Celebrują areofanię, obrządek stworzony z inspiracji i pod kierownictwem Hiroko...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- da si zwie nieszczciom ani innych psw, ani innych stworze, kotw, krw,wi, koni, ani te nieszczciom ludzi...
- Z drugiej strony ciekawym przykadem rnorodnoci motywacji, ktrymi kieroway si stare" i nowe" siy polityczne w ustalaniu ordynacji moe by ordynacja...
- Zabawnym przykładem kierowania wrażeniem jest „sztuka zyskiwania przewagi" Stephena Pottera (1971) albo inaczej, sztuka wywierania wrażenia, że się jest...
- Stworzenia zazwyczaj żywiły się energią Ciemnej Strony, która przepływała przez Bane’a, ale konstruowanie holocronu wymagało, żeby Mistrz ukierunkował...
- Uważnie przeczytaj, przemyśl i zapamiętaj na całe życie ten oto główny wniosek: Natura stworzyła człowieka w taki sposób, że sprawuje on całkowitą...
- Wnioski, ktre na podstawie tych bada wprowadzono, zmierzay do przeorganizowania caego systemu szkolnego, do stworzenia szkoy "na miar dziecka"...
- Szczegowa relacja o ostatnich godzinach Hitlera w bunkrze w dniu 30 kwietnia 1945 roku pochodzi od jego kierowcy Ericha Kempki...
- proszę o zwięzłe streszczenie ostatnich wydarzeń obecnego tu kapita- na Tonkaia, który z mojego polecenia kierował dotąd śledztwem...
- Management Group)2 — organizacji, która sformułowała żądania stworzenia standar-dowego języka modelowania...
- kusje ze zwi¹zkowcami z Solidarnoci i OPZZ, z kierownictwami opozy-cyjnych partii i klubów parlamentarnych, ze stowarzyszeniami twórców i...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Było to coś w rodzaju religii przyrody. Czcili świadomość Marsa jako fizycznej przestrzeni, której nieodłącznie towarzyszyła kami - energia czy też moc ducha spoczywającego w samej krainie. Kami manifestowała się w sposób najbardziej oczywisty w pewnych nadzwyczajnych tworach marsjańskiego pejzażu: w kamiennych słupach, leżących samotnie bryłach zastygłej lawy, w stromych urwiskach, osobliwie wygładzonych wnętrzach kraterów czy szerokich kolistych wierzchołkach wielkich wulkanów. Te objawy marsjańskiej kami miały swoje ziemskie odpowiedniki: samych kolonistów, siłę, którą Hiroko nazywała viriditas, tę posiadaną przez nich wszystkich “zieloną” moc o niezwykłej zdolności tworzenia “owoców”. Dzięki niej wyznawcy areofanii wiedzieli, że ich dziki świat jest święty. Kami i viriditas stanowiły kombinację dwóch świętych sił, które czyniły życie jednostki na Marsie ważnym i znaczącym.
Kiedy Michel usłyszał, jak Jewgienią szepcze słowo “kombinacja”, wszystkie terminy natychmiast zaczęły mu się układać w semantyczny prostokąt: kami i yiriditas, Mars i Ziemia, zawiść i miłość, nieobecność i tęsknota. A potem kalejdoskop przestał klekotać i wszystkie prostokąciki poukładały się odpowiednio w umyśle Michela, wszystkie przeciwne sobie pojęcia skurczyły się w jedną piękną rozetę, w serce areofanii: kami zlała się z viriditas, tworząc jednię, w której absolutna czerwień przenikała się z żywą zielenią. Z wrażenia aż otworzył usta; skóra mu płonęła, nie był w stanie wyjaśnić tego, co się z nim dzieje, i wcale nie chciał. Krew płynąca w żyłach paliła jak ogień.
Hiroko przestała zawodzić, podniosła rękę do ust i zaczęła jeść ziemię, którą miała w dłoni. Wszyscy inni poszli za jej przykładem. Michel popatrzył przez chwilę na swoją uniesioną rękę i odruchowo pomyślał, że ma całkiem sporo ziemi do zjedzenia. Wysunął jednak język i zlizał połowę grudki. Kiedy ziemia dotknęła górnego podniebienia, poczuł na sekundę elektryzujący, przejmujący dreszcz. Ziarnista masa ślizgała mu się w ustach, aż zmieniła się w błoto. Smakowało solą i rdzą z nieprzyjemnym dodatkiem posmaku zgniłych jaj i substancji chemicznych. Przełknął je, nieco się dławiąc, a potem zjadł drugą garść.
Z kręgu uczestników obrządku wyszedł cichy szum, samogłoskowe zawodzenie; dźwięki przechodziły jeden w drugi: aaii, ooo, aaa, iii, eee, uuu. Michelowi wydawało się, że śpiewający każdą samogłoskę ciągną niemal przez minutę. Dźwięki rozkładały się na dwie, czasami trzy frazy, a główne tony tworzyły niezwykłe harmonie. Na tle tego akompaniamentu Hiroko zaczęła intonować swoją pieśń. Wszyscy wstali i Michel podniósł się wraz z nimi. Razem przesunęli się do środka kręgu, Jewgienia i Ellen wzięły Michela pod ramiona i pociągnęły za sobą. Następnie cała grupa skupiła się dokoła Hiroko w masie stłoczonych ciał. Michel czuł, jak ze wszystkich stron napiera na niego ciepła skóra. Oto jest nasze ciało. Wiele osób całowało się z zamkniętymi oczyma. Poruszali się powoli. Grupa wiła się w ekstatycznym tańcu, cały czas jedno tuż przy drugim. Czyjeś sztywne włosy łonowe połaskotały pośladki Michela, a przy biodrze poczuł coś, co musiało być czyimś penisem w stanie erekcji. Ziemia leżała mu ciężko na żołądku i poczuł dziwne oszołomienie. Krew płonęła mu w żyłach żywym ogniem, a własna skóra wydawała się jedynie nadmuchanym balonem, który skrywa ten żar. Niezwykłe mnóstwo gwiazd stłoczyło mu się nad głową; lśniły wieloma kolorami: były zielone, czerwone, niebieskie lub żółte. Wyglądały jak opalizujące iskry.
Był feniksem. Hiroko przycisnęła się do niego, a on zaczął się podnosić wśród szkarłatnych płomieni, gotowy na odrodzenie. Japonka trzymała jego nowe ciało w mocnych objęciach i silnie je ściskała. Była wysoka i wydawała się bardzo muskularna, jakby składała się wyłącznie z samych mięśni. Zmierzyła go przenikliwym spojrzeniem. Poczuł jej piersi przy swoich żebrach, jej twardą kość łonową na udzie. Pocałowała go, jej język dotknął jego zębów; pocałunek smakował ziemią, a potem Michel nagle poczuł ciężar jej całego ciała gwałtownie na niego napierającego. Pomyślał, że do końca życia zapamięta to przejmujące wrażenie, że na każde mimowolne wspomnienie tej chwili jego członek zareaguje erekcją, jednak w tej chwili był zbyt przytłoczony i zawstydzony zdarzeniami, by przełamać własną bierność.