tego człowieka...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- ¬-------------------{ACTI_Misc00_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc00_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest zniszczenie nieprzyjaciela!¬-------------------{ACTI_Misc01_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc01_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest zniszczenie wikszo[ci oddziaBów wroga!¬-------------------{ACTI_Misc02_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc02_Text_01_Text1}Masz za zadanie doprowadzi swoich ludzi do fortu!¬-------------------{ACTI_Misc03_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc03_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest przejcie kontroli nad t lokacj!¬-------------------{ACTI_Misc04_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc04_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest zajcie tej osady!¬-------------------{ACTI_Misc05_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc05_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest zajcie miasta!¬-------------------{ACTI_Misc06_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc06_Text_01_Text1}Masz za zadanie odnalez i zabi tego czBowieka!¬-------------------{ACTI_Misc07_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc07_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest obrona tej lokacji!¬-------------------{ACTI_Misc08_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc08_Text_01_Text1}Twoim zadaniem jest obrona miasta!¬-------------------{ACTI_Misc09_Text_01_Title} Zadanie{ACTI_Misc09_Text_01_Text1}PLACEHOLDER¬***********************************************************¬* *¬* CAMPAIGN ADVICE *¬* *¬***********************************************************¬-------------------{Prologue_ROME_ITALY_MUST_BE_UNIFIED_Text_01_Text1b_Title} Mapa kampanii{Prologue_ROME_ITALY_MUST_BE_UNIFIED_Text_01_Text1b_Text1}Oto tereny wokóB Rzymu
- \par cech, w kt\'f3rej badacze wyr\'f3\'bfniaj\'b9 elementy achajskie (nie wymienili\'9c-\par my tego dialektu w nazwanych wy\'bfej grupach, bo p\'f3\'9fniej nie...
- aparaty cyfrowe Rodzaj pamięci to informacja na temat tego na jakich kartach pamięci aparat zapisuje zdjęcia...
- METODY ZAGĘSZCZANIA BETONU NA BUDOWIE Aby do tego nie dopuścić, niezbędne są nadzór i kontrola bieżąca procesu zagęszczania na budowie...
- 187mo¿emy przyj¹æ jako zasadê, ¿e ka¿dy kraj wymieniony wœród owych affines le¿a³ na zewn¹trz granic tego pañstwa, jako jego „bok" (tatuœ] Kieruj¹c siê t¹ zasad¹,...
- Przez chwilę wahała się - to, co chciała zrobić, nie było zakazane przez zwyczaj, ale mógł dokonać tego tylko ktoś bardzo poruszony, w sytuacji, która go...
- Aż do wiosny tego roku schemat wyglądał następująco: coraz pospieszniejsze stosunki, po których następowała krótka drzemka (nawiasem mówiąc, ulubiony...
- wybraæ opcjê Information i nacisn¹æ ENTER, w rezultacie na ekranie pojawisiê zestaw informacji podobny do tego poni¿ej:,j~%%I , Object ID: B6000006NetWare...
- Aby uniknąć tego śmiesznego, rzecz jasna, wniosku, w 1900 roku niemiecki uczony Max Pianek sformułował tezę, że światło, promienie Roentgena i inne fale...
- Ed siedział właśnie przy biurku w rogu swojego salonu sprzedaży żując pierwsze tego dnia cygaro, kiedy zobaczył dwóch mężczyzn w roboczych koszulach i...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
Czyżby jednak stosunek do niego był czymś więcej niż stosunkiem do zwy-
czajnego znajomego?
Po paru godzinach leżenia zauważyłem, że Old Death wstał. Zaczął nasłuchiwać, czy oddy-
chamy regularnie i śpimy, po czym odwrócił się i ruszył wzdłuż potoku. Stojący na straży
Indianin nie przeszkodził mu w tym oczywiście. Minął jeden kwadrans, drugi i trzeci, a on nie
powracał. Wobec tego wstałem i udałem się za nim.
Ujrzałem go dopiero po dziesięciu minutach drogi. Stał tyłem do mnie nad potokiem, wpa-
trzony w księżyc. Nie starałem się stąpać cicho, ale trawa głuszyła odgłos moich kroków.
Mimo to Old Death usłyszałby je, gdyby nie był tak zamyślony. Dopiero kiedy stanąłem tuż
za nim, odwrócił się, wyrwał rewolwer zza pasa i huknął na mnie;
─ Do wszystkich diabłów! Kto jesteście? Po co się tu skradacie? Czy chcecie dostać kulą?
Wtem zamilkł. Widocznie był daleko od nas myślami, skoro mnie dotąd nie poznał.
─ Ach, to wy! ─ mówił dalej, ─ Byłbym was poczęstował kulą, gdyż naprawdę wziąłem
was za obcego. Czemu nie śpicie?
─ Ponieważ nie daje mi spokoju myśl o Gibsonie i Ohercie.
─ Tak? Wierzę bardzo. No, jutro będziemy ich mieli wreszcie w ręku albo niech się nie na-
zywam Old Death. Zresztą nie mógłbym ich już dłużej ścigać, gdyż muszę zostać w bonancy.
