ale nigdy nie osiągnęliśmy pożądanego efektu...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- - Ale Thrawn jest inny? diousa nie obejmował zlikwidowania wszystkich świadków, aby nic nigdy nie przed- - Thrawn to dorosła wersja - odparła...
- — Czy moĹĽna ukryć caĹ‚Ä… rodzinÄ™? — Nigdy nie byĹ‚a zbyt liczna...
- – No, bo jeĹ›li kiedyĹ› zadaĹ‚aĹ› siÄ™ z niewĹ‚aĹ›ciwymi ludĹşmi, to nigdy nie jest za późno, ĹĽeby siÄ™ wycofać...
- Rozdział 30 - Nigdy nie widziałeś czegoś takiego na własne oczy?Sam podskoczył z wrażenia...
- Aleksander Smith OtóŜ juŜ teraz potrafisz zapamiętywać, jak nigdy przedtem...
- A zresztą, co nazywasz „incydentami”? Zdarza się, że tyrannejskie statki giną i nigdy się nie odnajdują...
- Doprawdy, mój drogi, ty nigdy nie zdołasz pojąć psychiki kobiecej...
- Nigdy nie pragniemy z pasjÄ… czegoĹ›, za czym przemawia tylko argument...
- Nigdy więcej tego nie chcę, myślała, leżąc w ciemności...
- Smocza Skała nigdy dotąd nie wydawała mu się tak mroczna i straszna...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Może kiedyś znajdziemy sposób
korzystania
także z ich usług. Jest to zresztą jeden z obecnie prowadzonych projektów. Obcy
mogliby
nam prawdopodobnie dostarczyć informacji niedostępnych dla ludzi.
- Dobrze. Później te wszystkie dane wprowadzane są do papieża?
Lwia część. Ostatnimi czasy zaczęliśmy selekcjonować dane. Oceniamy po prostu
przydatność niektórych z nich. Nie wprowadzamy już wszystkiego, co zbierzemy.
Tym
niemniej magazynujemy wszystko, co uda nam się zgromadzić. Mamy to wszystko
na...
chciałem powiedzieć na taśmach, ale to właśnie nie są taśmy. Tak czy inaczej,
przechowujemy wszystko. Zbudowaliśmy bazę danych, która zdumiałaby całą
galaktykę.
— Nie chcecie, aby informacje te były dostępne dla wszystkich?
— Doktorze Tennyson, któż chciałby, aby cała galaktyka zleciała mu się na głowę?
— A więc Mary jest Słuchaczem? Wydaje jej się, że odnalazła Niebo.
— Słusznie.
— A pan, jako osoba nie będąca pełnym wyznawcą religii, co pan o tym myśli?
— Na pewno nie będę temu zaprzeczał. Mary jest jednym z naszych najbardziej
wydajnych i godnych zaufania Słuchaczy.
— Ale Niebo?
— Niech pan tylko pomyśli - rzekł Ecuyer. - Wiemy, że czterowymiarowa przestrzeń
nie jest jedynym obszarem, po którym się poruszamy. Są chwile, kiedy nie wiemy
nawet, jak
określić swoje położenie. Pozwoli pan, że dam prosty przykład. Jest u nas jeden
Słuchacz,
który przez lata podróżował w czasie. Nie była to zwykła podróż przez czas, to
znaczy, nie
były to przypadkowe przesunięcia w czasie. Zawsze przenosił się w miejsca, gdzie
spotykał
swoich przodków. Nie wiadomo dlaczego. Być może kiedyś uda nam się to
stwierdzić. W
swoich wycieczkach odwiedzał coraz dalszych przodków, śledząc swoje pochodzenie
przez
tysiąclecia, aż do najbardziej zamierzchłych czasów. Na początku był trylobitem.
— Trylobitem?
— To taka pradawna forma życia ziemskiego, która wymarła jakieś trzysta milionów
lat temu.
— Ale w jaki sposób człowiek mógł być trylobitem!?
— Plazma zarodkowa, doktorze. Siła natury. Jeśli cofniemy się wystarczająco
daleko
w czasie...
— Rozumiem - odparł Tennyson.
— To fascynujące, prawda? - rzekł Ecuyer.
— Dziwi mnie tylko jedno - powiedział w zamyśleniu Tennyson. - Opowiada mi pan
to wszystko, chociaż nie chce pan, aby informacje te wydostały się poza Watykan.
A przecież
kiedy opuszczę Koniec Wszechświata...
— Jeśli go pan opuści...
— Nie rozumiem?
— Mam po prostu nadzieję, że zostanie pan z nami. Złożymy panu bardzo atrakcyjną
ofertę, ale szczegóły omówimy później.
— W każdym razie, mogę nie zgodzić się zostać.
— Na naszą planetę przylatuje tylko jeden statek, z Gutshot. I jest to jedyne
miejsce,
gdzie może pan od nas uciec.
— I chce się pan założyć, że nie wrócę nigdy na Gutshot?
— Mam wrażenie, że nie będzie pan tego chciał. Jeśli jednak rzeczywiście chce
pan
odlecieć, nie będziemy starali się pana zatrzymać. Chociaż gdybyśmy tylko
chcieli,
moglibyśmy to zrobić. Wystarczy szepnąć jedno słówko kapitanowi i założę się, że
nie
znajdzie dla pana miejsca na swoim statku. Jednak myślę, że wypuszczenie pana
nie
przysporzyłoby nam kłopotów. Nawet gdyby rozpowiedział pan, to co dziś panu
mówiłem,
wątpię, aby ktokolwiek panu uwierzył. Powstanie po prostu jeszcze jedna plotka.
.- Wygląda na to, że jesteście dosyć pewni siebie.
- Mamy po temu swoje powody - odparł tajemniczo Ecuyer.
Rozdział 10
Kiedy Tennyson się obudził, było jeszcze ciemno. Przez dłuższą chwilę leżał w
puszystym, spowijającym go ze wszystkich stron mroku błądząc na granicy jawy i
snu,
niezupełnie przytomny, nie pamiętając, co przydarzyło mu się poprzedniego dnia,
i wciąż
sądząc, że znajduje się na Gutshot. Pomieszczenie było nie oświetlone, ale
gdzieś w pobliżu
sączyła się strużka światła, dzięki której spod półprzymkniętych powiek
dostrzegał zarysy
znajdujących się w pokoju przedmiotów. Łóżko było wygodne i Tennyson nie mógł
się
oprzeć uczuciu senności. Ponownie zamknął oczy pragnąc pogrążyć się jeszcze na
chwilę we
śnie, ale nagle przypomniał sobie, że nie jest już na Gutshot ani na statku
kosmicznym.
Statek! Otrząsnąwszy się z resztek snu, momentalnie usiadł na łóżku. Statek,
Jill,
Koniec Wszechświata...
Boże drogi, Koniec Wszechświata! W tej chwili wszystkie ostatnie wydarzenia
przeleciały mu przed oczami z szybkością błyskawicy.