wzrokiem, nastąpiło jakby zamknięcie elektrycznego obwodu...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- I nagle, jakby zmysły postradał, porwał się z siedzenia i chwyciwszy w obie ręce chudego dryblasa, co kawę roznosił i węgle do fajek, począł głową jego tłuc o...
- I po cóż to wszystko, po cóż te wyrzeczenia dla sprawy tak od początku przegranej? Jakby z odkrytej karty czytać było można...
- Statyczne pole magnetyczne może być wytwarzane przez sztabkowe magnesy trwale i przez elektromagnesy: Nie istnieją pojedyncze bieguny magnetyczne -...
- Tu i ówdzie ruszały się, jakby ożywając, nie dość mocno osadzone przedmioty; zagrzechotało w kambuzach od zderzających się naczyń, zachwiały się...
- 80 Hippagreci byli to jakby rotmistrze dowodz¹cy oddzia³em z³o¿onym z 300 jeŸdŸców stanowi¹cych przyboczn¹ stra¿ króla...
- Posuwał się w stronę przeciwną do kierunku inwazji, jakby zwijając na powrót nić wojny, drogą uwolnioną już od wojennego napięcia...
- Jakby w odpowiedzi z białego tunelu w pobliżu sufitu wysunęła się nagle czarna sylwetka...
- wywołaniu jej przez System, nastąpiło pełne odtworzenie obsługiwanego przez nią pulpitu...
- Więzień, któremu drgnęły usta jakby w zalążku uśmiechu, potarł się po podbródku...
- W okresie, który up³yn¹³ od wejœcia w ¿ycie ustawy zasadniczej, nast¹pi³o rozwiniêcie konstytucyjnej regulacji stanów nadzwyczajnych w drodze ustawodawstwa zwyk³ego...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Atmosfera była tak naładowana, że niemal
dał się słyszeć trzask iskier. Dostosowując się do
przytłumionego głosu Dovey, Lucky odparł:
– Tak, o wiele lepiej. Ale uprzedź mnie nastÄ™pnym
razem, dobrze?
– SÄ…dzÄ™, że to wystarczy, by powstrzymać infekcjÄ™.
– WolaÅ‚bym chyba zaryzykować infekcjÄ™. Chociaż
– dodaÅ‚ cicho – warto byÅ‚o pocierpieć, żebyÅ› na mnie
podmuchała.
To ją wzburzyło, więc znowu uniosła tarczę
bojowÄ….
– Twoje oko wyglÄ…da okropnie!
Stek leżał teraz na poduszce, gdzie spadł, gdy
Dovey zaskoczyła swego pacjenta alkoholowym
zabiegiem. Uniosła go dwoma palcami.
– Smród tego paskudztwa unosi siÄ™ aż do nieba. –
Odłożyła stek na tackę, owinęła w folię i cisnęła do
kosza na śmieci. Nie ruszaj się. Przyniosę trochę
lodu.
Wyszła z pokoju, zabierając ze sobą plastykowe
wiaderko.
Jej widok od tyłu także odpowiadał Lucky'emu.
Niezłe łydki, niezłe siedzenie. Gdyby nie czuł się tak
fatalnie...
Ale czuł się. W czasie walki przypływ adrenaliny
sprawił, że nie odczuwał bólu. Teraz bolało go w
miejscach, o których nie pamiętał, że w nie oberwał.
Głowa mu pulsowała. Był trochę senny, pewnie od
kombinacji aspiryny i whisky.
Więc mimo że myśl o rozgrzaniu Dovey była
podniecająca, na razie musiała mu wystarczyć
wyobraźnia. W tym stanie nie potrafiłby niczego
dokonać.
Dovey wróciła z wiaderkiem lodu i wysypała stosik
kostek na drugi ręcznik. Zawiązała rogi, podeszła do
łóżka i delikatnie położyła na oku ten
zaimprowizowany kompres.
– DziÄ™ki – mruknÄ…Å‚ sennie, pojmujÄ…c, że jest też
pewnie pijany, nie tylko ranny.
Dotyk jej dłoni był chłodny i przyjemny, jak
zapamiętany z dzieciństwa dotyk matki. Pochwycił
dłoń Dovey i przycisnął do swego rozpalonego
policzka. Cofnęła rękę i głosem belfra oświadczyła:
– Możesz zostać tylko do czasu, aż zejdzie
opuchlizna.
Nieprzyzwoita odpowiedź przemknęła mu przez
głowę, ale powstrzymał się przed jej
wypowiedzeniem. Dovey nie spodobałby się sprośny
komentarz. Wspomnienie o jeszcze jednym
nabrzmiałym elemencie jego ciała może być
powodem, że Dovey wykopie go za drzwi.
– Nie sÄ…dzÄ™, żebym dziÅ› wieczorem gdzieÅ› siÄ™
jeszcze ruszyÅ‚ – oznajmiÅ‚. – CzujÄ™ siÄ™ fatalnie.
Wszystko, czego chcę, to leżeć tutaj. Cichutko i
nieruchomo.
– Åšwietny pomysÅ‚. Możesz zatrzymać ten pokój.
WezmÄ™ inny.
– Nie! – krzyknÄ…Å‚, zdejmujÄ…c lodowy okÅ‚ad. – To
znaczy, nie mogę wziąć twojego pokoju.
– Nie martw siÄ™. Jest opÅ‚acony. Choć tyle mogÄ™
zrobić za to, co ty zrobiłeś dziś po południu.
– Nie martwiÄ™ siÄ™ o pieniÄ…dze – odparÅ‚ ostro. – Ale
przynajmniej teraz przyznajesz, że obroniłem cię
przed Małym Alvinem i Jackiem Edem.
– ZÄ™by samemu wÅ‚Ä…czyć siÄ™ do rozgrywki?
– Co?!
– UratowaÅ‚eÅ› mnie, ale sam wcale nie jesteÅ› lepszy.
Po prostu twoje metody sÄ… bardziej cywilizowane.
– Ty myÅ›lisz... myÅ›lisz... – ZajÄ…knÄ…Å‚ siÄ™. – MyÅ›lisz,
że chcę zostać z tobą w pokoju, żeby... Daj spokój!
Czy w tym stanie wyglÄ…dam na faceta marzÄ…cego o
seksie?
Podążył za jej spojrzeniem i zdał sobie sprawę, że
rzeczywiście wygląda, jakby marzył o seksie. Był bez
koszuli, bez butów, rozciągnięty na środku
motelowego łóżka. Niedawne plastyczne fantazje
utworzyły wzgórek pod rozporkiem. Miał nadzieję, że
ona tego nie zauważy.
Opadł na poduszki jęcząc głośno, niezupełnie
udając ból, i znowu położył kompres na oko. Machnął
słabo ręką i powiedział:
– Idź. Rób, co chcesz. Nic mi nie bÄ™dzie.
Spoglądał przez zmrużone oczy, jak bierze torebkę
i podąża do drzwi.
– Wszystkie moje obrażenia sÄ… prawdopodobnie
tylko zewnÄ™trzne – mruknÄ…Å‚, gdy kÅ‚adÅ‚a rÄ™kÄ™ na
klamce.
Obróciła się.
– MyÅ›lisz, że mogÄ… być też wewnÄ™trzne?
– SkÄ…d mam, do diabÅ‚a, wiedzieć? Nie jestem
lekarzem. – Ostrożnie przyÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ do boku. –