z _ nowoczesn¹ mod¹ wygl¹da³a na ostrzy¿on¹ przez ob³¹kanego przycina-cza ¿ywop³otów...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- W jakiej więc mierze obiektywny jest uzyskany przez nas opis świata, w szczególności - opis świata atomów? Fizyka klasyczna opierała się na przekonaniu (może...
- Istotne jest, iż te dokumenty obejmują okres wykraczający poza ramyczasowe działania obecnego Parlamentu, a tym samym poza okres sprawowania władzy przez...
- Chciałabym mękę waszej pracy pić przez rurkę, jak komar krew hipopotama - o ile to możli-we w ogóle - i przemieniać na moje idejki, takie piękne, takie motylki,...
- Ulice Mardecin wybrukowane były granitowymi płytami, wytartymi przez całe pokolenia stóp i kół wozów, wszystkie zaś budynki zbudowano albo z cegły, albo z...
- cz¹stki (przed zmierzeniem jej cech), która nie znajduje siê nigdziew przestrzeni i czasie? Jeœli za jeden obiekt uwa¿aæ to, co jestopisywane przez jeden wektor...
- Odwróci³ siê ty³em do œwiat³a reflektora i os³aniaj¹c oczy przed blaskiem bij¹cym mu spod nóg, spróbowa³ zajrzeæ w kryszta³ow¹ g³êbinê jak przez lód, który skuwa jezioro...
- Przez jakiś czas obserwowałem ich i może dlatego, że byli nowi, patrzenie na nich sprawiało mi przyjemność; przy nich czułem się bezpieczny...
- 2asmienia jednostki czy dominacji nad ni¹, lecz w celu ochrony praw zagro¿onych przez inne instytucje spo³eczne: Jednym z najtrudniejszych aspektów spo³ecznego...
- uśmierzyć bizony, gdy klatki przez dłuższy czas pozostaną odkryte?Tymczasem orszak zbliżył się do pierwszej klatki, przy której trzymało...
- Wysunąwszy delikatnie ramię spod głowy Clare, wstał z łóżka, krzywiąc się z bólu, gdyż skaleczenia i rany, które przez noc trochę przyschły, znowu się...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
NajwyraŸniej Amsterdam by³ pe³en blondynek, które
rzuca³y siê mojej uwadze w taki czy inny sposób.
__' Powiedzia³em do barmana: - Jeszcze raz to samo - postawi³em napoje
baru na stoliku i poszed³em z wolna w kierunku foyer, min¹³em
dziewczynê jak cz³owiek zatopiony w myœlach, nawet na ni¹ nie spojrzaw-
wszy , i wyszed³em frontowymi drzwiami na ulicê. Strauss ju¿ siê wykoñczy³
w przeciwieñstwie do starucha, który, chc¹c zademonstrowaæ wszech-
stronnoœæ swych upodobañ, przeszed³ do upiornego wykonania szkockiej
piosenki o Loch Lomond. Gdyby tego popróbowa³ na ulicy Sauchiehall
Glasgow, zarówno on, jak jego katarynka byliby w ci¹gu piêtnastu minut
jedynie wyblak³ym wspomnieniem. M³odociani akolici poznikali, co mog³o
oznaczaæ, ¿e s¹ albo ogromnie antyszkoccy, albo te¿ w³aœnie bardzo
proszkoccy. W rzeczywistoœci ich nieobecnoœæ, jak mia³em siê póŸniej
przekonaæ, znaczy³a zupe³nie co innego; wszystkie oznaki by³y tam, prze-
de _mn¹, ale ich nie dostrzeg³em, a.przez to, ¿e ich nie dostrzeg³em, zbyt
wielu ludzi mia³o umrzeæ.
Stary zobaczy³ mnie i zamanifestowa³ swoje zdziwienie.
__ Szanowny pan mówi³, ¿e...
- ¯e idê do opery. I tak te¿ zrobi³em. - Pokiwa³em smutnie g³ow¹.
Primadonna siêgnê³a po wysokie E. Atak serca. - Klepn¹³em go po
ramieniu. - Bez paniki. Idê tylko do budki telefonicznej.
Zadzwoni³em do hotelu dziewczyn. Dosta³em od razu po³¹czenie z rece-
pcj¹, a po d³ugim czekaniu z ich pokojem. W g³osie Belindy by³o rozdra¿-
nienie. - Kto mówi?
