Na scenie szef zarz¹dzi³ próbê zmiany dekoracji i Romek zobaczy³, jak rupieciarnia zmienia siê w wejœcie do egipskiej œwi¹tyni...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Ed siedział właśnie przy biurku w rogu swojego salonu sprzedaży żując pierwsze tego dnia cygaro, kiedy zobaczył dwóch mężczyzn w roboczych koszulach i...
- Skacz, dziecko, skacz! Od kiedy moja córka Zara umiała już bez pomocy stanąć na stole, na którym zmieniano jej pieluszki, bawię się z nią w...
- Bruce Robert, Trening widzenia aury Nie starałem się zobaczyć jej aury...
- Gdy zbliżył się do następnego ogniska, mogłem już zobaczyć, że czarna szata to mnisi habit, przewiązany białym sznurem, a raniący przywykłe do mroku...
- wyreperowaÅ‚ dach i Å›ciany, wybiÅ‚ otwory i wstawiÅ‚ okna, żeby byÅ‚ przewiew — zmieniÅ‚ caÅ‚e pomieszczenie tak, że wyglÄ…daÅ‚o prawie jak mieszkanie...
- zobaczymy… (po chwili) A dlaczegoż to on teraz już tak się absztyfikuje, myśli gotów zgadywać… przecie nie z czułości, bo któż by patrząc na nich...
- Kiedy St’ven zobaczył, że F’lessanowi drżą ręce, sam pozapinał mu kurtkę na guziki, znalazł jego hełm i założył mu na głowę...
- Wymogi formalne dotycz¹ce kandydowania s¹ niekiedy zmieniane po to, by umo¿liwiæ wybór konkretnej osoby...
- dość przekonywająca, aczkolwiek zmienia całą kontrowersję w nie- zbyt interesujący problem metodologiczny...
- Podnosząc wzrok na wychodzącego z domu Howarda nie zmieniła wyrazu twarzy...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Ludzie pokrzykiwali, pracowa³a sznurownia, miga³y œwiat³a. Romek przygl¹da³ siê i myœla³, ¿e szef chyba mia³ racjê. Kiedy na scenê zjecha³y z góry ogromne schody œwi¹tyni, uœmiechn¹³ siê z podziwem.
- Jezu, jakiœ ty podobny do ciotki - powiedzia³ szef. - A wujek ¿yje?
- Nie. Od piêtnastu lat.
- Uœmiechasz siê jak kiedyœ ona.
Wracali wind¹ d³ug¹ na piêædziesi¹t metrów. Uczucie by³o dziwne, jakby ca³y teatr zje¿d¿a³ w dó³. Od tablicy rozdzielczej zbli¿y³ siê powoli szef i popatrzy³ na Romka.
- Pracowaæ tu, to jakby siê unosiæ w górê. Jak ptak. Sztuka... Wszyscy to czujemy. To jest w powietrzu, w nas. Rozumiesz to? Czujesz?
- Tak. To jest takie uczucie, jakby siê ros³o - powiedzia³ Romek.
By³o ciep³o i w pracowni krawcy otworzyli okna. Szyli, pruli, obrêbiali dziurki, kroili, prasowali, fastrygowali i nie przestawali gadaæ.
- A wie pan - powiedzia³ jeden - nasze polskie dziewczyny to maj¹ powodzenie, wie pan, w Anglii, szalone.
- Tak? Angielki te¿ s¹ przecie¿ fajne.
- Moja znajoma pojecha³a, to proszê pana, po roku czasu pozna³a strasznie bogatego i zaraz za m¹¿ wysz³a.
Pan Willi spojrza³ znad chitonu.
- Ja Anglików, wie pan, uwa¿a³em za dzielnych jako naród, ale jak nasi grali na Wembley i jak oni zaczêli w czasie hymnu gwizdaæ, w czasie naszego polskiego hymnu, to, panie, straci³em do nich... Niby to kulturalny naród, ale nasz naród nigdy by czegoœ takiego... nie by³by zdolny do takiego czegoœ.
Sowa mrugn¹³ do Romka
- Mówi¹, ¿e wszyscy Anglicy to pederaœci!
