- Gdzie jest Mark? - spytał Trumann...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- – Kiedy tylko dotrzemy tam, gdzie majÄ… w miarÄ™ rozwiniÄ™ty przemysÅ‚ – dodaÅ‚ po chwili – bÄ™dziemy musieli sprawić sobie trochÄ™ odtylcowych...
- — ProszÄ™ pani, jeÅ›li pojedzie pani do siedziby detektywów Dystryktu Zachodniego przy PięćdziesiÄ…tej PiÄ…tej i Pine, gdzie podpisze pani dokument...
- — Gdzie jesteÅ›my? — odważyÅ‚am siÄ™ zapytać...
- - Szczęście osiąga w procesie nieustannie realizowanej pełni życia i niezależne jest od celu, jaki pozwoli zrealizować los; a tam gdzie życie pełne, na miarę...
- Służy też temu miejscu i ono, cośmy w pytaniu: Jeśli czarownicy czary swoje zawsze z szatanami odprawują? powiedzieli, gdzie położyła się przeszkoda trojaka,...
- Pod ziemią mieliśmy nawet drogowskazy, dzięki czemu obcy wiedzieli gdzie się znajdują, chociaż zapewnianie przybyszom [kadrze i partyzantom] przewodnika było...
- Wreszcie wczesnym popołudniem któregoś dnia Smuga oznajmił, że wraca jego przyjaciel i mogą mu złożyć wizytę w siedzibie towarzystwa, gdzie pracuje...
- - A gdzie Natasza?- W ogródku, moja go³¹beczka, w ogródku! IdŸ do niej...
- hłasko marek, dom mojej matki (rtf)Chodziłem czasem na przedmieście i wałęsałem się godzinami po piaszczystych i krzywych uliczkach, gdzie przycupnęły...
- abW dolnej cze˛sći rysunku 1 została nakresĺona funkcja produkcji f(L), gdzieL oznacza liczbe˛ zatrudnionych i gdzie zaso´b kapitału jest dany, z...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Wyszedł powołać się na Piątą Poprawkę. Czy mogę zobaczyć
panów dokumenty?
Natychmiast sięgnęli do kieszeni, pogrzebali w nich rozpaczliwie
i wyciągnęli jednocześnie swoje legitymacje. Reggie wzięła je, obejrzała
uważnie i zaczęła coś pisać w notatniku. Skończyła, cisnęła im papiery
z powrotem i spytała:
- Czy próbowali panowie przesłuchiwać to dziecko pod nieobec-
ność jego matki?
- Nie - odparł Trumann.
- Oczywiście, że nie - dorzucił zaszokowany tą sugestią McThune.
- Powiedział mi, że tak.
- Pomieszało mu się - zapewnił McThune. - Porozumieliśmy
się z doktorem Greenwayem, który zezwolił na to spotkanie. Mieli
w nim wziąć udział on, Mark i Dianne Sway.
- Ale dzieciak zjawił się sam - dodał szybko Trumann, śpiesząc
się, by wszystko wyjaśnić. - Zapytaliśmy, gdzie jest jego matka, a on
na to, że nie mogła teraz przyjść, więc pomyśleliśmy, że jest w drodze
albo coś takiego, no i sobie tylko z nim gawędziliśmy.
- Tak, czekając na panią Sway i lekarza - zawtórował McThu-
ne. - Gdzie pani wtedy była?
- Proszę nie zadawać pytań bez znaczenia. Czy pouczyliście,
chłopcy, Marka, żeby porozumiał się z adwokatem?
Agenci spojrzeli po sobie, szukajÄ…c pomocy.
- Nie wspominaliśmy o tym - odparł Trumann, wzruszając
niewinnie ramionami.
Kłamstwa przychodziły im tym łatwiej, że mały wyszedł z pokoju.
Byli agentami FBI, więc musiała im w końcu uwierzyć. McThune
odchrząknął i powiedział:
- Ach tak, Larry, pamiętasz, w którymś momencie rozmawialiśmy
o L.A. Law i Mark zastanawiał się, czy nie powinien przypadkiem
zaangażować prawnika, ale on tylko tak żartował i nie braliśmy tego,
a przynajmniej ja nie brałem, poważnie. Pamiętasz, Larry?
