choćbyÅ› i mnie miaÅ‚ waszmość tak pochlastać, zawszeć winszujÄ™, winszujÄ™! – Et, dalibyÅ›cie sobie waszmoÅ›ciowie pokój; bo w rzeczy nie macie siÄ™...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- EXT REF1 SELECT lub 1106 EXT REF2 SELECT – na COMM, COMM+AI1 lub COMM*AI1...
- znalazÅ‚ i któż zarÄ™czy, czy jÄ… znajdzie? – Prawda jest! Ale gdy Bóg go przez nasze rÄ™ce od Bohuna uwolniÅ‚ i przez tyle niebezpieczeÅ„stw, przez...
- Po prawej, najbliżej Å›ciany hangaru, staÅ‚y bok w bok nowiutkie Gromy i BÅ‚yskawice – nieco mniejsze wozy bojowe przystosowane do przewozu piechoty...
- «Dlaczego wiÄ™c oÅ›miela siÄ™ podejść do kapÅ‚ana za pierwszym razem, kiedy jest caÅ‚kiem nieczysty, a za drugim razem – zbliżyć siÄ™ nawet do...
- Polecenie traceroute zwykle jest wykorzystywane w ten sposób, jak polecenie ping – jako parametr należy podać nazwÄ™ hosta docelowego...
- Krzysztof przetarÅ‚ palcami oczy i powtórzyÅ‚ bezdźwiÄ™cznym gÅ‚osem: – Precz, precz, zabierzcie stÄ…d tego czÅ‚owieka...
- • skrzynia biegów, dÅ‚uga – ponieważ jest wiele szybkich partii (Å‚uki, czasami proste), na których to wÅ‚aÅ›nie dużą prÄ™dkoÅ›ciÄ… można sporo...
- Czemu wiÄ™c pÅ‚akaÅ‚a? ObawiaÅ‚ siÄ™ jednak, Åœe jeÅ›li bÄ™dzie próbowaÅ‚ nalegać, tylko - Nie musi mi pani od razu odpowiadać –uspokoiÅ‚ jÄ…...
- – Zabierzesz stÄ…d te akta, zrobisz gdzieÅ› kopie, rozeÅ›lesz część do przyjaciół i znajomych rozrzuconych możliwie po caÅ‚ych Stanach, a resztÄ™ ukryjesz,...
- W życiu sÄ… obecne rozmaite problemy – w zwiÄ…zkach miÄ™dzyludzkich, w pracy, w życiu osobistym...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
– Nie może być, bo tu chodzi o mojÄ… reputacjÄ™ – odparÅ‚ petyhorzec – za którÄ… chÄ™tnie dam gardÅ‚o.
– Nic mi po waÅ›cinym gardle, zaniechajmy siÄ™ lepiej – rzecze WoÅ‚odyjowski – gdyż prawdÄ™ waćpanu
powiedziawszy, tom mu tam w drogę, gdzie myślisz, nie wchodził. Wejdzie tam waćpanu kto inny, lepszy ode mnie
– ale nie ja.
– Jak to?
– Parol kawalerski.
– To już sobie dajcie pokój – woÅ‚ali Sieliccy i Kuszel.
– Niechże i tak bÄ™dzie – rzekÅ‚ CharÅ‚amp otwierajÄ…c ramiona.
Pan WoÅ‚odyjowski padÅ‚ w nie i poczÄ™li siÄ™ caÅ‚ować, aż echo rozlegaÅ‚o siÄ™ po wydmach – pan CharÅ‚amp zaÅ›
mówił:
– Niechże waÅ›ci nie znam, żebyÅ› zaÅ› tak pochlastaÅ‚ podobnego wielkoluda! A i szablÄ… umiaÅ‚ on też obracać.
– Anim siÄ™ spodziewaÅ‚, żeby taki byÅ‚ fechmistrz! I skÄ…d on siÄ™ mógÅ‚ tego wyuczyć?
Tu uwaga powszechna zwróciła się znów na leżącego watażkę, którego Eliaszeńko obrócił przez ten czas twarzą
do góry i z płaczem szukał w nim znaków życia. Twarzy Bohuna nie można było rozeznać, bo pokryły ją sople
krwi, która wypłynęła z ran w głowę zadanych i wnet ścięła się na chłodnym powietrzu. Koszula na piersiach
również była cała we krwi, ale dawał jeszcze znaki życia. Widocznie był w konwulsji przedśmiertnej, nogi jego
drgały, a palce skrzywione na kształt szponów darły piasek. Zagłoba spojrzał i machnął ręką.
– Ma dosyć! – rzekÅ‚ – żegna siÄ™ ze Å›wiatem.
– Aj! – rzekÅ‚ jeden z Sielickich spoglÄ…dajÄ…c na ciaÅ‚o – to już trup.
– Ba! prawie na dzwona pociÄ™ty.
– Nie lada to byÅ‚ rycerz – mruknÄ…Å‚ kiwajÄ…c gÅ‚owÄ… WoÅ‚odyjowski.
