Gdy Helikopter podszedł do drzwi Michela i zapukał, Hans zerknął znad studzienki...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- żelazne okucia drzwi, to, przypadłszy do gromady, stojącej w ponurem milczeniu, zaskowy- czała chrapliwie ostatkami sił i ostatkami...
- kaporą za twój najmniejszy paznokietek! Wysłuchawszy mnie dziewczyna wybuchnęła śmiechem łotrzycy, zatrzasnęła mi drzwi przed samym nosem,...
- innymi nie otworzono już drzwi tego dnia, bo pani była zdrożona, a przy tym musiała się za-jąć panem Nowowiejskim...
- Małgorzata odwiesiła słuchawkę i jednocześnie w sąsiednim pokoju rozległo się drewniane kuśtykanie i coś zaczęło dobijać się do drzwi...
- Zanim zdążył to przemyśleć, odepchnęli go wybiegający zza drzwi strażnicy...
- Otworzył szklane drzwi i podał legioniście przepustkę wejściową...
- Odbili się od drzwi i ścinając schody na skos, dopadli motocykla...
- - Czy to były grube drzwi? - zapytał Sparhawk ze zdumieniem...
- Nagle drzwi się otwarły, a na ulicę wybiegło dziecko...
- Podchodzimy do czarnych drewnianych lakierowanych drzwi...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Oczywiście nikt nie otworzył.
Dieter zasugerował wcześniej agentowi, co ma zrobić w takiej sytuacji. "Podjedź do Chez Regis, przy końcu ulicy. Zamów kawę, bułeczki i czekaj". Miał nadzieję, że partyzanci obserwują dom Michela w oczekiwaniu na emisariusza z Londynu. Po jakimś cza sie ktoś się pokaże i nawiąże rozmowę z Helikopterem - i ten ktoś doprowadzi Dietera do serca ruchu oporu.
Minutę później Helikopter zastosował się do sugestii Dietera. Popedałowat ulicą do baru na rogu, usiadł przy stojącym na trotuarze stoliku i zamówił filiżankę kawy. Po mniej więcej dwudziestu minutach poprosił o kolejną kawę i gazetę.
Ranek upływał. Dietera ogarniały coraz większe wątpliwości, czy coś z tego wyniknie.
W końcu nadeszła pora, kiedy Helikop ter powinien zamówić coś do jedzenia: musiał jakoś uzasadnić fakt, że tak długo zajmuje stolik. Podszedł kelner, zamienił z nim kilka słów i przyniósł pastis. Dieter oblizał wargi: sam też miał ochotę się napić.
W barze pojawił się kolejny klient i usiadł przy sąsiednim stoliku. W Dieterze znowu obudziła się nadzieja. Przybysz byt długonogim mężczyzną koło trzydziestki. Ubrany był w niebieską ba tystową koszulę i granatowe płócienne spodnie, ale nie wyglądał na robotnika. Był kimś innym. Może artystą? Po chwili odchylił się do tyłu na krześle i skrzyżował nogi, opierając prawą kostkę na lewym kolanie. Ta poza wydała się Dieterowi znajoma. Czy nie widział go już wcześniej?
Podszedł kelner i nowo przybyły złożył zamówienie. Kilka chwil później dostał szklankę jasnego piwa. Pociągnął długi łyk i zwrócił się do Helikoptera.
Dieter stężał. Czy to było to, na co czekał?
Wymienili kilka zdawkowych słów, po czym Helikopter uśmiechnął się i zaczął mówić coś z entuzjazmem.
Przybysz dopił piwo i Dieter doznał olśnienia. Już wiedział, - Cecile. Siedział wówczas przy innym kawiarnianym stoliku razem z Flick Clairet, tuż przed atakiem na pałac. To był Michel we własnej osobie.
Dieter walnął pięścią w tablicę rozdzielczą z rozsadzającym go uczuciem triumfu. Jego strategia okazała się słuszna. Ale teraz rodził się dylemat. Czy powinien od razu aresztować Michela? Czy też śledzić go w nadziei ujęcia jeszcze grubszej ryby?
Michel wstał i Helikopter zrobił to samo. Hans zakrył studzienkę i wrócił do furgonetki.
- Będziemy go śledzić, majorze?
- Tak. Wyjmij szybko motorower.
Hans Hesse otworzył tylne drzwi furgonetki i wystawił motorower na ulicę. Dwaj mężczyźni zostawili pieniądze na stolikach i odeszli. Dieter zobaczył, że Michel utyka, i przypomniał sobie, iż oberwał podczas strzelaniny.
