Cóż, von Halbach był teraz człowiekiem bardzo bogatym, a nazywał się Willi Max...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- — SplamiÅ‚ go? SplamiÅ‚?— Bardzo dba o osobistÄ… czystość...
- Było to nadal za mało jak na ich potrzeby, „wszystko było wspaniale zorganizowane, bardzo zabawne zupełnie inaczej niż obecnie jest zorganizowane nasze centrum...
- Przez chwilę wahała się - to, co chciała zrobić, nie było zakazane przez zwyczaj, ale mógł dokonać tego tylko ktoś bardzo poruszony, w sytuacji, która go...
- Wszystko zaczyna się bardzo prosto, bo system liczbowy Majów jest całkiem prosty: jedynkę oznaczali kropką, dwójkę dwiema kropkami- i tak dalej...
- przed laty wieloma przywiózł mu w prezencie pewien bardzo wielki kupiec wprost z Gdań- ska, tliły się kawałki tego czarnego tytoniu, który nosi na paczce...
- Chociaż trenowałem i trenowałem godzinami, nie przypuszczałem, że dwanaście zaledwie minut walki może trwać tak bardzo długo...
- Kto wie, jak działa na proste katolickie umysły eksponowana w mediach świetność beatyfikacji i kanonizacji, jak bardzo wyraża się w kanonizacjach określona...
- W ciągu trzech pierwszych miesięcy od czasu przeniesienia się do nowej siedziby byłem wciąż bardzo zajęty i prawie nie widywałem mego przyjaciela Holmesa...
- Król Azis milczał bardzo długo, tylko drgania nagłe biegły przez jego twarz na znak, że bije serce królewskie i że się lęka...
- ciekawe i co mnie osobiÅ›cie bardzo zaskoczyÅ‚o — zdaÅ‚em sobie spra- wÄ™, że czasami pracujÄ…c mniej i krócej, można byÅ‚o zrobić wiÄ™cej, niż...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Max... von Halbach... był już bliski śmierci i dylematy moralne, które przez czterdzieści lat skutecznie tłumił, zaczęły gnębić go z nową siłą. Tamten młody sierżant dręczony wyrzutami sumienia stał się teraz skruszonym, umierającym, starym człowiekiem, zatroskanym o losy nieśmiertelnej duszy.
W ciągu minionych czterdziestu lat zmienił się. Był teraz człowiekiem niezwykle wyrafinowanym, wiedział, jakie znaczenie ma obraz, wiedział też, że w środku znajduje się kluczyk, dzięki któremu można dotrzeć do Całunu oraz Pasji Zofii. Dlatego nie pojawił się bezpośrednio u moich drzwi z malowidłem w ręku. Co było zresztą całkiem rozsądne, bo obraz znajdowałby się teraz najprawdopodobniej w rękach moich wrogów w Kurii. W pełni świadom znaczenia tajemnicy, postanowił działać dyskretnie. Nawiązał kontakt z Yostem, który natychmiast do mnie zadzwonił.
Rozmowę przerwał Gunther, sugerując, że pora coś przekąsić. Mężczyźni pełniący wartę na zewnątrz chaty co jakiś czas zmieniali się, przychodzili do izby i zjadali kawał zimnej kiełbachy oraz pajdę chleba. Wszyscy oni byli starsi i z ogromnym szacunkiem traktowali ojca Morgena.
– To dawni księża – wyjaśnił Morgen, wskazując na mężczyzn. – Każdy z nich zetknął się ze zdradami i oszustwami w łonie Kościoła, ale nawet po zrzuceniu sutanny nie stracili powołania i chcą dalej służyć Bogu. Prowadzą teraz żywot duchownych, lecz służą bezpośrednio Bogu, nie Kościołowi. Pomagają w ten sposób coraz mniejszej liczbie tych z nas, pozostających w kościelnych strukturach, którzy walczą z nieuczciwością oraz nadużyciami.
– Mając Całun oraz Pasję Zofii, będziemy w stanie wygrać nawet kilka bitew – wtrąci! Gunther, siadając przy stole. – A teraz, jak sądzę, wasza kolej.
Seth i Zoe kolejny raz opowiadali historię mąk, jakie przeszli; ich opowieść za każdym razem stawała się krótsza, bardziej lakoniczna, jakby chcieli zapomnieć o bólu i strachu.
Kiedy zakończyli, Morgen wyjaśnił, że jądro reformatorów w Watykanie nieustannie się kurczy, bo ludzi ci postrzegani są jako zagrożenie dla walczących o władzę i utrzymanie struktur bizantyjskiej wręcz biurokracji. Nawet zwolennicy działań reformatorskich, przekonani, że korupcja w Watykanie ma charakter fundamentalny uważali ich za potencjalne źródło kłopotów i komplikacji.
– Dlatego właśnie nie byliśmy w stanie chronić was do końca skutecznie – przyznał z żalem Morgen.
Ridgeway kiwnął głową ze zrozumieniem.
– To, co ksiądz powiedział, wyjaśnia wiele rzeczy, ale wciąż nie podnosi kurtyny tajemnicy i nie tłumaczy, dlaczego ludzie z KGB zabili waszego człowieka w parku w Amsterdamie. Wspominał ksiądz o zagrożeniu ze strony Kościoła. Ale niebezpieczeństwa, na które zostaliśmy narażeni Zoe i ja, pochodziły ze strony Rosjan. Nie widzę, w którym miejscu te dwie siły – Kościół i KGB – są ze sobą powiązane.
– Na dobrą sprawę zadał pan kilka pytań. Po pierwsze i najważniejsze, KGB nie jest odpowiedzialne za zabójstwo w Amsterdamie.
Przerwał na moment, jak gdyby to, co miał do powiedzenia, było bolesną raną.
– Zabili go ludzie Kongregacji. Kongregacji Doktryny Wiary – to nowa nazwa Świętej Inkwizycji.
Ridgeway i Zoe popatrzyli na Morgena z niedowierzaniem.
– Uwierzcie mi – powiedział. – I nie był to wcale pierwszy raz. Kościół dysponuje pieniędzmi oraz wpływami, dzięki te mu stać go na wynajmowanie odpowiednich ludzi, także płatnych zbójców. Dzieje się tak już od tysiąca lat.
– Sądziłem, że skończyło się to razem z rodem Borgiów – powiedział zdumiony Ridgeway.
Morgen pokręcił głową ze smutkiem.