Mężczyzna i kobieta wymienili spojrzenia...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- – Hej! żeby siÄ™ to tak udaÅ‚o tÄ™ wyspÄ™ i ten zamek ubiec! – Spojrzyj jeno na tych ludzi – odrzekÅ‚ Maćko...
- się krew we mnie rozgrzeje, zapomnę, żeś kobietą i piękną! Zaprawdę, mogę ujrzeć tylko szpiega, co tym dla mnie wstrętniejszy, że jego panem Rzymianin!...
- – Czy jesteÅ›cie w stanie podjąć dÅ‚ugi marsz w tym deszczu?MÅ‚oda kobieta o caÅ‚kiem ludzkim wyglÄ…dzie i czÅ‚owiek – diabeÅ‚ jÄ™knÄ™li...
- Punktem wyjœcia w analizie wspomnianego splotu uwarunkowañ jest zmiana pozycji kobiety tn¹ skujtek jej aktywizacji zawodowej poza dolmem i przejêcia czêœci ciê¿airów...
- Dziewczyna na posadzce obciągnęła spódnicę, zasłaniając długie, spracowane nogi, spojrzała na Sefelta, który leżał przy niej uśmiechnięty, drgając w...
- Ed siedział właśnie przy biurku w rogu swojego salonu sprzedaży żując pierwsze tego dnia cygaro, kiedy zobaczył dwóch mężczyzn w roboczych koszulach i...
- Obrzuciła mnie ponurym spojrzeniem, obracając moje słowa w myślach, pró- bując odkryć zniewagę albo podstęp...
- KOBIETY KRÓRE KOCHAJĄ ZA BARDZO 10-11miłość przeradza się w miłość przesadną, gdy partner okazuje się nieodpowiedni, obojętny lub nieprzystępny, a my...
- Pitt odwrócił się i spojrzał przez przejrzystą bańkę kabiny na ultramarynowy, ciemny błękit, sięgający dalekiego południa...
- – Harvard Mansul – odparÅ‚ mężczyzna gÅ‚osem, w którym wciąż pobrzmiewaÅ‚o oszoÅ‚omienie...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- On ma rację, Eddie - powiedziała wreszcie żona generała. - Z nim mamy jakąś szansę, bez niego - żadnej.
- To brzmi zbyt pięknie, żeby mogło być prawdziwe - warknął Flannagan i obejrzał się nerwowo w kierunku drzwi. - Jak zdołasz wszystko zorganizować?
- To moja sprawa - odparł spokojnie Bourne. - Podaj mi wszystkie numery telefonów, a potem zadzwoń do Nowego Jorku. Na twoim miejscu zrobiłbym to jednak dopiero z Hawajów albo z jakiejś innej wyspy, na której wylądujecie.
- Chyba oszalałeś! Ruszą za nami natychmiast, gdy sprawa wyjdzie na jaw. Będą chcieli dowiedzieć się wszystkiego.
- Jeśli powiesz im prawdę, a raczej nieco zmodyfikowaną wersję prawdy, z pewnością otrzymasz nawet pochwałę.
- Jesteś kompletny świr!
- Nie byłem świrem w Wietnamie, sierżancie, ani w Hongkongu, i na pewno nie jestem nim teraz... Wraz z panią Swayne przyjechaliście do domu, zobaczyliście, co się stało, i natychmiast wyjechaliście, żeby uniknąć pytań. Nieboszczycy nie mówią, dzięki czemu bardzo trudno przyłapać ich na kłamstwie. Wstaw datę wcześniejszą o jeden dzień, wyślij pocztą papiery, a resztę pozostaw mnie.
- Nie wiem, czy...
- Nie masz wyboru, sierżancie! - Jason podniósł się z fotela. - A ja nie mam ochoty tracić więcej czasu. Jeżeli chcecie, mogę stąd iść, a wy sami sobie wszystko przygotujecie. - Ruszył ku drzwiom.