- Mnie siê najlepiej Austriacy podobaj¹ - powiedzia³a krawcowa spod okna, pani Hanka.
- O, pani, Wiedeñ, wiadomo.
- Znam jednego Austriaka. Organista. On gra na tych... na organach. Jak pracowa³am w teatrze muzycznym, to ¿eœmy mu szyli frak. Zweimueller siê nazywa. Bardzo znany, bardzo...
- Ja to chcê jechaæ do Zwi¹zku Radzieckiego - nachyli³ siê do Sowy któryœ.
- No, w³aœnie - podtrzyma³ Sowa. - Pan ma tam rodzinê...
- Ciotkê mam, wujków. Tak, raczej, to dobrze ¿yj¹. Byli u nas, to chwal¹, ¿e im dobrze jest. Pracuj¹ w ko³chozie, ¿ycie maj¹, krowê maj¹, œwiniê maj¹...
- To mo¿e pan tam zostanie na d³u¿ej? Jak siê panu tak podoba...
- Tam jest klimat dobry, wie pan. Klimat to jest bardzo dobry. Przede wszystkim woda dobra jest... To bardzo wa¿ne, jak woda dobra...
By³ jeszcze na górze, kiedy us³ysza³ sygna³ kolejki, szykuj¹cej siê do odjazdu. Zbieg³, mijaj¹c kobiety z tobo³ami, po drewnianych schodach, a kiedy by³ na peronie, kolejka ruszy³a. Bieg³ coraz szybciej. Zobaczy³ w tylnym oknie blondynkê, przyspieszy³, teraz ryzykowa³ nie tylko spóŸnienie, ale ¿e dziewczyna bêdzie widzia³a go idiotycznie ganiaj¹cego po pustym peronie.
Uœmiechnê³a siê i pokiwa³a rêk¹ na po¿egnanie, jak francuski ³¹cznik, ale w ostatnim momencie wskoczy³ na stopieñ. Sta³ chwilê, opanowuj¹c sapanie. Dziewczyna znowu uœmiechnê³a siê, on nie, bo dysza³, zawstydzony. Wreszcie wykrztusi³ z siebie coœ w rodzaju uœmiechu, ale blondynka ju¿ przenios³a wzrok na ksi¹¿kê. Jakby przed chwil¹ wcale nie macha³a do niego z okna kolejki.
Zszywa³ wyblak³e, podarte wiatrami flagi. Pan Roman kroi³ fraki z precyzj¹ i przejêciem. Pan Willi by³ za stary na odpowiedzialn¹ robotê i móg³ spokojnie zapisywaæ kartki swojego zeszytu. Pan Janek dyskutowa³ z panem Wrotem problemy godzin nadliczbowych.
- Do stu godzin to siê jeszcze op³aca robiæ - powiedzia³ pan Wrót.
- No. Przy stu to siê op³aca, bo masz tylko dwanaœcie procent podatku - pan Janek podniós³ wzrok znad maszyny, bo scenografka rozmawia³a z krojczym. Scenografka by³a wysoka, w kapeluszu z piór, chodzi³a po pracowni i zagl¹da³a krawcom przez ramiê. Wygl¹da³a jak wielki, amerykañski ptak.
- Przecie¿ to nie jest mój projekt, panie krojczy-t³umaczy³a spokojnie. - Sk¹d te ozdoby? Ja ich nie projektowa³am!
- W³aœnie chcia³em prosiæ... - t³umaczy³ krojczy - oni do mnie przychodz¹, pan Waldi przyszed³, chce, ¿eby by³o bogaciej...
- Noo, proszê pana, ale to mój projekt trzeba wykonywaæ, a nie tych, co przychodz¹. Proszê to zdj¹æ! - Romek przypatrywa³ siê scenografce, ale drugim uchem s³ucha³ wywodu pana Wrota.
- ... jak siê robi dwieœcie godzin, to podatek wzrasta i to ju¿ jest dwadzieœcia cztery procent. ·To co, za sto godzin zarobisz dwa tysi¹ce, a za dwieœcie ile?
- Dwa i pó³ tysi¹ca.