś wieczór, jak dawniej, będziecie legalnym stowarzyszeniem Graczy. Spotkacie się w waszym apartamencie w Carmel, żeby omówić strategię. W tym punkcie następuje podział na dwie równoległe przyszłości. Zawieszone są na kontrowersyjnej decyzji: czy grupa pozwoli ci wprowadzić Mary Anne McClain do Gry jako nowego Posiadacza?
- Jak wyglądają obie, rozgałęziające się z tego punktu, przyszłości?
- Tę bez niej widzę bardzo wyraźnie. Powiedzmy wprost, nie jest dobra. Ta druga jest niewyraźna, ponieważ Mary Anne jest zmienną i nie da się jej przewidzieć w kategoriach przyczynowo-skutkowych. Wprowadza pozaprzyczynową zasadę synchroniczności. - Mutreaux zamilkł na chwilę. - Na podstawie moich przewidywań radziłbym wam spróbować wciągnąć ją do grupy. Mimo że jest to nielegalne.
- To prawda - skinął głową Joe Schilling. - Jest to całkowicie sprzeczne z przepisami jednostek blefujących. Psionikom wszelkiej maści wstęp całkowicie wzbroniony. Ale nasi przeciwnicy nie są Psi-ujemnymi ludzkimi istotami. Są tytańskimi telepatami. Widzę jej wartość. Jej obecność w naszej grupie równoważy czynnik telepatyczny. W przeciwnym przypadku będą mieli absolutną przewagę. - Przypomniał sobie, jak karta, którą wyciągnął, z dwunastki zrobiła się jedenastką. Z tym nie umiemy walczyć, pomyślał. Nawet z pomocą Mary...
- Mnie też powinniście przyjąć - powiedział Mutreaux. - Chociaż, w myśl prawa, też nie mam wstępu. Błękitnawy Lis powinien zostać uświadomiony, o co w rzeczywistości idzie, co jest stawką tym razem. To już nie jest wymiana aktów własności ani wyścig, kto zostanie czołowym Posiadaczem. Odwieczna walka z wrogiem ożyła po latach. O ile wygasła kiedykolwiek.
- Nigdy - odezwała się Mary Anne. - My, ludzie w naszej organizacji, zdawaliśmy sobie z tego sprawę. I wugi, i Terranie, w tej kwestii byliśmy zgodni.
- Jakie przyjęcie, według pana, zgotują nam E.B. Black i policja? - spytał Pete Mutreaux.