będzie w nas więcej optymizmu...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- – Kiedy tylko dotrzemy tam, gdzie mają w miarę rozwinięty przemysł – dodał po chwili – będziemy musieli sprawić sobie trochę odtylcowych...
- –Łup jedno–bąknął niepewnie nieco Woldan z Osin–ale pono kto weźmie krzyż, grzechy będzie miał na pytel odpuszczone...
- –Niczego–warknął Buko–nie będzie się odkładać ad cras...
- «Och! Wielkie szczęście i wielkie nieszczęście w tym domu! Niebiosa dały syna bezpłodnej, niech będzie błogosławiony Najwyższy! Lecz siedem miesięcy temu...
- Ustalenie zakresu pojcia zwykych potrzeb rodziny zaley od kryterium, ktre stanowi bdzie podstaw zdefiniowania tego pojcia...
- jaki zwiedzać będzie Paryż, gdy z jednej strony Sekwany zostaną tylko szczątki z Tuileriów, brama Saint-Denis, Magdalena, pałac Inwalidów etc...
- — Wszyscy będziemy sobie potrzebni, i to już niedługo — odparł tonem prze- powiedni Amerykanin...
- sność drugiej ćwierci; suma wniesiona do wspólnoty stanowić będzie jedną czwartą właści- wego wkładu, pozostałym zaś przy życiu małżonkom...
- Czemu więc płakała? Obawiał się jednak, Ŝe jeśli będzie próbował nalegać, tylko - Nie musi mi pani od razu odpowiadać –uspokoił ją...
- – Będziemy się trzymać samego środka – krzyczał na całe gardło Amos...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Mniej przy okazji będziemy narzekać. A tu naprawdę
jesteśmy nieźli. Profesor Bogdan Wojciszek, psycholog, twierdzi, że narzekamy zde-
cydowanie częściej niż inne narody. Więcej — że narzekanie jest normalnym sposo-
304
bem komunikowania się Polaków. Nasza kultura jest, według niego, kulturą narzekania.
W kulturze narzekania nie wypada się przyznać, że wszystko, albo chociaż trochę, się
udało. To jest niezgodne z normą. Mówimy więc, że jest źle, gorzej, fatalnie i w ogóle
wszystko schodzi na psy. Mówimy tak niemal zawsze, bardzo często więc, co pokazu-
ją statystyki, zafałszowujemy rzeczywistość, przedstawiając ją w dużo ciemniejszych
barwach, niż jest w istocie. A ponieważ narzekają wszyscy, a optymizm jest niezgodny
z normą, niewielu znajduje w sobie odwagę, by powiedzieć głośno, że wszystko jest jak
trzeba. Taki, co odnosi sukcesy, jest przecież podejrzany. Profesor Wojciszek uważa, że
to nasze nieustające narzekanie jest dzieckiem kultury chłopskiej. Chłop zawsze narze-
kał na złą dolę. W chłopskiej historii w istocie była cała masa cierpień. Problem w tym,
że niedola często zamieniała się w dolę, ale jak narzekano, tak się dalej narzekało.
Nikt nie twierdzi, że nie ma w Polsce cierpienia, nieszczęść, niezasłużonych klęsk
i niesprawiedliwych porażek. Jest ich wiele. Nikt nie mówi, że wszystkim jest świetnie.
Nie jest, choć generalnie jest nam lepiej, niż było kiedyś. Jest u nas cierpienie, nie-
szczęście, zło i desperacja. Uważam tylko, że byłoby tego o wiele więcej, gdybyśmy się
fatalnemu nastrojowi poddali.
305
Musimy zbudować w Polsce kulturę optymizmu. Musimy wzmocnić albo stworzyć
nawyk pozytywnej reakcji na świat. Nie idzie o mechaniczne, importowane z Ameryki
fine, great, dobrze, świetnie, na każde pytanie o to, jak leci. Idzie raczej o eliminację
odpowiedzi „szkoda gadać” niezależnie od tego, czy jest powód do radości, czy do na-
rzekań. Że z tym naszym marudzeniem jest coś nie tak, sami doskonale wiemy. Nie
jest przecież przypadkiem, że gdy spotykamy obcokrajowców, uśmiech najczęściej nie
znika nam z ust: jesteśmy mili, życzliwi i pomocni. Czyli wiemy, że naburmuszenie nie
jest standardem wartym pielęgnacji. Jeśli traktujemy obcych lepiej niż siebie, to jest to
najlepszy dowód naszych kompleksów. Robimy tak, bo wiemy, że coś jest z nami nie
tak, i chcemy to ukryć. A ludzie przyjeżdżający z zagranicy mówią potem: „Dziwne, na
ulicach pełno szarych, smutnych ludzi ze spuszczonymi głowami, a jak nie ze spuszczo-
nymi, to ze smutnym wzrokiem. A gdy się z nimi złapie kontakt, okazują się całkiem
sympatyczni i ciepli”. Czyli potrafimy. Ale dla innych. Kolejny postulat: zróbmy dla
siebie to, co jesteśmy w stanie zrobić dla innych.
