II CZELADNIK Mistrzu, to już jest samobiczowanie się klasy...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- A jak się to wszystko składało na uwiecznienie monopolu jednej klasy i zdławienie w zarodku każdej innej! Tak silnie wierzono w powagę rodu, że nawet synowie...
- IWONA PRAKTYKI 7 romantycznosc 2kl Iwona Jurczyk Konspekt lekcji języka polskiego dla 2 klasy liceum ogólnokształcącego...
- ksišżki do klasy siódmej, ósmej,23a nawet kilka do dziewištej, i je też pochłonšł...
- I CZELADNIK A on, wicie, jeszcze jedno, wicie, ma cierpienie, towarzyszu mistrzu: on się kocha w naszym tym perwersyjnym aniołku tylko temu, co ona jest...
- Every programming language enables some method for declaring local (or global) variables that can be used to store data...
- szyła jej ciągle; można by rzec, iż urodziła się kwiatem, zapachem jej była wesołość...
- Społeczeństwo a kategorie kultury155ystoyama Tonych rolach mikrostruktury: w roli ojca rodziny, majstra, nauczyciela...
- W pewien sposób cieszyła się, że Egwene oraz jej przyjaciółek tu nie ma, cieszyła się, że nie może widzieć ich twarzy, a na nich, być może, piętna...
- brzegi barki i rybackie kutry wracające z morza...
- – To się panu opłaci – rzucił blondyn...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Dobrze, żeście matek tu nie wymienili, a tobym wam dał w pysk.
SCURVY z dzikim, obłąkańczym uśmiechem
Klasy klas! Cha, cha! Logistyka w walce klas. Walka klasy klas samej ze sobą. Sam pogar-dzam sobą za ten nędzny „witz”, a na lepszy mnie nie stać.
KSIĘŻNA zimno
To po co w ogóle robić „witze”?
SCURVY
Zły przykład naszych dowcipnisiów w literaturze: dowcip im dawno zjełczał, a „witze” robią, kanalie, wciąż. Ha - dosyć: kimś trzeba być w tej matni: trzeba stanąć albo tu, albo tam. Ze strachu przed odpowiedzialnością - mego strachu - gotów mi się wymknąć najprzedniejszy kąsek przeznaczonego mi życia. Jako hrabia mógłbym być obserwatorem tylko.
KSIĘŻNA
To tylko w Polsce jest tak ostro postawiony problem hrabiego jako taki. Od tej chwili nie wolno o tym gadać - szlus, chłopaki cudne moje!
Całuje się z Czeladnikami.
SCURVY
Jak można tak mówić: „chłopaki cudne” - brrr... (otrząsa się ze wstrętu i martwieje) Taż to, panie, szczyt niesmaczności i moweżanru! Otrząsam się ze wstrętu i martwieję.
Wykonywa to.
12
II CZELADNIK obcierając się
To ja za te buciki księżnej pani nie chcę już floty, tylko takich całusów dziesięć ognistych, jak tego Csikosa i pani de Korponay z tej powieści Jokaja, co to czytałem w dzieciństwie.
KSIĘŻNA kierując ku niemu mały srebrny browning
Wiem: „Biała dama” - dostaniesz dziesięć kul, jak ten Csikos.
I CZELADNIK zdumiony w najwyższym stopniu
To jako te piszą nieuświadomione literatniki - te rozbabrywacze pojęciowego porządku, te nieczyste monisty, sakra ich pluga: „życie sztuką, a sztuka życiem”! Toż to mamy to, wicie, tu na naszej małej szewskiej scence - to syćko, co te bałaganiaste łby się wymądrzają!
SCURVY nagle opanowany, podnosi się
Hę,hę!
SAJETAN
Patrzcie: znowu se hehe-huje. Wynalazł pewnikiem coś nowego, czym się znowu nad nami wywyższy. To huśtawka, a nie człowiek. On też nie jest taki bardzo syty - mówię wam: mę-
czy się on wprost piekielnie, biedaczek, jako mówił - niedawno na Wawelu, a nie na Skałce, jako chcieli inni, pochowany - Karol Szymanowski. Skałka je dla lokalnych sław, a nie dla prawdziwych geniuszy.
