Oglądała uważnie podłogę, gdy usłyszała zduszony jęk...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Oni usłyszawszy to poczęli się naradzać, myśląc z radością o zwycięstwie swej nauki i o znaczeniu, jakie dla pogańskiego świata mieć będzie nawrócenie...
- Kiedy usłyszałem na początku pobytu, iż będę miał do czynienia z jakimś religijnym kultem, zaniepokoiłem się nieco, jednak okazało się, że poza...
- 29 Us³yszawszy te s³owa Moj¿esz uciek³ i zamieszka³ jako cudzoziemiec w ziemi Madian, gdzie urodzi³o mu siê dwóch synów...
- Po dwóch godzinach od wyjazdu z Tokio usłyszeli jazgot lotniczych motorów...
- do gruzów, zostawionych na drugim końcu miasta, w tamtej sali, oglądając zwisające wy- świecone sznury, ale można przypuszczać, że czuł się już wtedy...
- otwarcie się horyzontu czasowego w przyszłość, lecz raczej w przeszłość:„Idziemy do przodu oglądając się za siebie" - napisał jeden z...
- kiedy us³ysza³em pukanie do drzwi...
- - Jesteśmy tutaj - usłyszał po chwili...
- W sklepie bierzesz towar w ręce, dokładnie go oglądasz, a jak jesteś przekonany, że właśnie on ci jest potrzebny - płacisz...
- Uważnie przeczytaj, przemyśl i zapamiętaj na całe życie ten oto główny wniosek: Natura stworzyła człowieka w taki sposób, że sprawuje on całkowitą...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Alchemiczka położyła na stole pięć teczek. Na okładce każdej wyrysowano szkic twarzy.
Dwa przekreślone były czarnym tuszem. Z pozostałych patrzyły oblicza jej, człowieka używającego obecnie nazwiska Skórzewski oraz starszego mężczyzny z kryzą pod brodą.
— MichaÅ‚ SÄ™dziwój z Sanoka… — mruknęła Katarzyna.
— Jak żywy…
— Do plecaka, przejrzymy później — zadecydowaÅ‚a. — Szukaj, czy nie ma czegoÅ› jeszcze.
Laptop księżniczki. Kilka siedemnastowiecznych traktatów alchemicznych oprawionych w poczerniałą ze starości skórę. Na rogach miały śliczne okucia. Alchemiczka bez żenady przywłaszczyła je sobie. Kuzynka penetrowała kuchnię.
— Mam klapÄ™ — zaraportowaÅ‚a. — Spieszmy siÄ™.
Zejście do piwnicy zamaskowano bardzo przemyślnie; stała na nim kuchenka gazowa. Tyle tylko, że rura przytwierdzona była na słowo honoru a urządzenie nie podłączone do instalacji.
Odsunęły je i poświeciły do środka latarkami. Schodki i piwniczka. Zeszły na dół. Okienka od strony ogrodu wpuszczały rozproszone światło latarni.
— Monika! — krzyknęła Katarzyna. — JesteÅ› tu?! To my!
Odpowiedział jej niewyraźny jęk. Drzwi zaopatrzono w solidne rygle. Raz jeszcze przydał
się urywek. Wyłamały zamek. Księżniczka leżała na pryczy, naga, narzucona kocem, zwinięta w kłębek. Podniosła głowę. Jedno oko miała całkiem wypalone. Powieka drugiego, zlepiona ropą, drgnęła. Spojrzała na nie półprzytomnie. Plamy oraz rogowe płytki znaczyły rogówkę i tęczówkę. Źrenica była nienaturalnie rozszerzona. Zasychające już rany na czole i policzkach.
— O mój Boże… — syknęła alchemiczka. — Co siÄ™ staÅ‚o?!
— Srebro, biolog — jÄ™knęła księżniczka, a potem straciÅ‚a przytomność.
— Katarzyna odsunęła szorstko kuzynkÄ™, przyÅ‚ożyÅ‚a dÅ‚oÅ„ do czoÅ‚a dziewczyny.