- Sherman. Chcê, ¿ebyœ tu natychmiast przyjecha³a.
- Teraz? - jêknê³a. - W³aœnie biorê k¹piel.
- Niestety, nie mogê byæ w dwóch miejscach jednoczeœnie. Jesteœ
wystarczaj¹co czysta do tej brudnej roboty, która mnie czeka. Maggie te¿.
- Kiedy Maggie Å“pi.
- No to j¹ obudŸ, dobrze? Chyba, ¿e chcesz j¹ przynieœæ. - Ura¿one
milczenie. - B¹dŸcie przy moim hotelu za dziesiêæ minut. Zaczekajcie na
ulicy, o jakieœ dwadzieœcia kroków.
- Przecie¿ leje jak z cebra! - Jej g³os by³ nadal roz¿alony.
59
- Uliczne damy nie dbaj¹ o to, czy przemokn¹. Nied³ugo bêdzie st¹d
wychodzi³a pewna dziewczyna. Twój wzrost, twój wiek, twoja figura, twoje
w³osy. . .
- W Amsterdamie jest pewnie z dziesiêæ tysiêcy dziewczyn, które...
- A, ale ta jest piêkna. Nie taka jak ty, rzecz jasna, ale piêkna. Ma na _
sobie zielony p³aszcz, ma zielon¹ parasolkê... perfumy z drzewa san- ;
da³owego, a na lewej skroni nieŸle zamaskowany siniak, który zrobi³em jej
wczoraj po po³udniu.
- NieŸle zamaskowany... nic nam pan nie mówi³, ¿e pan napada na !
dziewczyny.
- Nie mogê pamiêtaæ o wszystkich drobnych szczegó³ach. Pójdziecie za i
ni¹. Kiedy dojdzie tam, gdzie siê udaje, jedna z was zostanie na miejscu, I
a druga zg³osi siê do mnie. Nie, tutaj nie mo¿ecie przyjœæ, wiecie o tym.
Bêdê "Pod Starym Dzwonem", na drugim rogu Rembrandtplein.
- Co pan tam bêdzie robi³?
- To jest bar. Jak myœlisz, co bêdê robi³?
Kiedy wróci³em, dziewczyna w zielonym p³aszczu nadal siedzia³a przy
tym samym stoliku. Najpierw podszed³em do recepcji, poprosi³em o pa-
pier listowy i przynios³em go do stolika, na którym zostawi³em swoje
drinki. Dziewczyna w zielonym p³aszczu by³a nie dalej ni¿ o szeœæ stóp,
tote¿ powinna by³a doskonale widzieæ, cQ robiê, zarazem pozostaj¹c
stosunkowo wolna od obserwacji.
Wyj¹³em z portfelu rachunek za kolacjê z poprzedniego wieczora,
roz³o¿y³em go przed sob¹ i zacz¹³em coœ kreœliæ na kawa³ku pùpieru. Po
chwili od³o¿y³em pióro z niezadowoleniem, zmi¹³em papier i cisn¹³em go
do stoj¹cego obok koszyka. Zacz¹³em pisaæ na innym arkusiku i uda³em, ¿e
dochodzê do takiego samego niezadowalaj¹cego wniósku. Ponowi³em to
jeszcze kilkakrotnie, po czym przymkn¹³em oczy, opar³em g³owê na
d³oniach i pozosta³em tak prawie piêæ minut, niby cz³owiek zatopiony
w najg³êbszych rozmyœlaniach. Faktem jest, ¿e nie bardzo mi siê œpieszy³o.
Belindzie da³em dziesiêæ minut, ale gdyby zdo³a³a w ci¹gu tego czasu
wyjœæ z k¹pieli, ubraæ siê i przyjechaæ tu z Maggie, oznacza_oby to, ¿e
wiem o kobietach jeszcze mniej, ni¿ mi siê wydawa³o. .
Przez jakiœ czas znowu pisa³em, mi¹³em papiery i wyrzuca³em je do
kosza, i tak up³ynê³o dwadzieœcia minut. Dokoñczy³em drinka, _vsta³em,
powiedzia³em dobranoc barmanowi i wyszed³em. Przystan¹³em za czer-
wonymi pluszówymi kotarami,`które oddziela³y bar od hallu, i zaczeka³em,