- Ani chybi, to ona! - pomyślał, Echidna bowiem jest rodzaju żeńskiego...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Od strony ulicy prawie wszystkie bary oraz mniejsze sklepy zamiast ścian miały różnego rodzaju żaluzje, które usuwano całkowicie lub rolowano na czas otwarcia...
- Tak więc nie można też ustalić, czy pewne rodzaje literackie ukształtowały się raczej pod naciskiem zjawisk realnych, czy raczej — norm kulturowych jako...
- Przedstawiony w tym rozdziale projekt pomylany by jako opisowa analiza wywiadw przeprowadzanych przez kuratorw z podopiecznymi, oparta na badaniu aktw mowy...
- Przykład ten pokazuje, że nabieranie dystansu i przyjmowanie różnych ról badawczych jest elastycznym procesem, wymagającym od badacza dużej pomysłowości i...
- " Rawls posługuje się terminem doktryna dla określenia nadrzędnych, rozległych, ogólnych, całościowych (comprehensive) poglądów wszelkiego rodzaju, a...
- 'II! "I101Kiptaryk - gugla, zarzutka z biaego sukna bez rkaww w rodzaju kapuzy, ktr w czasie niepogody na gow zarzucaj1...
- W tym wypadku, podobnie jak przy innych rodzajach dysfunkcji seksualnych, mczyzna przyjmuje w trakcie aktu seksualnego rol obserwatora...
- współżycia seksualnego Miłość małżeńska różni się od innych rodzajów miłości tym, że dąży do zjednoczenia zarówno fizycznego,...
- oczyma osób ~»279stronnych ukryta, nie zawsze prowadzi do pomyślnych rezultatów"' Przygotowanie rodziców do organizowania rodzinno - domowego...
- Rzeczywiście, i Europa nie dałaby temu wiary, przepełniano pod administracją Lubeckiego więzienia obwinionymi tego rodzaju...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Przyszło mu do głowy, że może to dlatego nie życzy sobie dziewic?
Wszakże dawniej chętnie je przyjmowała. Dziwne to, dziwne, lecz teraz najważniejsza celność, a wszystko dobrze się skończy! - pomyślał i na wszelki wypadek sięgnął raz jeszcze do plecaka, po drakodestruktor, którego tłok wtłacza smoki w niebyt. Wysunął się za krawędź skały.
Dołem wąskiej kotlinki, po dnie wyschłego potoku, szarobura, z zapadniętymi jak od głodowania bokami, sunęła smokini olbrzymich rozmiarów. Chaos myśli rozpędził się w głowie Klapaucjusza. Może anihilować ją, poprzez zmianę znaku macierzy smoczej z dodatniego na ujemny, wskutek czego statystyczne prawdopodobieństwo niesmoka weźmie górę nad smokiem? Ale jakież to ryzykowne, zważywszy, że jedno drobne drgnienie może spowodować zmianę w skutkach
katastrofalną, niejednemu już w takich opałach wyszedł zamiast niesmoka
- niesmak, i jakże od jednej litery ma zależeć tak wiele?! Ponadto totalna deprobabilizacja uniemożliwiłaby zbadanie natury Echidny. Więc zawahał
się, mając w duszy miły obraz ogromnej skóry smoczej w swym
gabinecie, między oknem a biblioteką; lecz nie czas było oddawać się
marzeniom, choć inna ewentualność: oddania egzemplarza o tak osobliwych gustach do smokozoologu - błysnęła mu, kiedy klękał; zdążył
nawet pomyśleć, jaką to prackę naukową machnęłoby się w oparciu o dobrze zachowaną sztukę, przełożył więc fuzję z reduktorem do lewej ręki, a w prawą chwycił garłacz, naładowany antygłową, wycelował
starannie i nacisnął spust.
Huknęło jak diabli. Perłowa chmurka dymu otoczyła wylot lufy i Klapaucjusza, tak że na mgnienie stracił potworę z oczu. Lecz zaraz dym się rozwiał.
Stare bajędy powiadają o smokach mnóstwo rzeczy
nieprawdziwych. Tak na przykład głoszą, jakoby smoki miewały po siedem głów. Tak nigdy nie bywa. Smok może mieć tylko jedną głowę, ponieważ obecność dwóch prowadzi natychmiast do gwałtownych kłótni i sporów; dlatego wielogłowce, jak je nazywają uczeni, wyginęły wskutek wewnętrznych niesnasek. Z natury uparte i tępe, potwory te nie znoszą najmniejszego sprzeciwu, więc dwie głowy w jednym ciele przywodzą do szybkiej śmierci, każda bowiem, pragnąc zrobić drugiej na złość, powstrzymuje się od posiłków, a nawet złośliwie wstrzymuje oddech - z wiadomym skutkiem. Ten właśnie fenomen wykorzystał Euforiusz
Tkliwas, wynalazca rusznicy antygłowowej. Smokowi wstrzeliwuje się małą, poręczną główkę elektronową w cielsko, momentalnie przychodzi do awantur, waśni, w rezultacie smok, jakby tknięty paraliżem, zesztywniały, tkwi na jednym miejscu dobę, tydzień, czasem miesiąc; bywało, że po roku dopiero zmogło go wyczerpanie. W tym czasie można z nim robić, co się komu żywnie podoba.
Smok jednak, którego poraził Klapaucjusz, zachowywał się co najmniej dziwnie. Wspiął się wprawdzie na tylne łapy z rykiem, od którego posypał się gruz ze zboczy, bił też ogonem o skały, aż zapach krzesanych iskier wypełnił cały wąwóz, potem jednak podrapał się w ucho, odchrząknął i spokojnie poszedł dalej, tyle że przyspieszył do truchtu. Nie wierząc własnym oczom, Klapaucjusz pognał grzbietem skalnym, skracając sobie drogę ku ujściu wyschłego potoku, teraz bowiem już nie pracka naukowa, już nie jeden, drugi artykuł w “Smoczym Almanachu” mu się zwidy wały, lecz co najmniej monografia na
kredowym papierze, z podobizną smoka i autora!
U zakrętu kucnął za głazami, przyłożył do oka miotacz
nieprawdopodobieństwa, wycelował i uruchomił depossybilitatyzatory.
Łoże lufy zadrżało mu w ręku, broń zagrzana otoczyła się mgiełką, smoka zaś okrążyło halo, jak księżyc, przepowiadający niepogodę, ale się nie rozwiało! Po raz wtóry uczynił Klapauqusz smoka najzupełniej
nieprawdopodobnym; natężenie impossybilitatywności zrobiło się takie, że przelatujący motylek zaczął skrzydełkami nadawać alfabetem Morse'a, drugą “Księgę dżungli”, a wśród załomów skalnych zamajaczyły cienie wróżek, wiedźm i dziwożon, wyraźny zaś odgłos tętniących kopyt zwiastował, że gdzieś za smokiem harcują, wydobyte z niemożliwości strasznym napięciem miotacza, centaury. Lecz smok, jak gdyby nigdy nic, przysiadłszy ociężale, ziewnął i zaczął się ze smakiem czochrać tylnymi łapami w obwisłe podgardle. Rozpalona broń parzyła już palce
Klapaucjusza, który rozpaczliwie naciskał cyngiel, bo czegoś podobnego nie przeżył dotąd - pobliskie, co mniejsze kamienie wolno unosiły się w