Ulica doprowadziła ją szybko do jednej z otwartych przestrzeni powstałych w wyniku ataku...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- -------------------{ACTI_Misc00_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc00_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest zniszczenie nieprzyjaciela!-------------------{ACTI_Misc01_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc01_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest zniszczenie wikszo[ci oddziaBw wroga!-------------------{ACTI_Misc02_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc02_Text_01_Text1}Masz za zadanie doprowadzi swoich ludzi do fortu!-------------------{ACTI_Misc03_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc03_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest przejcie kontroli nad t lokacj!-------------------{ACTI_Misc04_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc04_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest zajcie tej osady!-------------------{ACTI_Misc05_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc05_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest zajcie miasta!-------------------{ACTI_Misc06_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc06_Text_01_Text1}Masz za zadanie odnalez i zabi tego czBowieka!-------------------{ACTI_Misc07_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc07_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest obrona tej lokacji!-------------------{ACTI_Misc08_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc08_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest obrona miasta!-------------------{ACTI_Misc09_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc09_Text_01_Text1}PLACEHOLDER************************************************************ ** CAMPAIGN ADVICE ** ************************************************************-------------------{Prologue_ROME_ITALY_MUST_BE_UNIFIED_Text_01_Text1b_Title} Mapa kampanii{Prologue_ROME_ITALY_MUST_BE_UNIFIED_Text_01_Text1b_Text1}Oto tereny wokB Rzymu
- W pewien sposób cieszyła się, że Egwene oraz jej przyjaciółek tu nie ma, cieszyła się, że nie może widzieć ich twarzy, a na nich, być może, piętna...
- Komnata znajdowała się na samym szczycie najwyższej wieży fortecy Przeoczenie na południe od Pułapki Cienia, miasta położonego na południowym krańcu...
- - Niedobitki Shaido wycofują się na północ - oznajmiła ponuro Amys - a coraz ich więcej przekracza Mur Smoka, jednak Rand al'Thor najwyraźniej o nich...
- Chociaż trenowałem i trenowałem godzinami, nie przypuszczałem, że dwanaście zaledwie minut walki może trwać tak bardzo długo...
- Nie miał czasu myśleć teraz o więźniu, bo gdy kilku ludzi zabrało się do rozbierania martwych kompanów, kłócąc się przy tym o łupy, reszta zaczęła...
- Przez cały dzień odpoczywał po ostatniej misji, zanim wezwano go już nie do małego gabinetu kapitana Dumery'ego, ale na spotkanie z samym generałem Gorem...
- Nałgała mu coś o jednym jedynym weekendzie w łóżku z narzeczonym, który poszedł do wojska i zginął, co potem okazało się szczerą prawdą, gdyż...
- Brezovsky wstał i zwrócił się do adwokata: - Niestety, będziemy zmuszeni zatrzymać pana Lebovitza, bo może okazać się bardzo ważnym świadkiem...
- Wyniki te przeczą dosyć silnie zakorzenionemu w psychologii przekonaniu, że albo stosujemy racjonalne, czyli zaradcze sposoby przezwyciężania...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Tam kilku jeźdźców gryfów oczekiwało na swojego dowódcę i tam najwyraźniej czarodziej zdecydował się zaczepić ich z jakiegoś trudnego do Zrozumienia powodu. Magów często nazywano wariatami, ale Rhonin musiał być jednym z bardziej szalonych, skoro uznał, łże może bezpiecznie kłócić się z dzikimi krasnoludami.
A jeden z nich zdążył już chwycić maga za szatę i unieść ponad stopę nad ziemię.
- Powiedziałem, zostaw nas, nieczysty! Jeśli twe uszy nie działają, to równie dobrze mogę ci je wyrwać!
- Molok! - krzyknął Falstad. - Co zrobił ten czarodziej, że cię to tak rozwścieczyło?
Drugi krasnolud, który mógł być bliźniakiem Falstada, gdyby nie blizny na nosie i mniej wesołe rysy twarzy, obrócił się do swego dowódcy, nie wypuszczając jednak czarodzieja z rąk.
- Ten tutaj poszedł za Tupanem i innymi, najpierw do obozu, a kiedy Tupan mu odmówił i odleciał, udał się za nim w miejsce, gdzie zgodziliśmy się spotkać! Trzy razy kazałem mu się wynosić, ale ludzie nigdy nie zwracają na nic uwagi! Pomyślałem, że może zwróci ją, kiedy podniosę go w górę i z tej wysokości będzie mógł się wszystkiemu przyjrzeć!
- Czarodzieje... - mruknął dowódca. - Przyjmij moje wyrazy współczucia, elfia panienko!