306
POTRZEBA WYSOKIEJ SAMOOCENY
Wybitny amerykański specjalista zajmujący się wpływem samooceny na życie czło-
wieka Nathaniel Branden w jednej ze swoich książek opisuje pewne wydarzenie na kon-
ferencji poświęconej samoocenie, która w 1990 roku odbyła się w Norwegii. W zdumie-
nie wprawił swych kolegów radziecki naukowiec, gdy wstał i powiedział: „Wy, Amery-
kanie, nie jesteście sobie w stanie uświadomić, w jakim stopniu idea poczucia własnej
wartości jest nieobecna w naszym kraju. Jest ona po prostu niezrozumiała. Gdyby zaś
została zrozumiana, zostałaby potępiona jako wywrotowa”. Aż tak źle w PRL-u nie
było, ale było niewiele lepiej. Dokładnie. Niska samoocena obywateli to prezent dla
władzy. Ludzie dają sobą manipulować, więcej, często oczekują, że ktoś weźmie ich
za rękę i wskaże im drogę. A obywatele z wysoką samooceną to niebezpieczeństwo.
Wiedzą, czego chcą, stawiają sprawy jasno, stawiają sobie określone cele i do nich dą-
żą. Tacy obywatele są władzy nie na rękę. W ustrojach totalitarnych, a — patrząc na
współczesną Polskę — można odnieść wrażenie, że także w niektórych demokracjach.
Zdrowe społeczeństwo jest więc społeczeństwem ludzi o dobrej, wysokiej samoocenie.
307
Widzieliśmy na własne oczy ten cud sierpnia 1980 roku, albo słyszeliśmy o nim na własne uszy. Życzliwi sobie ludzie, świadomi należnych im praw, spokojni, godni. Trwało
to kilkanaście dni, ale do dziś jest wspominane jako coś absolutnie wyjątkowego. Taką
atmosferę mogli stworzyć tylko ludzie mający wysoką samoocenę.
Skąd się ona bierze? Jej podstawą jest, według Nathaniela Brandela przekonanie,
że wszyscy zasługujemy na szczęście. To przekonanie motywuje, daje ambicję i siłę do
pokonywania trudności, sprzyja racjonalizmowi, twórczości, niezależności, elastyczno-
ści, gotowości do współpracy i życzliwej reakcji na sukcesy innych. Niska samoocena
z kolei sprzyja irracjonalizmowi, sztywności, lękom przed nowym i nieznanym, nad-
miernej uległości lub nadmiernej wrogości wobec innych. Ludzie z niską samooceną
bardzo często padają jej ofiarą, bo budzi ona w nich wrogi stosunek także do tego, co
dobre.
Czasem mam wrażenie, jakby właśnie niska samoocena, często zresztą zupełnie nie-
uzasadniona, była źródłem naszej wrogości wobec ludzi czy instytucji. Wielu ludzi było
i jest przeciw wejściu Polski do Unii Europejskiej wcale nie dlatego, że z kalkulacji wy-
nikało im, iż to się nam nie opłaci. Raczej byli oni przekonani, że ta cała Unia to pierw-
308
sza liga, w której nie mamy czego szukać. Może więc lepiej dalej walczyć na boiskach w naszym Kopydłkowie i Pcimiu. Ludzie, których nie nauczono wiary w siebie, a często
im ją odbierano, nie potrafią, mając problemy, powiedzieć: „a właśnie, że nam się uda”.
Tu owo „Polak potrafi” odegrało rolę negatywną, bo odbierane było jako hasło czysto
propagandowe, przez co się dewaluowało. Niesłusznie. Ale ponieważ miliony Polaków
nabrały przekonania, że to, co naprawdę wartościowe, jest przeznaczone dla innych,
nawet na wielkie szansę reagują alergicznie. Ludzie zachowują się, jakby postępowali
według zasady Groucho Marxa: „Nigdy nie wstąpiłbym do klubu, który przyjąłby mnie
na członka” — skoro chcą nas w tym NATO, to znaczy, że to NATO nie jest aż tyle
warte, skoro chcą nas w Unii Europejskiej, to pewnie po to, by nas wykiwać. Zaklęty
krąg. Jak się nie udaje, to jest tak jak zwykle, bo z nami już tak jest. Jak nam się udaje,
to pewnie sukces nie jest niczego wart, bo jak gramy o dużą stawkę, zawsze przegrywa-
my. I tak źle, i tak niedobrze. Ten zaklęty krąg trzeba przerwać. Dlaczego nie miałoby
to się nam udać? Przez wiele lat japońskie produkty były kojarzone z niską jakością.
Były niemal synonimem tandety. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Japonia
wyprzedzająca Stany Zjednoczone w produkcji samochodów, nadprzewodników i urzą-
309