─ Wy? Dlaczego? Czy to tajemnica?
─ Tak.
─ W takim razie uszanuję ją i nie będę wam dłużej przeszkadzał. Słyszałem wasze wes-
tchnienia, sądziłem więc, że będę mógł wam ulżyć w cierpieniu, które wam dolega. Dobra-
noc, sir!
Odwróciłem się, aby odejść. Ledwo zrobiłem parę kroków, doleciały mnie jego słowa:
─ Master, nie uciekajcie! To prawda, co mówicie o mym cierpieniu. Ciąży mi ono bardzo.
Wiem, że umiecie milczeć i że jesteście dobrym człowiekiem, który nie osądzi mnie zbyt su-
rowo. Toteż dowiecie się teraz, co mnie gnębi. Wszystkiego mówić nie potrzebuję, wystarczy,
że powiem pokrótce, a reszty sami się z łatwością domyślicie.
Wziął mnie pod ramię i ruszyliśmy zwolna wzdłuż potoku.
─ Co wy właściwie o mnie myślicie? ─ zapytał znienacka. ─ Co sądzicie o moim charakte-
rze... o... o... moralnym Old Deathie?
─ Jesteście człowiekiem honoru, dlatego kocham was i szanuję.
─ Ha! Czy popełniliście kiedykolwiek przestępstwo?
─ Hm! ─ mruknąłem. ─ Robiłem na złość rodzicom i nauczycielom. Przełaziłem przez płot
do sadu sąsiada. Obijałem innych chłopców, którzy byli odmiennego . zdania niż ja, i tak da-
lej!
─ Nie plećcie głupstw! Ja myślę o prawdziwym przestępstwie, za które się odpowiada przed
sÄ…dem.
─ Nie, nic takiego sobie nie przypominam.
─ W takim razie jesteście szczęśliwym człowiekiem, sir. Zazdroszczę wam. Nieczyste su-
mienie to największa kara! Żadne więzienie nie dorówna okropności tej kary.
Powiedział to takim tonem, że wzruszył mnie głęboko.
Tak, ten człowiek wlókł za sobą ciężar jakiejś zbrodni ─ w przeciwnym razie nie mówiłby z
takim przejęciem. Milczałem. Upłynęła długa chwila, nim zaczął mówić dalej:
─ Master, nie zapominajcie o tym, że istnieje sprawiedliwość. Sąd znajduje się także w su-
mieniu człowieka i dniem i nocą grzmi mu w uszy wyrokiem. Muszę sobie ulżyć, muszę wam
to powiedzieć. Czemu właśnie wam? Bo pomimo swej młodości wzbudziliście we mnie wiel-
kie zaufanie, a poza tym mam jakieś dziwne przeczucie, że jutro może się stać coś, co nie
pozwoli staremu westmanowi wyznać win.
─ Co z wami, sir! Nie myślicie chyba o śmierci?
─ Niestety, zdaje mi się, że ona wkrótce przyjdzie ─ potwierdził kiwając głową. ─ Słyszeli-
ście, co mówił gambusino o kupcu Hartonie. Co sądzicie o bracie tego człowieka?
Teraz dopiero zacząłem się domyślać prawdy. Odpowiedziałem więc łagodnie:
─ Był to człowiek lekkomyślny.
─ Pshaw! Chcecie wydać łagodny wyrok? Powiadam wam, że lekkomyślny bywa o wiele
niebezpieczniejszy niż zły. Złego poznać można z daleka, lekkomyślny natomiast jest prze-
ważnie miłym, ujmującym człowiekiem i dlatego jest czasem dla społeczeństwa o wiele bar-
dziej niebezpieczny. Ja właściwie nie byłem nigdy zły, lecz lekkomyślny, bezdennie lekko-
myślny. Owym Henry Hartonem, który roztrwonił majątek swego brata, jestem... ja!
─ Ależ, sir, przedstawiliście mi się pod innym nazwiskiem!
─ Oczywiście! Przybrałem sobie inne, ponieważ zbezcześciłem to, które nosiłem. Żaden
zbrodniarz nie powiada chętnie o swym upadku. Czy przypominacie sobie, co wam powie-
działem w Nowym Orleanie, że zacna moja matka wskazała mi drogę do szczęścia, ja go jed-
nak szukałem zupełnie gdzie indziej?
─ Przypominam sobie.
─ Nie będę więc tracił wielu słów. Matka moja, umierając, wskazała mi drogę cnoty, ja jed-
nak zszedłem na manowce lekkomyślności. Chciałem się wzbogacić, posiąść miliony. Spe-
kulowałem nierozumnie, straciłem ojcowiznę i honor kupiecki. Wobec tego przyłączyłem się
do poszukiwaczy złota. Miałem szczęście i znalazłem go mnóstwo. Roztrwoniłem je jednak
równie szybko i z kolei stałem się namiętnym graczem. Męczyłem się miesiącami przy kopa-
niu złota, aby potem w pięć minut stracić cały zarobek, ale i to mi nie wystarczało. Nie zdo-
bywałem takich sum, jakie chciałem posiadać. Pewnego razu zapragnąłem ─ ostatni głupiec!