- Każ swojemu towarzyszowi postawić go na ziemi albo będę musiała mu udowodnić wyższość dobrego elfiego miecza nad jego młotem.
Falstad odwrócił się i zamrugał. Patrzył na łowczynię, jakby zobaczył ją po raz pierwszy. Jego spojrzenie przeniosło się na gładkie, błyszczące ostrze, a później na zwężone, zdeterminowane oczy.
- Zrobiłabyś to, prawda? Broniłabyś tego człowieczka przed tymi, którzy byli przyjaciółmi twojego ludu w czasach, zanim jeszcze pojawili się ludzie!
- Nie musi mnie bronić - zabrzmiał głos Rhonina. Wiszący mag wyglądał bardziej na zezłoszczonego niż na przerażonego. Może nie uświadamiał sobie, że Molok mógłby mu z łatwością złamać kręgosłup. - Do tej pory kontrolowałem swoje nerwy, ale...
Cokolwiek by w tym momencie powiedział, z pewnością doprowadziłoby do bijatyki. Vereesa natychmiast zareagowała, przerwała Rhoninowi machnięciem ręki i ustawiła się między Falstadem a Molokiem.
- To wszystko jest godne potępienia! Horda nie została jeszcze zniszczona, a już skaczemy sobie do gardeł. Czy tak powinni zachowywać się sojusznicy? Niech twój wojownik uwolni go, Falstadzie, a wtedy zobaczymy, czy nie da się tego wszystkiego rozwiązać, rozmawiając, a nie walcząc.
- To tylko czarodziej... - mruknął dowódca gryfów, ale mimo to skinął głową, dając znak Molokowi, by wypuścił Rhonina.
Drugi krasnolud zrobił to, choć niechętnie. Rhonin obciągnął szatę i przyczesał palcami włosy. Jego twarz była bez wyrazu. Vereesa modliła się, żeby zachował spokój.
- Co się tu zdarzyło? - zapytała go.
- Pragnąłem złożyć im pewną propozycję. To, że zareagowali w taki sposób, pokazuje, jak barbarzyńskie...
- Chciał, żebyśmy polecieli z nim do Khaz Modan! - warknął Molok.
- Jeźdźcy gryfów? - Vereesa mogła tylko podziwiać odwagę Rhonina, jeśli nie jego lekkomyślność. Przelecieć nad morzem na grzbiecie jednej z bestii, i to nie jako jeździec, lecz ktoś zmuszony trzymać się krasnoluda? Misja Rhonina musiała być o wiele ważniejsza niż to, o czym im mówił, skoro czarodziej próbował przekonać Moloka i innych do zrobienia czegoś takiego! Nic dziwnego, że uznali go za szaleńca.
- Myślałem, że mają odpowiednie umiejętności i że są odważni. Jak widać się myliłem. Falstad poczuł się obrażony.
- Jeśli twe słowa świadczą, że uważasz nas za tchórzy, człowieku, to sam zrobię to, przed czym powstrzymałem Moloka! Nie ma odważniejszych i bardziej mocarnych wojowników niż krasnoludy ze Szczytów Aerie! Nie obawiamy się orków ani smoków z Grim Batol, lecz nie chcemy stykać się z twoim rodzajem dłużej niż to konieczne!
Vereesa oczekiwała wybuchu wściekłości ze strony swojego podopiecznego, jednak Rhonin tylko zacisnął usta, jakby spodziewał się, że taka właśnie będzie reakcja Falstada. Przypominając sobie własne opinie i komentarze na temat czarodziejów, łowczyni zrozumiała, że Rhonin musiał przez całe życie znosić takie potępienie.
- Wypełniam misję dla Lordaeron - odrzekł mag. - Tylko to powinno się liczyć, ale widzę, że tak nie jest. - Odwrócił się plecami do krasnoludów i zaczął iść.
Wciąż ściskając mocno miecz, Vereesa podjęła szybką, choć rozpaczliwą decyzję. Wynikła ona z jej podejrzeń dotyczących tak zwanej misji obserwacyjnej.
- Zaczekaj, magu!
Zatrzymał się, najwyraźniej zdziwiony jej nagłym okrzykiem. Łowczyni jednak nie zwróciła się do niego, lecz do dowódcy jeźdźców gryfów.
- Falstadzie, czy nie ma możliwości, żebyście zabrali nas i jak najbliżej Grim Batol? Jeśli nie, to ja i Rhonin nie mamy żadnych szans!
Krasnolud miał zakłopotaną minę.
- Myślałem, że czarodziej podróżuje sam.