nęła za wąskim pasmem światła...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Szli w zupełnej ciszy, w milczeniu pokonywali zalaną martwym światłem drogę, a kiedy po forsownym marszu doszli do Hali Pisanej, zatrzymali się bez...
- Odwróci³ siê ty³em do œwiat³a reflektora i os³aniaj¹c oczy przed blaskiem bij¹cym mu spod nóg, spróbowa³ zajrzeæ w kryszta³ow¹ g³êbinê jak przez lód, który skuwa jezioro...
- Aby uniknąć tego śmiesznego, rzecz jasna, wniosku, w 1900 roku niemiecki uczony Max Pianek sformułował tezę, że światło, promienie Roentgena i inne fale...
- Kosmonauci informowali:- Zdumiewa twardy sen mieszkańców miasta, nie reagują zupełnie na światła lamp, przy pomocy których odnajdujemy drogę w labiryncie...
- Uduchowienie, głęboka moralność, mądrość i wewnętrzne światło, a przede wszystkim miłość do świata i ludzi stanowią wzór i natchnienie dla tych,...
- najmocniejszymi œwiat³ami, wy³apywa³ bezb³êdnie wszystkie te znaki, które muludzie wskazywali, i przystawa³ jak gdyby na pamiêæ, ani bli¿ej, ani dalej...
- Ksiê¿ycowe œwiat³o przenika³o przez parê unosz¹c¹ siê nad jej k¹piel¹ i dotykaj¹c powierzchni wody, zamienia³o j¹ w pomarszczone zwierciad³o...
- Teoria względności jest związana z uniwersalną wielkością stałą występującą w przyrodzie - z prędkością światła...
- Górne piętra były zupełnie ciemne, ale w oknach na parterze paliło się żółte, przyćmione światło...
- wzrok, by dojrzeć coś więcej przez gęsty śnieg, lecz światło zamrugało i zgasło...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Chris wgramolił się wyżej. Promień światła widać było coraz wyraźniej. Spocony,
wyczołgał się ze sztolni i położył w lejowatym zagłębieniu ogrzewanym przez słońce.
Podniósł wzrok na Saula, który przykucnął ponad nim i, zasłonięty kępami bylicy, czuj-
nie obserwowaÅ‚ dolinÄ™. — Przecież nie widziaÅ‚em innych samolotów.
— Wokół siebie — powiedziaÅ‚ Saul. — Jasne, że nie widziaÅ‚eÅ›. Ale ponad tobÄ…? Samo-
lot obserwacyjny trzynaście kilometrów w górze? Zespól pościgowy trzyma się z tyłu,
poza zasięgiem wzroku. Dopóki nie odbierze instrukcji.
Chris podczoÅ‚gaÅ‚ siÄ™ do niego i skuliÅ‚ za bylicÄ…. — ZwodziÅ‚eÅ› mnie — wybuchnÄ…Å‚.
— MogÅ‚eÅ› spotkać siÄ™ ze mnÄ… w dowolnym miejscu.
86
— Masz racjÄ™. Ale tutaj mogÄ™ ciÄ™ przekonać, zachowujÄ…c przy okazji szczególne Å›rod-
ki ostrożności. Muszę ci to udowodnić.
— Co udowodnić?
— SÄ…dzÄ™, że wiesz.
Chris usłyszał odległe brzęczenie silnika, potem jeszcze jedno i jeszcze. Były coraz
głośniejsze, wzmacniane przez echo odbijające się od wyniosłych skał. Poprzez odległą
przełęcz dostrzegł zbliżające się cztery błyszczące punkciki. Helikoptery. Hueye. Błyska-
wicznie ożyÅ‚y wspomnienia z Wietnamu. — Jezu! — wymamrotaÅ‚.
Poniżej, z komina szałasu wznosiła się wirująca smuga dymu. Po drugiej stronie do-
liny z rykiem zbliżały się uformowane w szyk bojowy hueye. Prowadzący helikopter od-
palił rakietę. Ciągnąc za sobą warkocz dymu pomknęła w dół i wybuchła na polance
przed chatą. Rozległ się ogłuszający huk; w powietrzu zawirowały grudki ziemi. Pozo-
stałe śmigłowce podleciały bliżej i też wystrzeliły swój ładunek.
Mimo ryku odpalanych rakiet Chris usłyszał trzaski karabinów maszynowych kali-
ber pięćdziesiąt. Szałas rozleciał się w kawałki. Całą dolinę wypełnił grzmot eksplozji.
Helikoptery zbliżyły się jeszcze bardziej, by ostrzelać krater w miejscu, gdzie przedtem
stała chata. Chrisowi dudniło w uszach, mimo że znajdował się wysoko na zboczu.
— Dwa razy im siÄ™ nie udaÅ‚o. Tym razem chcÄ… być pewni. — Saul zacisnÄ…Å‚ zÄ™by.
Helikoptery odwróciły się od płonących zgliszcz i muskając płozami czubki drzew,
odleciały nad łąkę przy jeziorze, zawisnąwszy siedem metrów nad ziemią. Wirujące ło-
paty lśniły w słońcu. Z każdego śmigłowca wyleciała lina i rozwinęła się nad ziemią.
