– No...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- EXT REF1 SELECT lub 1106 EXT REF2 SELECT – na COMM, COMM+AI1 lub COMM*AI1...
- choćbyś i mnie miał waszmość tak pochlastać, zawszeć winszuję, winszuję! – Et, dalibyście sobie waszmościowie pokój; bo w rzeczy nie macie się...
- znalazł i któż zaręczy, czy ją znajdzie? – Prawda jest! Ale gdy Bóg go przez nasze ręce od Bohuna uwolnił i przez tyle niebezpieczeństw, przez...
- Po prawej, najbliżej ściany hangaru, stały bok w bok nowiutkie Gromy i Błyskawice – nieco mniejsze wozy bojowe przystosowane do przewozu piechoty...
- «Dlaczego więc ośmiela się podejść do kapłana za pierwszym razem, kiedy jest całkiem nieczysty, a za drugim razem – zbliżyć się nawet do...
- Polecenie traceroute zwykle jest wykorzystywane w ten sposób, jak polecenie ping – jako parametr należy podać nazwę hosta docelowego...
- Krzysztof przetarł palcami oczy i powtórzył bezdźwięcznym głosem: – Precz, precz, zabierzcie stąd tego człowieka...
- • skrzynia biegów, długa – ponieważ jest wiele szybkich partii (łuki, czasami proste), na których to właśnie dużą prędkością można sporo...
- Czemu więc płakała? Obawiał się jednak, Ŝe jeśli będzie próbował nalegać, tylko - Nie musi mi pani od razu odpowiadać –uspokoił ją...
- – Zabierzesz stąd te akta, zrobisz gdzieś kopie, roześlesz część do przyjaciół i znajomych rozrzuconych możliwie po całych Stanach, a resztę ukryjesz,...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
– Palnęła Achaję z całej siły w głowę. – Teraz włosy cię chronią.
Rzeczywiście, miała na głowie coś w rodzaju „naturalnego hełmu”. Cios jednak poczuła. Aiiiiiiiiiiii zaczęła splatać jej warkocz z pozostawionego grubego kosmyka na plecach. Wplatała tam jakieś roślinne włókna i kawałki kolorowych szmatek. Na samym końcu przywiązała dość spory kamień.
– No – uśmiechnęła się. – A teraz masz nową broń. Fajnie, co?
– Jaką broń? – spytała Achaja i to był jej błąd.
Aiiiiiiiiiiii poruszyła gwałtownie głową, jej własny warkocz wyprysnął z tyłu, rozwinął się i uderzył doczepionym kamieniem Achaję w plecy. Syknęła z bólu. O, żesz. To były te dziwne rany na plecach, o których wspominał raport wywiadu. Szlag! Ale zabolało.
– No widzisz? Tak możesz złamać komuś łopatkę, nawet jak masz zajęte ręce.
– Właśnie mi złamałaś.
– Nie przesadzaj. Leciutko dotknęłam. Leciutko, leciuteńko.
Achaja szarpnęła swoją głową, warkocz rozwinął się, ale kamień walnął ją samą w brzuch, ponieważ Aiiiiiiiiiiii uskoczyła.
– Eeeeee...
Wojownicy zebrani wokół zaczęli się śmiać.
– No nie. Nie tak. Walisz tylko w zwarciu. – Aiiiiiiiiiiii z lekceważeniem machnęła ręką. – Dobra. A teraz – wetknęła jej do ręki dwa kije – musisz uczyć. Uczyć.
– Kurde, czego?
– Jak, czego? Walczyć. Walczyć.
Achaja zerknęła na otaczających ją ludzi. Spojrzała w bok na Arnne. Czarownica, obolała i wkurzona do granic możliwości, kucała tuż obok. Ktoś właśnie jej robił „hełm” z włosów.
– Dobra. Weź kij pomiędzy dwa pierwsze palce i dwa drugie, a kciukiem kontruj.
Zarobiła w twarz z pięści.
– Smarkulo obca. Ty przestań chrzanić. Ucz, jak nas zabijałaś, gówniaro.
Achaja uśmiechnęła się słodko.
– No, nie ma sprawy. Stawaj, jak chcesz. – Przypomniały jej się ćwiczenia z Hekkem w obozie niewolników. Przypomniała sobie wszystkie jego złośliwości. Przypomniała sobie cały swój ból.
Aiiiiiiiiiiii chwyciła swój kij i ruszyła ostro, unosząc go w górę. Achaja zmieniła chwyt z górnego na dolny, jedną ręką zablokowała Aiiiiiiiiiiii, „leciutko, leciuteńko”, a drugą palnęła tak mocno, że dziewczyna poleciała na plecy, nakrywając się nogami. Z jej nosa tryskały dwie czerwone strugi jak z cesarskiej fontanny w Syrinx.
– No i jak, koleżanko? – uśmiechnęła się przyjacielsko. – Zaczniemy od podstaw, czy mam kontynuować dalej w tym stylu?
Aiiiiiiiiiiii nie była w stanie niczego powiedzieć. Potrząsała głową, łykając własną krew. Nie mogła się nawet podnieść.
– Ty, wiewiórko głupia – z boku podeszła wysoka, chuda dziewczyna – a może spróbuj ze mną, co?
– Nie ma sprawy. – Achaja uśmiechała się słodko.
Zatrzepotała rzęsami, ale nikt nie zrozumiał tego gestu.
Dziewczyna rzuciła się na nią. Kły, pazury i ogon pojawiły się w pół kroku, ale... Achaja odstąpiła i „leciutko, leciuteńko” kopnęła tamtą w zakroczną nogę. Kiedy dziewczyna leciała już bezwładnie, pozbawiona oparcia na własnych nogach, nadstawiła jej kij, mniej więcej na wysokości twarzy.
Po dłuższej chwili nachyliła się nad nią, patrząc na dwa nowe czerwone strumienie pod kolejnym nosem.
– I jak ci jest teraz, kochanie?
Położyła jej rękę na ramieniu.
– Co, kotku? Kiedy obie widzimy w ciemności, to się nagle okazuje, że nie jesteś już taka straszna jak wtedy w lesie. Już nie jesteś taka bezlitośnie szybka jak przy mordowaniu bezbronnych wieśniaków, co?
Usłyszała szelest z tyłu i poczuła zapach. Nawet się nie odwracała. Skoczyła w tył, układając kij pod pachą, tak by sterczał na wysokości klatki piersiowej. Poczuła szarpnięcie, usłyszała zduszony jęk, odgłos ciała walącego się na ziemię i ciężką walkę o odzyskanie oddechu. W sam splot. Nieźle. Odwróciła się i wbiła swój kij w ziemię, jak Nolaan przed walką z Hekkem.
– No co, kotki wy moje? Zwątpienie was naszło? – Roześmiała się. – Miau.
Trzy ofiary leżały na ziemi, nie mogąc się podnieść. Pozostali zbliżali się powoli. Trochę za dużo ich było, ale... Arnne zerwała się nagle i stanęła za plecami Achai.
– Spokojnie, pani major – szepnęła. – Nie czuję ich magii, ale w takim razie i oni nie czują mojej.
– No to co?
– Spowolnię ich trochę. Przyłóż wszystkim, proszę. Mocno!
– Wedle życzenia, pani czarownico. Wedle życzenia.
Achaja skoczyła na nich z gołymi rękami. Ale to ani trochę nie zmniejszyło bólu tych, którzy otrzymali jej ciosy. Nie była świnią jak Hekke. Waliła w twarz, w splot, w golenie. Zatrzymała się po drugiej stronie polany.
– Miau?