- Śledź ich, ja będę jechał za tobą - rzucił do Hansa i zapalił silnik furgonetki.
Hans wskoczył na siodełko i zaczął pedałować, co uruchomiło silnik motoroweru. Jadąc powoli ulicą, trzymał się z daleka od inwigilowanych. Dieter toczył się powoli za Hansem.
Michel i Helikopter skręcili na rogu. Pojawiwszy się tam minutę później, Dieter zobaczył, że zatrzymali się, by obejrzeć wystawę sklepową. W ten sposób chcieli sprawdzić, czy nie są śledzeni. Kiedy się do nich zbliżył, zawrócili i ruszyli z powrotem tą samą drogą, którą przyszli. Ponieważ wypatrywali, czy nikt nie zawraca o sto osiemdziesiąt stopni, nie mógł ich dalej śledzić. Ale Hansowi udało się wykręcić za ciężarówką i nie spuszczał ich z oczu.
Dieter objechał przecznicę i znowu się do nich zbliżył. Michel i Helikopter szli w stronę dworca. Kiedy zniknęli w środku, Hans zostawił motorower i ruszył za nimi pieszo. Dieter zatrzymał furgonetkę i zrobił to samo. Jeśli dwaj mężczyźni podejdą do kasy, każe Hansowi stanąć za nimi w kolejce i kupić bilet do tej samej miejscowości.
Wchodząc na dworzec, zobaczył Hansa, który znikał akurat w podziemnym przejściu pod torami. Po obu stronach tunelu schody prowadziły na kolejne perony. Dieter przemierzył wraz z Hansem wszystkie perony i przyspieszył kroku, wspinając się po schodach przy końcu przejścia. Tam dogonił Hansa i wybiegł razem z nim na ulicę.
To, co zobaczył, sprawiło, że zamarło w nim serce. Sto metrów dalej Michel i Helikopter wskakiwali właśnie do czarnego renault monaquatre, jednego z najbardziej popularnych samochodów we Francji. Renault ruszył z miejsca i zniknął za rogiem tak szybko, że nie zdążyli nawet przeczytać jego numerów rejestracyjnych.
Dieter zaklął pod nosem. Sztuczka była prosta, ale niezawodna. Wchodząc do tunelu, Michel i Helikopter zmusili śledzących do pozostawienia swoich pojazdów, a po drugiej stronie mieli samochód pozwalający im uciec.
Dieter liczył już tylko na jedno. Wiedział, o której godzinie Helikopter nawiązuje kontakt, i znal przyznane mu częstotliwości. Ta informacja być może pozwoli mu z powrotem do niego dotrzeć.
Czy Brytyjczycy domyśla się, że Helikopter został zdemaskowany? Agent zdawał teraz pełną relację o swoich przygodach. Michel wypyta go dokładnie o aresztowanie w katedrze i późniejszą ucieczkę. Szczególnie zainteresuje go osoba o pseudonimie Charenton. Nie miał jednak powodów przypuszczać, że mademoiselle Lemas nie jest osobą, za którą się podaje. Nigdy jej nie spotkał, nie będzie zatem niczego podejrzewał, nawet jeśli Helikopter poinformuje go, że to młoda rudowłosa dziewczyna, a nie stara panna.
Być może, pocieszał się w duchu Dieter, nie wszystko jest jeszcze stracone.
WZNOSZĄCY się przy brzegu rzeki duży pub "Fishermans Rest" wyglądał jak forteca.
Jego kominy przypominały wieżyczki strzelnicze, a wąskie okna z szybami z matowego szkła szczeliny obserwacyjne. Odkąd w okolicy ulokowało się SOE, w pubie co noc panował ścisk; za zaciągniętymi z powodu zaciemnienia storami jarzyły się światła, głośno grało pianino, trudno było się dopchać do baru.
Flick i Paul zabrali tam swoją ekipę pod koniec dwudniowego szkolenia. Ubrana w różową letnią sukienkę Maude wydawała się jeszcze ładniejsza niż zwykle. Ruby wyglądała całkiem zmysłowo w pożyczonej czarnej sukience. Greta wybrała na tę okazję jedną ze swoich scenicznych kreacji: wieczorową suknię i czerwone szpilki. Nawet Diana zdecydowała się na elegancką spódnicę zamiast tradycyjnych wiejskich sztruksów.
Oddział otrzymał kryptonim „Kawki”. Dziewczyny miały zostać zrzucone na spadochronach nieopodal Reims i Flick przypomniała sobie starą legendę o kawce z Reims, ptaku, który ukradł pierścień biskupowi.