Z tyłu za kapitanem zagrzmiał harpun „Hooker” i szkuner zrobił zwrot przez sterburtę...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- W jakiej więc mierze obiektywny jest uzyskany przez nas opis świata, w szczególności - opis świata atomów? Fizyka klasyczna opierała się na przekonaniu (może...
- Istotne jest, iż te dokumenty obejmują okres wykraczający poza ramyczasowe działania obecnego Parlamentu, a tym samym poza okres sprawowania władzy przez...
- Chciałabym mękę waszej pracy pić przez rurkę, jak komar krew hipopotama - o ile to możli-we w ogóle - i przemieniać na moje idejki, takie piękne, takie motylki,...
- Ulice Mardecin wybrukowane były granitowymi płytami, wytartymi przez całe pokolenia stóp i kół wozów, wszystkie zaś budynki zbudowano albo z cegły, albo z...
- ver appetebat, cum Hannibal exhibernis movit; c) cum explicati-vum lub coincidens = gdy, skoro,przez to, e (z tyme trybem i cza-sem, jaki jest w zdaniu...
- czstki (przed zmierzeniem jej cech), ktra nie znajduje si nigdziew przestrzeni i czasie? Jeli za jeden obiekt uwaa to, co jestopisywane przez jeden wektor...
- Odwrci si tyem do wiata reflektora i osaniajc oczy przed blaskiem bijcym mu spod ng, sprbowa zajrze w krysztaow gbin jak przez ld, ktry skuwa jezioro...
- Przez jakiś czas obserwowałem ich i może dlatego, że byli nowi, patrzenie na nich sprawiało mi przyjemność; przy nich czułem się bezpieczny...
- 2asmienia jednostki czy dominacji nad ni, lecz w celu ochrony praw zagroonych przez inne instytucje spoeczne: Jednym z najtrudniejszych aspektw spoecznego...
- uśmierzyć bizony, gdy klatki przez dłuższy czas pozostaną odkryte?Tymczasem orszak zbliżył się do pierwszej klatki, przy której trzymało...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Zasadniczo nie było to właściwe zachowanie. Statek z księciem na pokładzie powinien oddalać się od zagrożenia, a nie płynąć prosto na nie. Ale teraz, kiedy ryba była przyszpilona, ryzyko było prawdopodobnie niewielkie.
„Tor Coll” przepłynął nad miotającym się cieniem, a za jego rufą wykwitł olbrzymi biało – zielony słup wody. Ładunki głębinowe wykorzystywały detonatory z granatów i miejscowy proch. Pahner nie był pewien, czy będą działać jak trzeba, ale okazało się, że niepotrzebnie się martwił. Pierwszy zrzut Bilalego trafił prosto w cel; potworna ryba rzuciła się jeszcze kilka razy, po czym powoli wypłynęła brzuchem do góry na powierzchnię. Spód ciała miała najwyraźniej pokryty chromatosporami, ponieważ w chwili wynurzenia mienił się różnymi kolorami. Najpierw mignęło kilka odcieni fioletu, potem całe spektrum barw aż do zieleni, w końcu zaś brzuch zrobił się kremowy.
– Łódź z beczkami do „Latającej Ryby”. Zwodować wszystkie pozostałe, zacznijmy ratować ocalałych. Chorąży Dobrescu!
– Tak, panie kapitanie? – rozległ się spokojny tenor. Pahner obejrzał się przez ramię i zobaczył chorążego stojącego przy maszcie i wpatrującego się niemal nieobecnym wzrokiem w martwego potwora.
Starszy chorąży Dobrescu był jednym z pilotów promów „DeGloppera”. Latanie na promach było stosunkowo bezpiecznym zajęciem, ale tym razem okazało się, że jest trochę inaczej. W poprzednim życiu Dobrescu był także polowym medykiem Raidersów, wyszkolonym nie tylko do stabilizowania stanu rannego, ale i naprawiania go, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jego przypadkowy udział w wyprawie uratował życie wielu ludziom.
– Proszę przygotować się do przyjęcia rannych. Jeśli nie będzie żadnych albo nie będą w ciężkim stanie, niech pan się zajmie naszym małym przyjacielem.
– Tak jest, sir – odparł medyk. – Oczywiście jestem pilotem, a nie ksenobiologiem, ale dla mnie to wygląda na rybę coll.
Taka jest moja fachowa opinia.
* * *
– To ryba coll – powiedział kapitan T’Sool. Dowódca „Imy Hooker” potarł rogi i klasnął w dłonie. – To niemożliwe, ale niech mnie przeklnie Biała Dama, jeśli tak nie jest.
Jeden z marynarzy trzymał w obu górnych dłoniach ociekający wodą worek. Wypełniony olejem pęcherz był charakterystycznym elementem układu wypornościowego ryby coll. W osobnikach normalnej wielkości miał jednak rozmiary opuszka ludzkiego kciuka, a jego zawartość była dla Mardukan śmiertelną trucizną. Jak się okazało, olej był prawdopodobnie jedyną substancją na całej planecie, którą nanity marines były w stanie przetworzyć w witaminy i aminokwasy, których brakowało w miejscowym pożywieniu.
– Przynajmniej mamy dużo karmy dla civan – powiedziała Kosutic. A oleju także wystarczy nam na dosyć długo – dodała, patrząc na przynajmniej metrowej średnicy pęcherz.
– Ostateczny bilans i tak wynosi zero – warknął Pahner. – Straciliśmy cały statek, połowę jego załogi, prawie dwie kompanie piechoty i troje marines. Nie lubię tracić żołnierzy.
– Ja też nie – zgodziła się Kosutic. – Jego Niegodziwość od samego początku maczał w tym palce.
– Co się stało? – spytała Eleanora O’Casey, wychodząc głównym lukiem na pokład.
* * *
Naczelniczka świty księcia była ostatnim cywilem uwięzionym razem z nim na planecie. Chociaż żaden z pilotów promów nie był przygotowany do panujących tu warunków tak, jak marines, mieli przynajmniej podstawowe przeszkolenie i pakiety nanitów. A naczelniczka świty przed przymusowym lądowaniem promów na drugiej półkuli Marduka nie postawiła nigdy stopy poza miastem, a jej nanity były zaprojektowane do bezpiecznego, cywilizowanego środowiska.
Ale „przygoda” wyszła jej na dobre. O’Casey jeszcze nigdy nie była w lepszej formie, mimo że jej żołądek – nigdy nie za bardzo wytrzymały – nie znosił dobrze trudów wyprawy, a na podróż morską reagował jeszcze gorzej. Niska brunetka rozejrzała się teraz na boki, licząc maszty.
– Nie brakuje nam jednego statku? – spytała.