Y,':
Larry przypomniał sobie.
- Rzeczywiście, mówił coś o L.A. Law. Taki tam dziecięcy dowcip.
- Na pewno?
- Oczywiście - obruszył się Trumann. McThune zmarszczył
brwi i przytaknÄ…Å‚ partnerowi.
- Naprawdę nie pytał was, chłopcy, czy jest mu potrzebny
adwokat?
Potrząsnęli głowami i bezskutecznie próbowali sobie przypomnieć.
- To jeszcze dziecko, bardzo się boi i myślę, że wszystko mu się
pomieszało - rzekł wreszcie McThune.
- Pouczyliście go o jego prawie do milczenia?
Trumann uśmiechnął się w odpowiedzi i nagle stał się pewniejszy
siebie.
- Po co? Nie jest podejrzany. To przecież dzieciak. Musimy tylko
zadać mu kilka pytań.
- I nie próbowaliście przesłuchiwać go pod nieobecność jego
matki lub bez jej zgody?
- Nie.
- Jasne, że nie.
- I nie doradziliście mu, żeby unikał prawników, kiedy pytał
was o to?
- Nie, proszÄ™ pani.
- W żadnym wypadku. Chłopak kłamie, jeśli coś takiego twierdzi.
Reggie otworzyła powoli aktówkę i wyciągnęła czarny magnetofon
i mikrokasetę. Położyła je przed sobą i postawiła teczkę na podłodze.
Agenci specjalni McThune i Trumann gapili siÄ™ na te urzÄ…dzenia
i wydawało się, że skurczyli się nieco.
Prawniczka obdarzyła każdego z nich zimnym uśmiechem i oświad-
czyła:
- Myślę, że dobrze wiemy, kto tu kłamie, panowie.
McThune pogładził dwoma palcami nos u nasady. Jego partner
przetarł oczy. Pozwoliła im cierpieć przez chwilę. Panowała cisza.
- Wszystko jest na tej kasecie, chłopcy. Próbowaliście prze-
słuchiwać dziecko pod nieobecność matki i bez jej zgody. Mark Sway
pytał was wyraźnie, czy nie powinniście zaczekać na jego matkę, a wy
odpowiedzieliście, że nie. Chcieliście go zmusić do współpracy,
posługując się groźbą oskarżenia o przestępstwo kryminalne nie tylko
jego, ale także jego matki. Mówił wam, że się boi, i dwa razy zapytał
wprost, czy jest mu potrzebny adwokat. Odradziliście mu wzięcie
prawnika między innymi dlatego, że prawnicy się przypieprzają.
Panowie, to wy się wpieprzyliście.
104 ~ 105
Skurczyli się jeszcze bardziej. McThune pocierał delikatnie czoło
czterema palcami. Trumann wpatrywał się z niedowierzaniem w kasetę,
ale starannie unikał wzroku Reggie. Przyszło mu na myśl, żeby
porwać taśmę na strzępy, ale coś mu podpowiadało, że ta cholerna
kobieta sporządziła już jej kopię.
Ich problemy nie ograniczały się tylko do przyłapania na kłamstwie.
Ujawnienie zawartości kasety oznaczałoby poważne następstwa dys-
cyplinarne. Naganę. Przeniesienie. Zabagniony życiorys. A Trumann
nie wątpił, że ta baba wie wszystko, co trzeba, na temat kar grożących
agentom FBI za wykroczenia.
- Założyła pani dzieciakowi podsłuch - rzekł potulnie Trumann,
nie zwracajÄ…c siÄ™ do nikogo konkretnie.
- I co z tego? To nie przestępstwo. To wy jesteście z FBI, proszę
nie zapominać. To wy kładziecie więcej kabli niż AT & T.
Ale spryciara! No tak, w końcu jest adwokatem. McThune pochylił
się do przodu, załamał dłonie tak mocno, że palce strzeliły mu
w stawach, i postanowił wreszcie stawić odpór.
- Pani Love, proszę posłuchać, my...
- Reggie.
- Okay, okay. Reggie, hmm, jest nam przykro. TrochÄ™ nas
poniosło i przepraszamy za to.