- Eddie, zatrzymaj go! Musimy zrobić, co mówi, musimy zaryzykować! Jeśli tego nie zrobimy, zginiemy, i ty dobrze o tym wiesz!
- Już dobrze, dobrze... Uspokój się, Delta. Przyjmujemy twój plan. Jason zatrzymał się i odwrócił w jego kierunku.
- Cały plan, sierżancie, od A do Z.
- W porzÄ…dku.
- Po pierwsze, pójdziemy we dwóch do twojej kwatery, a pani Swayne w tym czasie spakuje swoje rzeczy. Podasz mi wszystko, co wiesz: telefony, numery rejestracyjne, nazwiska... Wszystko, czego zażądam. Zgoda?
- OK.
- W takim razie, chodźmy. Aha, pani Swayne... Wiem, że z pewnością jest tu wiele rzeczy, które chciałaby pani ze sobą zabrać, ale...
- Może pan być spokojny, panie Delta. Nie lubię wspomnień. To, na czym mi naprawdę zależało, już dawno stąd wysłałam. Wszystko czeka na nas kilka tysięcy mil stąd.
- Widzę, że naprawdę byliście dobrze przygotowani.
- Co w tym dziwnego? Wiedzieliśmy, że taka chwila prędzej czy później musi nadejść. - Rachela minęła mężczyzn i szybkim krokiem wyszła do holu. Przy schodach prowadzących na piętro zatrzymała się raptownie, wróciła i dotknęła delikatnie dłonią policzka sierżanta.
- Hej, Eddie... - powiedziała cicho, wpatrując się w niego błyszczący mi oczami. - To się wreszcie stało! Będziemy teraz żyć, Eddie! Wiesz, o czym mówię?
- Tak, wiem.
Szli we dwóch w kierunku chaty.
- Ja naprawdę nie mam zbyt wiele czasu, sierżancie - odezwał się Bourne. - Możesz zacząć już teraz. Co chciałeś mi powiedzieć o tej posiadłości?
- JesteÅ› przygotowany?
- Co to ma znaczyć? Oczywiście, że jestem.
Okazało się jednak, że nie był, zatrzymał się bowiem jak wryty, kiedy usłyszał słowa Flannagana.
- Zacznijmy od tego, że w rzeczywistości to jest cmentarz.
Aleks Conklin siedział bez ruchu za biurkiem, ściskając słuchawkę w dłoni, niezdolny zmusić się do jakiejś racjonalnej reakcji na podawane mu przez Bourne'a rewelacje.
- Nie wierzę! - wykrztusił wreszcie z najwyższym trudem.
- W co?
- Nie wiem... Chyba we wszystko. A przede wszystkim w ten cmentarz. Wygląda na to, że jednak będę musiał, co?
- Nie wierzyłeś też w Londyn, Brukselę, dowódcę Szóstej Floty i klucznika z Langley. Ja po prostu dodałem tylko kilka nowych pozycji do listy. Jak tylko ich wszystkich zidentyfikujemy, będziemy mogli przystąpić do działania.
- Musisz zacząć jeszcze raz od początku, bo w głowie mi się kręci. Telefon w Nowym Jorku, numery rejestracyjne...
- Przede wszystkim ciało, Aleks, a zaraz potem Flannagan i żona generała! Są już w drodze. Zawarłem z nimi umowę, a ty musisz mi pomóc jej dotrzymać.
- Tak po prostu? Swayne popełnia samobójstwo, a my machamy chusteczkami na pożegnanie ludziom, którzy mogliby coś na ten temat powiedzieć? To jeszcze większe wariactwo od tego, którym mnie przed chwilą uraczyłeś!
- Nie mamy czasu na to, żeby teraz renegocjować zasady gry. Poza tym oni i tak nie mogliby nam odpowiedzieć na więcej pytań.
- Wyrażasz się niezwykle jasno.
- Zrób to. Pozwól im odlecieć. Mogą nam się jeszcze przydać. Conklin westchnął, najwyraźniej nie mogąc podjąć decyzji.
- JesteÅ› pewien? To bardzo skomplikowana sprawa.