SCURVY zębami, na zimno, rwąc kwiaty
Ja chcę i będę. Ja stanę na ich czele i wam pokażę zamek mojej duszy, największego człowieka mojej sfery, biednej, demokratycznej, niedojechanej do końca burżuazji. Ja muszę! Ja po-konam problem żołądkowy i postawię wasze zagadnienie na wyższej platformie ducha. Bę-
dziecie mnie jeszcze po rękach całować, wy moi bracia w nędzy duchowej.
SAJETAN
Nikt cię nie prosi, ty Robercie Fraternité jeden! My już nie potrzebujemy inteligentów - minął
wasz czas. Z wibrionów powstaliśmy - w wibriony się obrócimy. Kocham zwierzęta. Czuję się naprawdę kuzynem jurajskich gadów i trylobitów sylurskich, a także świń i lemurów -
czuję związek z wszechstworzeniem - rzadko to bywa, ale jest prawdą! Hej, hej!
Wpada w ekstazę.
KSIĘŻNA z zachwytem
Och, jakże kocham was za to, Sajetanie! Takim was kocham, śmierdzącego wszarza, ze słoń-
cem wszechmiłości gadziej w sercu starego szewca naszej planety. Ja chyba będę waszą kiedyś - dla samej formy, dla fasonu, dla szyku - żeby tylko było to raz.
SAJETAN śpiewa na nutę mazurka
Różnorodność przeżyć nigdy nie zaszkodzi,
Jeśli człek się przy tym nie bardzo zasmrodzi,
A gdy i to nawet, i tak nic nie szkodzi,
Bo właściwie mówiąc, kogo to obchodzi! Hej!
KSIĘŻNA sypiąc na niego kwiaty
Mnie obchodzi - mnie! Ale nie deklamujcie już więcej, boście tacy wtedy niesmaczni, że aż strach. Muszę się was wstydzić. Ja to co inszego - mogę sobie na to pozwolić, bom, wicie, popularnie mówiąc, księżna - to trudno, (krzyczy) Hej! Hej! Witaj, pospolitości! Odpocznę w 13
tobie za wszystkie męki moje: moje i moich przodków i ich zadków. Nawet ten biedny Scurvy nie wydaje mi się dziś tak małym.
II CZELADNIK
W tej kwestii przodków coś jest! Rodzice są czymś też - to nie inkubator - a więc i przodkowie dalsi są czymś też, u diabła! Tylko nie trzeba doprowadzać tego do absurdu, jako te arystokraty i te demi-arystony. Tu jest istota rzeczy: w tej jednej rzeczy zalecam umiarkowanie.
Bo najgorsza rzecz na świecie to polski arystokrata - gorszy chyba od niego jest tylko polski półarystokrata, co się z niczego już wypusza. Geny, wicie. Ale znowu przecie dobermany i airedale-terriery...
I CZELADNIK przerywa mu
Spróbuj tu, bracie, czego w tym życiu do absurdu nie doprowadzić, jako że to całe istnienie, święte i niepojęte, to jeden wielki absurd - walka potworów i tyle...
KSIĘŻNA z żarliwością
Dlatego że w Boga uwierzyć żarliwie nie... (Sajetan wali ją w pysk, tak że cała krwią się zalewa < balonik z fuksyną >. Ona pada na kolana.) Zęby mi wybił - moje zęby jak perełki! To prawdziwy...
Sajetan wali ją drugi raz, wtedy ona milknie, t ylko klęczy sobie, popłakując.
SCURVY
Irenko! Irenko! Teraz już nigdy nie wybrnę z kręgu twej księżycowej duszy, (deklamuje) W srebrzyste pola chciałbym z tobą iść
I marzyć cicho o nieznanym bycie,
W którym byś była moją samotnością,
I w noc tę prześnić całe moje życie.
I CZELADNIK