– Mia³ jeszcze kilka dni...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- EXT REF1 SELECT lub 1106 EXT REF2 SELECT – na COMM, COMM+AI1 lub COMM*AI1...
- choćbyÅ› i mnie miaÅ‚ waszmość tak pochlastać, zawszeć winszujÄ™, winszujÄ™! – Et, dalibyÅ›cie sobie waszmoÅ›ciowie pokój; bo w rzeczy nie macie siÄ™...
- znalazÅ‚ i któż zarÄ™czy, czy jÄ… znajdzie? – Prawda jest! Ale gdy Bóg go przez nasze rÄ™ce od Bohuna uwolniÅ‚ i przez tyle niebezpieczeÅ„stw, przez...
- Po prawej, najbliżej Å›ciany hangaru, staÅ‚y bok w bok nowiutkie Gromy i BÅ‚yskawice – nieco mniejsze wozy bojowe przystosowane do przewozu piechoty...
- «Dlaczego wiÄ™c oÅ›miela siÄ™ podejść do kapÅ‚ana za pierwszym razem, kiedy jest caÅ‚kiem nieczysty, a za drugim razem – zbliżyć siÄ™ nawet do...
- Polecenie traceroute zwykle jest wykorzystywane w ten sposób, jak polecenie ping – jako parametr należy podać nazwÄ™ hosta docelowego...
- Krzysztof przetarÅ‚ palcami oczy i powtórzyÅ‚ bezdźwiÄ™cznym gÅ‚osem: – Precz, precz, zabierzcie stÄ…d tego czÅ‚owieka...
- • skrzynia biegów, dÅ‚uga – ponieważ jest wiele szybkich partii (Å‚uki, czasami proste), na których to wÅ‚aÅ›nie dużą prÄ™dkoÅ›ciÄ… można sporo...
- Czemu wiÄ™c pÅ‚akaÅ‚a? ObawiaÅ‚ siÄ™ jednak, Åœe jeÅ›li bÄ™dzie próbowaÅ‚ nalegać, tylko - Nie musi mi pani od razu odpowiadać –uspokoiÅ‚ jÄ…...
- – Zabierzesz stÄ…d te akta, zrobisz gdzieÅ› kopie, rozeÅ›lesz część do przyjaciół i znajomych rozrzuconych możliwie po caÅ‚ych Stanach, a resztÄ™ ukryjesz,...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Poznañski dawa³ mu auto dopiero...
– Ale on powiedzia³ mi, ¿e wyje¿d¿a ju¿ nazajutrz. On chcia³, bym ja ju¿ do niego nie przychodzi³. Panowie s¹dz¹, ¿e on prawdopodobnie zabi³ tego tam Zakrzewskiego, który grozi³ mu ujawnieniem... Mnie on zabiæ ju¿ wiêcej nie móg³. Mo¿e dlatego, ¿e ja darowa³em mu ¿ycie. Mo¿e dlatego, ¿e gnêbi³y go jakieÅ“ wyrzuty sprzed lat. Mo¿e po prostu dlatego, ¿e zabiæ mnie móg³, bêd¹c tylko cz³owiekiem silnym, a by³ s³abym. Ani uderzyæ nie móg³, ani udusiæ. Do tego trzeba te¿ mieæ si³ê – i rêki, i woli. A mo¿e nie chcia³... Chcia³ tylko przede mn¹ uciec. Tego siê zl¹k³em i wtedy wiedzia³em, ¿e nie bêdê ju¿ czeka³. Wieczorem za³o¿y³em cienkie, skórkowe rêkawiczki. Panowie je znajd¹ w szafie. Schowa³em sztylet, jaki mia³em od lat. Zaraz po przyj eŸdzie do szpitala, gdy siê instalowa³em, kupi³em to narzêdzie na bazarze, ju¿ bez swastyki, jako przydatne w domowym gospodarstwie. Nie myÅ“la³em o swastyce, o ¿adnej symbolice tego sztyletu, wzi¹³em po prostu sztylet. Po drodze – nie zdejmuj¹c rêkawiczek – kupi³em papierosy, te które zawsze palê, gdy jestem bardzo zdenerwowany, przed operacj¹ lub po operacji...
– Sporty – szepn¹³ Lewandowski – teraz to wiemy. Carmeny i sporty.
– Carmeny mam dla ludzi, sporty dla siebie. Papierosy nios³em w rêku, bardzo zdenerwowany. W hallu hotelowym panowa³ wieczorny t³ok. Nikt mnie nie zauwa¿y³. Rachowa³em, i¿ nawet zauwa¿ony przez portiera bêdê chroniony paroma poprzednimi wizytami. Cz³owiek ma zawsze instynktown¹ nadziejê, ¿e mo¿e mu siê jednak uda... Portier, który ju¿ mnie przedtem widzia³ kilkakroæ, prawdopodobnie nie by³by w stanie ustaliæ Å“ciÅ“le, ile razy tam by³em. Wszystko by mu siê pomiesza³o. Drzwi do pokoju by³y niezamkniête. Siedzia³ ju¿ rozebrany, w pid¿amie. Patrzy³ na mnie zdumiony, nie spodziewa³ siê tej wizyty. Po³o¿y³em wtedy na stole sporty, których potem zapomnia³em. I powiedzia³em do niego, ¿e ja wiem, kim on jest. Andrzejem Kowalem. I wtedy on powiedzia³ mi, ¿e on mnie te¿ pozna³, ¿e jestem synem doktora Smoleñskiego i bratem Krystyny. Pamiêta³ doskonale. Siedzia³ w fotelu, nie próbuj¹c nawet wstaæ. Mo¿e ju¿ sparali¿owany zaskoczeniem, a mo¿e – tak te¿ sobie teraz myÅ“lê – s¹dzi³, i¿ bêdzie to tylko dramatyczna rozmowa. Wyj¹³em z kieszeni wyrok, ten w³aÅ“nie sprzed ³at dwudziestu, przeczyta³em go bez s³owa komentarza. Zapyta³em go: co ma do zakomunikowania? Odpowiedzia³, ¿e nic. Wtedy wyj¹³em sztylet i uderzy³em go prosto w serce...
Ostatnie zdanie powiedzia³ ju¿ bardzo cicho. Miêkki, ciep³y pó³mrok pokoju przydusza³ s³owa, odbija³y siê o ksi¹¿ki, o obrazy, o kurtynê sztory, o dywan rozpostarty od œciany do œciany W pokoju tym wszystko by³o miêkkie, ch³on¹ce, przytulne, odgradzaj¹ce cz³owieka od œwiata... Te s³owa straszne tonê³y w tych miêkkoœciach, gubi³y siê, ginê³y... Czy rzeczywiœcie ten cz³owiek siedz¹cy w g³êbokim fotelu, poza krêgiem œwiat³a, powiedzia³ to wszystko? Uczyni³ to wszystko?