— Ma bardzo wysokÄ… gorÄ…czkÄ™ — powiedziaÅ‚a poważnie. — Bydlak torturowaÅ‚ jÄ… jakimÅ› srebrnym przedmiotem. ZatruÅ‚a siÄ™ zwiÄ…zkami tego metalu.
— A oczy?
— PoparzyÅ‚ jej tak samo. Ale przynajmniej trochÄ™ widzi… Zabierzmy jÄ… stÄ…d!
Wyniosła Monikę, nadal zawiniętą w koc, na górę.
— Wezwać taksówkÄ™? — kuzynka wyjęła elegancki telefon komórkowy z torebki.
— Nie. Zabieramy samochód Dymitra — odparÅ‚a twardo agentka. — Jemu już i tak nie jest potrzebny.
— A kluczyki?
— Trzeba sprawdzić w kieszeniach.
140
Po chwili wsiadły do jeepa. Księżniczkę położyły na tylnym siedzeniu. Katarzyna prowadzi-
ła bardzo pewnie, choć szybkość jaką rozwinęła, zaparła nieco jej kuzynce dech w piersiach.
Wniosły Monikę na piętro i umieściły na łóżku. Stanisława pobiegła do apteki na rogu. Wróci-
Å‚a z zakupami.
— Srebro jest dla niej chyba bardzo toksyczne. Zobacz, w tych miejscach komórki usiÅ‚owaÅ‚y je otorbić. SÄ…dzÄ™, że mamy tu do czynienia głównie z chlorkami i siarczkami tego metalu…
— Co robimy?
— Daj sól fizjologicznÄ…. Przemyjemy…
Starannie oczyściła szramy. Gorączka była nadal bardzo wysoka. Monika obudziła się.
— Księżniczko, jak możemy ci pomoc? — zapytaÅ‚a agentka.
— Oczy…
— Widzisz coÅ›? — jej kuzynka przeszÅ‚a na serbski.
— W lewym jak za mgÅ‚Ä…. Odrosną… parÄ™ dni — wyszeptaÅ‚a. — Pić… Nie wiem… Srebrem po oczach nigdy… Biolog…
Znowu odpłynęła w gorączkowe majaki. Stanisława ostrożnie napoiła ją wodą. Katarzyna przepłukała oczy księżniczki.
— Jak to wyglÄ…da?
— Źle — mruknęła. — Lewego praktycznie nie ma, same skrzepy i coÅ› jakby róg… Prawe w plamy. Może siÄ™ i zregeneruje…
Zajęła się teraz jej stopami. Tu nie było problemu, wszystko zaschło i jakby skamieniało.
— Tkanka podobna do paznokcia — stwierdziÅ‚a. — Trzy palce jej urżnął… Cholerne Å›cierwo…
— Czego od niej chciaÅ‚?
— Cholera go wie. Ale skoro użyÅ‚ srebra, wiedziaÅ‚ że jest wampirem. SÅ‚uchaj, temperatura nie opada. Skocz po piramidon…
Pobiegła. Po zaaplikowaniu czopków gorączka nieco zelżała, a oddech dziewczyny uspokoił
się. Obie kuzynki mogły przejść do drugiego pokoju. Przez uchylone drzwi spoglądały na śpiącą podopieczną.
— Może trzeba byÅ‚o jÄ… jednak zawieźć do szpitala? — zastanawiaÅ‚a siÄ™ agentka.
— I co im powiesz? Macie tu wampirzycÄ™, zatruÅ‚a siÄ™ srebrem, oczami siÄ™ nie przejmujcie, odrosnÄ… jej. Tylko nie podchodźcie znienacka, w zdenerwowaniu może ugryźć? — w gÅ‚osie zabrzmiaÅ‚ sarkazm.
— Fakt.
Milczały przez chwilę.
— Pokaż te materiaÅ‚y — poprosiÅ‚a Katarzyna.
Pięć teczek, przedwojenne, z tektury podklejonej szarym płótnem. Na każdej szkic, wewnątrz papiery. Dymitr odnotował starannie, gdzie kto mieszkał w jakich okresach, gdzie pracował…
Tuż po pierwszej wojnie Å›wiatowej dorwaÅ‚ Zygfryda i Hanusza — dwu mieszkajÄ…cych w Kra-141