jącą się eksperymentami z teorii optycznego poznania...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Moze w zwiazku z tym pozostaje notatka, która tu wypisuje z poznanskiej "Teczy" nr 43 z roku 1928: "W miasteczku Kuncewicze na pograniczu wschodnim powstala wsród Zydów...
- nizujących poglądach na temat oczyszczenia i poznania prawdy? Istotnie, kiedy czytamy o tym, co według Pseudo- Dionizego znaczy oczyszczenie napotykamy w...
- Tylko jedn powan obiekcj mona wysun przeciwko tej teorii i sam j wysun, zanim uczyni to kto inny...
- Poznaska rezydencja starosty generalnego reprezentowaa wysoki poziom dworskiej kultury...
- O ile nawet najbardziej humanitarne i demokratyczne narody nie mają zbyt wieluzahamowań, gdy chodzi o eksperymenty na zwierzętach, o tyle jednak doświadczenia...
- Ten ekscytujący epizod historii poznania mórz jest dobrze znany...
- Paniedziałem upłynął mu w podobny sposób, gdyż zadanie, jakiego się podjął, wymagało nieskończenie długich badań i eksperymentów...
- Rozwadowska Public Relations w teorii, praktyce106...
- Wyłączenie teorii i tradycji...
- Zapewniano mnie, iż nie wszystkie laski mają jednakową moc; siła ich jest proporcjonalna dopredyspozycji użytkownika i zależna od celów, do jakich ma być...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Jak będzie wyglądał przedmiot, je-
żeli stłumiwszy w sobie całą wiedzę o nim, wyobrazimy sobie, że widzimy go po raz
pierwszy? Jak by wyglądał wtedy cały świat? Jak wyglądają przedmioty w naszej wy-
obraźni, w przypomnieniu i we śnie? Albo druga ostateczność: jak wygląda przedmiot
wzięty razem z całym zapasem myśli i uczuć, które w nas obudzą? Inny znów ekspery-
ment, to łączenie na obrazie wielu chwil w jedno - a więc niby traktowanie czasu jako
przestrzeni; albo ornament niesymetryczny, ambicja stworzenia z malarstwa muzyki
optycznej, w której niesamowite linie, kropki, plany i zarysy, dobrane według zasad
optycznego kontrapunktu, mają grać i śpiewać... - Wyparte przez fotografię ze świata rze-
czywistości malarstwo nie tylko pomnożyć chce własne środki, lecz także wwidzieć w
świat rzeczy nowe, zaludnić, zabudować i zameblować go stworzeniami niebywałymi.
Czy kino już jest sztuką, czy się nią dopiero stanie, spór o to jest jałowy. To pewna, że
zawiera w sobie elementy sztuki i że oddziałało już na dramat, na lirykę i na malarstwo,
wprowadzając zamieszanie i komplikacje w elementy tych sztuk. Sam zaś fakt narodzenia
się kina wróży, że technika przyszłości może przynieść sztuce jeszcze inne niespo-
dzianki i przewroty - które na razie będą uważane za barbarzyństwa, za wrogów upo-
rządkowanej tradycji. Gdyby się np. udało połączenie kina z gramofonem, zniszczyłoby to
w kilku latach cały teatr, i nie tylko teatr, bo cała literatura pisana by podupadła [3].
Przemożny przykład malarstwa sprawił to, że w poezji próby futurystyczne odbywa-
ją się nie, jak bywało dotąd, na polu treści, lecz w zakresie formy, zwłaszcza w zakre-
sie głównego narzędzia poezji, słowa. Kto choćby tylko pobieżnie przejrzał najnowsze
polskie wydawnictwa futurystyczne, utwory: Czyżewskiego, Sterna, Wata, Młodożeńca,
Jasieńskiego, oraz „słopiewnie” Tuwima, odniósł zapewne wrażenie, że z polskiego języ-
ka robi się jakieś swojskie esperanto. Są to nowe rozkojarzenia i skojarzenia, rozszalenie
się etymologiczne zastygłego dotychczas języka - czasem tylko żarciki drukarskie [4] i
szczebiot dadaistyczny. W Niemczech już od lat kilku trwa ta płynność języka literackie-
go, tak że kto dziś czyta najnowszą literaturę niemiecką, ma wrażenie, że po niemiecku
nie umie. Nie wdajemy się tutaj w merytoryczną ocenę tych nowatorstw, zajmuje nas ich
znaczenie kulturalne. Widzimy, że likwidacja formy dotychczasowej nie ogarnęła jeszcze
wszystkich elementów: składnia, odmiany, części mowy nie ruszyły z miejsca, jakkolwiek
wiadomo, że i to są tylko twory historyczne, konwencjonalne, że gramatyka tylko w gim-
nazjum wydaje się matematyką mowy. Likwidacja nie ogarnęła i głosek, chociaż lingwi-
stom wiadomo, że mowa ludzka mogłaby się posługiwać śmiało jeszcze paruset szmera-
mi, że choćby samogłosek można mieć około 50. Nowatorem językowym można być tyl-
ko do pewnej granicy, póki działa kontrastowe tło języka dotychczasowego, po czym, po
kilku próbach nonsensolalii, nawet najbardziej lewicowy dadaista wraca wygłodzony i
znudzony. Nie można bowiem powiedzieć zupełnych nonsensów, zawsze one będą
szczątkami lub rumami pewnych sensów [5].
Próby te są więc raczej figlami futurystycznymi niż futuryzmem świadomym, zakrojo-
nym na wielką skalę. Ale tak samo jak w malarstwie, mają one jeden niezawodny skutek:
są aspołeczne, niezrozumiałe, indywidualne. Mowa jest więzią społeczną; kto ją rozluźnia
bez wypowiedzenia, bez zawarcia nowej konwencji, karany jest automatycznie niezrozu-
mieniem. Nawet - jeden futurysta nie rozumie drugiego, i to jest zabawną stroną
sprawy. Pogłos, który określiliśmy jako warunek wrażenia estetycznego, nie funkcjonuje
42
w tym wypadku - tak jakbyśmy od starych skrzypiec odjęli pudło rezonansowe. Sztuka
udaje się na niebezpieczne manowce i im bardziej zajmującą staje się dla filozofa, tym
bardziej niepokoić musi się o nią jej odbiorca i miłośnik.