W otwartym luku pojawił się mężczyzna w mundurze polowym, z pistoletem maszy-
nowym przewieszonym przez plecy. Chwycił za linę i opuścił się na ziemię. W jego śla-
dy poszli inni niczym pająki opuszczające się z wiszących ważek. Na dole zdjęli z pleców
pistolety maszynowe i rozbiegli siÄ™ w półkole, plecami do jeziora. — DokÅ‚adnie jak na
ćwiczeniach — zauważyÅ‚ Chris.
— Nie sÄ… pewni, czy byliÅ›my w szaÅ‚asie. MuszÄ… zakÅ‚adać, że wciąż jesteÅ›my groźni.
Ilu ich jest?
— Szesnastu.
— Zgadza siÄ™. — Saul wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™. Chris dostrzegÅ‚, jak w jednym z helikopterów
członek grupy pościgowej opuszcza na uprzęży psa. Owczarek niemiecki. Z sąsiedniego
śmigłowca opuszczano drugiego. Dwaj ludzie na ziemi przestali celować z broni
i odwrócili się, by zdjąć z owczarków uprząż. Uwolnione od ładunku helikoptery wyco-
fały się na przeciwległy brzeg doliny.
Każda z elitarnych formacji używała psów innej rasy. Foki Marynarki Wojennej wy-
korzystywały sznaucery, Rangersi upodobali sobie dobermany.
— Owczarki niemieckie. SiÅ‚y Specjalne. — Chrisowi zaschÅ‚o w gardle.
Psy w towarzystwie przewodników pobiegły w stronę drzew. Pozostali ludzie wyce-
87
lowali w tym kierunku automaty, gotowi do udzielenia wsparcia ogniowego. Czterech
żołnierzy rzuciło się biegiem w las, w ślad za nimi kolejna piątka i jeszcze pięciu.
Chris obserwował drzewa, czekając na pojawienie się ludzi.
— JesteÅ›my bez szans. Mam przy sobie tylko tego półautomatycznego mauzera, a ty
springfielda. Nawet gdybyśmy byli odpowiednio uzbrojeni…
— Nie bÄ™dziemy musieli walczyć.
— Ale psy wytropiÄ… nasze Å›lady prowadzÄ…ce do tunelu. — Chris odwróciÅ‚ siÄ™ w stronÄ™
wgÅ‚Ä™bienia z tyÅ‚u i spojrzaÅ‚ na niszÄ™, przez którÄ… wyszli ze sztolni. — ZorientujÄ… siÄ™, któ-
rędy uciekliśmy. Każą helikopterom ostrzelać zbocze. A potem wejdą tutaj i dokończą
robotÄ™.
— Wierz mi, jesteÅ›my bezpieczni.
Chris otworzył usta, by zaprotestować, lecz zamarł, bo Saul gestem wskazał na drze-
wa. Spomiędzy nich wyłonił się człowiek, najwyraźniej wystawiając się na cel, tak by po-
zostali widzieli, skąd padną strzały. Kiedy przynęta podeszła do dymiących zgliszcz, po-
jawiÅ‚ siÄ™ drugi mężczyzna, a potem trzeci. — CzujÄ… siÄ™ bezpieczni. Psy musiaÅ‚y pójść za
naszym zapachem bezpoÅ›rednio do szaÅ‚asu. — Saul zauważyÅ‚, że przywódca wyciÄ…ga
dÅ‚oÅ„ w stronÄ™ skalnej Å›ciany za strzaskanymi kÅ‚odami drewna. — ZnalazÅ‚ tunel.
— Musimy siÄ™ stÄ…d wynosić.
— Jeszcze nie.
— Na miÅ‚ość boską…
Do pierwszego dołączyło jeszcze pięciu. Zachowując ostrożność, zbliżali się do zbo-
cza. Ze szczytu urwiska Chris nie mógł ich teraz widzieć. Helikoptery brzęczały, wi-
sząc w powietrzu, w bezpiecznej odległości po drugiej stronie doliny. Saul odczołgał się
i zatrzymał w lejowatym zagłębieniu gładkiej skały prowadzącym do niszy. Nasłuchi-
wał, uważając, by nikt go nie dostrzegł. Zdziwiony Chris znieruchomiał.
Nagle Saul uśmiechnął się drapieżnie i wskazał w stronę niszy, z której dobiegały ja-
kieś odgłosy. Chris nie miał pojęcia, dlaczego Saul wygląda na zadowolonego. Zrozu-
miał, kiedy ten wyjął z kieszeni radionadajnik i wcisnął guzik.
Chris w napięciu czekał na wybuch. Zadrżała ziemia. Z tunelu wyrwał się grzmiący
huk. Chris odwrócił się i popatrzył na ruinę chaty poniżej urwiska. Kawałki skały wy-
pełniły powietrze ponad polaną, w którym uniósł się wirujący kłąb dymu.
— SzeÅ›ciu zaÅ‚atwionych, pozostaÅ‚o jeszcze dziesiÄ™ciu — powiedziaÅ‚ Saul.
— ZaÅ‚ożyÅ‚eÅ› w tunelu Å‚adunki wybuchowe.
— Eliot zawsze przypominaÅ‚, żeby upewnić siÄ™, czy droga ewakuacyjna jest bezpiecz-
na. Teraz ja użyłem przeciwko niemu jego własnych zasad. Czy przekonałem cię, że chce
mnie zabić?
Chris pokiwał słabo głową, wpatrując się w drzewa poniżej. Pozostali mężczyźni bie-
gli wśród sosen w stronę tunelu, z którego dobiegały dudniące odgłosy spadających
88