– Wiem coÅ› o tym – dodaÅ‚ ZagÅ‚oba.
Tymczasem Eliaszeńko chciał dźwignąć i unieść nieszczęsnego atamana, ale że był człowiek dość wątły i
niemÅ‚ody, a Bohun prawie do olbrzymów należaÅ‚ – wiÄ™c nie mógÅ‚. Do karczmy byÅ‚o kilka staj, a Bohun lada chwila
mógł skonać; esauł widząc to zwrócił się do szlachty.
– Pany! – woÅ‚aÅ‚ skÅ‚adajÄ…c rÄ™ce. – Na Spasa i Swiatuju-Preczystuju, pomożite! Ne dajte, szczob win tutki szczez
jak sobaka. Ja staryj, ne zdużaju, a lude dałeko...
Szlachta spojrzała po sobie. Zawziętość, przeciw Bohunowi znikła już we wszystkich sercach.
– Pewnie, że trudno go tu jak psa zostawić – mruknÄ…Å‚ pierwszy ZagÅ‚oba.
– SkoroÅ›my z nim na pojedynek stanÄ™li, to już on dla nas nie chÅ‚op, ale żoÅ‚nierz, któremu taka pomoc siÄ™
należy... Kto ze mną poniesie, mości panowie?
– Ja – rzekÅ‚ WoÅ‚odyjowski.
– To go ponieÅ›cie na mojej burce – dodaÅ‚ CharÅ‚amp.
Po chwili Bohun leżaÅ‚ już na opoÅ„czy, której koÅ„ce pochwycili ZagÅ‚oba, WoÅ‚odyjowski, Kuszel i EliaszeÅ„ko – i
cały orszak w towarzystwie Charłampa i panów Sielickich udał się wolnym krokiem ku karczmie.
– Twarde ma życie – rzekÅ‚ ZagÅ‚oba – jeszcze siÄ™ rusza. Mój Boże, żeby mnie kto powiedziaÅ‚, że na jego niaÅ„kÄ™
wyjdę i że go będę tak niósł, myślałbym, że kpi ze mnie! Zbyt mam czułe serce, sam wiem o tym, ale trudno!
Jeszcze mu i rany opatrzę. Mam nadzieję, że na tym świecie już się nie spotkamy więcej: niechże mile mię
wspomina na tamtym!
– To myÅ›lisz waszmość, że on żadnÄ… miarÄ… nie wyżyje? – pytaÅ‚ CharÅ‚amp.
– On? nie daÅ‚bym za jego żywot starego wiechcia. Tak już byÅ‚o napisano i nie mogÅ‚o go minąć, bo choćby mu
się było z panem Wołodyjowskim powiodło, to by moich rąk nie uszedł. Ale wolę, że się tak stało, bo już i tak
krzyki są na mnie jako na mężobójcę bez litości. A co ja mam robić, jak mi kto w drogę wlezie? Panu
Duńczewskiemu pięćset złotych basarunku musiałem zapłacić, a wiadomo waszmościom, że dobra ruskie nijakiej
teraz intraty nie przynoszÄ….
– Prawda, że to waszmoÅ›ciów do szczÄ™tu tam splÄ…drowano – rzekÅ‚ CharÅ‚amp.
– Uff! Ciężki ten moÅ‚ojec – mówiÅ‚ dalej ZagÅ‚oba – ażem siÄ™ zasapaÅ‚!... SplÄ…drowano, bo splÄ…drowano, ale mam
też nadziejÄ™, że nam exulibus sejm jakowÄ…Å› prowizjÄ™ obmyÅ›li – inaczej na Å›mierć pochudniemy... Ciężki też on,
ciężki!... Patrzcie, waszmościowie, znowu zaczyna krwawić; skocz no waćpan, panie Charłamp, do karczmy, żeby
Żyd chleba z pajęczyną zagniótł. Nie pomoże to wiele temu nieborakowi, ale opatrunek chrześcijańska rzecz i lżej
mu będzie umierać. Żywo, panie Charłamp!
Pan Charłamp wysunął się naprzód i gdy na koniec wniesiono watażkę do izby, Zagłoba wnet zabrał się z wielką
znajomością rzeczy i wprawą do opatrunku. Krew zatamował, rany pozalepiał, po czym zwrócił się do Eliaszeńki.
– A ty, dziadu, tu niepotrzebny – rzekÅ‚. – Jedź co prÄ™dzej do Zaborowa, proÅ›, żeby ciÄ™ przed oblicze paÅ„skie
puszczono, i list oddaj, a opowiedz, coś widział, tak wszystko, jak było. Jeśli zełżesz, będę wiedział, bom
królewicza jegomości zaufany, i szyję ci uciąć każę. Chmielnickiemu też kłaniaj się ode mnie, bo mnie zna i miłuje.
Pogrzeb sprawimy twemu atamanowi uczciwy, a ty rób swoje, po kątach się nie włócz, bo cię gdzie zatłuką, nim się
zdołasz wywieść, ktoś taki. Bywaj zdrów! ruszaj, ruszaj!