Pani Wąsowskiej drżały usta; z trudnością powstrzymywała się od łez...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- — Gdy przyjechałem, była pani na dole?— Tak...
- Czemu więc płakała? Obawiał się jednak, Ŝe jeśli będzie próbował nalegać, tylko - Nie musi mi pani od razu odpowiadać –uspokoił ją...
- Pani Hunter regularnie co miesic wystawiaa czeki za swj pobyt w klinice; bez mrugnicia wasnorcznie wpisywaa odpowiednie sumy, mimo e czasami nawet...
- - Pani Weronika, na Czarnomorskiej dwadzieścia siedem mieszka, piąte piętro, mieszkania osiemnaście...
- Podszed wprost do Nataszy wpatrujc si w ni uporczywie i powiedzia:- Moja wizyta u pani o tej godzinie i bez zapowiedzi jest do dziwna i przekracza granice...
- VIII Urojenia Kelvina Hallidaya Następnego ranka byli w ogrodzie, kiedy przyszła pani Cocker z pilną wiadomością...
- innymi nie otworzono już drzwi tego dnia, bo pani była zdrożona, a przy tym musiała się za-jąć panem Nowowiejskim...
- – Głupia, powinna mu była wcześniej powiedzieć, że duch jej pierwszego męża będzie go dręczył – rzekła pani Crick...
- – Czy to oznacza dla mnie kłopoty?Pani porucznik zaprzeczyła ruchem głowy...
- pytając: - Pan do pani Ingi, co ją dziś przyjęliśmy? Michał skinął głową...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Czy to nie jest imaginacja? - wtrąciła.
- Eh, nie, pani... Skrzywdzona ludzka godność to nie imaginacja.
- A zatem?..
- Cóż być może? - odparł Wokulski. - Spostrzegłem się, odzyskałem siebie, a dziś mam tę tylko satysfakcję, że triumf moich współzawodników, przynajmniej co do mnie, nie był zupełny.
- I to jest nieodwołalne?...
- Proszę pani, rozumiem kobietę, która oddaje się z miłości albo sprzedaje się z nędzy. Ale na zrozumienie tej duchowej prostytucji, którą prowadzi się bez potrzeby, na zimno, przy zachowaniu pozorów cnoty, na to już brakuje mi zmysłu.
- Więc są rzeczy, których się nie przebacza? - spytała cicho.
- Kto i komu ma przebaczać?... Pan Starski chyba nigdy nie obrazi się o takie rzeczy, a może nawet będzie rekomendował swoich przyjaciół. O resztę zaś można nie dbać mając liczne i tak dobrane towarzystwo.
- Jeszcze słówko - rzekła pani Wąsowska powstając. - Wolno wiedzieć, jakie pan ma zamiary?...
- Gdybyżem ja sam wiedział!...
Podała mu rękę.
- Żegnam pana.
- Życzę pani szczęścia...
- O!... - westchnęła i szybko weszła do następnego pokoju.
"Zdaje mi się - myślał Wokulski schodząc ze schodów - że w tej chwili załatwiłem dwa interesa... Kto wie, czy Szuman nie ma racji?.. "
Od pani Wąsowskiej pojechał do mieszkania Rzeckiego. Stary subiekt był bardzo mizerny i ledwie podniósł się z fotelu. Wokulskiego głęboko poruszył jego widok.
- Czy ty się gniewasz, stary, że tak dawno nie byłem u ciebie?- rzekł ściskając go za rękę.
Rzecki smutnie pokiwał głową.
- Alboż ja nie wiem, co się z tobą dzieje?... - odparł. - Bieda... bieda na świecie!... Coraz gorzej...
Wokulski usiadł zamyślony, Rzecki począł mówić:
- Widzisz, Stachu, ja już miarkuję, że mi czas iść do Katza i do moich piechurów, co tam gdzieś wyszczerzają na mnie zęby, żem maruder... Wiem, że cokolwiek postanowisz ze sobą, będzie mądre i dobre, ale... Czy nie byłoby praktycznie, gdybyś się ożenił ze Stawską?... Przecież to jakby twoja ofiara...
Wokulski schwycił się za głowę.
- Boże miłosierny! - zawołał - a kiedyż ja się wyplączę z tych babskich stosunków?... Jedna pochlebia sobie, że ja stałem się jej ofiarą, druga jest moją ofiarą, trzecia chciała zostać moją ofiarą, a jeszcze znalazłby się z dziesiątek takich, z których każda przyjęłaby mnie i mój majątek w ofierze... Zabawny kraj, gdzie baby trzymają pierwsze skrzypce i gdzie nie ma żadnych innych interesów, tylko szczęśliwa albo nieszczęśliwa miłość!
- No, no, no... - odparł Rzecki - ja cię przecież za kark nie ciągnę!... Tylko, widzisz, mówił mi Szuman, że tobie na gwałt potrzeba romansu...
- Iii.. nie!... Mnie bardziej potrzeba zmiany klimatu i to lekarstwo już sobie zapisałem.
- Wyjeżdżasz?
- Najdalej pojutrze do Moskwy, a potem... gdzie Bóg przeznaczy...
- Masz co na myśli? - spytał tajemniczo Rzecki.
Wokulski zastanowił się.
- jeszcze nic nie wiem; waham się, jakbym siedział na dziesięciopiętrowej huśtawce. Czasami zdaje mi się, że coś zrobię dla świata...
- Oj, to... to...
- Ale chwilami ogarnia mnie taka desperacja, że chciałbym, ażeby mnie ziemia pochłonęła i wszystko, czegom tylko dotknął.
- To nierozsądne... nierozsądne... - wtrącił Rzecki.
- Wiem... Toteż nie dziwiłbym się ani temu, gdybym kiedy narobił hałasu, ani temu, gdybym skończył
wszelkie rachunki ze światem...
Siedzieli obaj do późnego wieczora.
W kilka dni rozeszła się wieść, że Wokulski gdzieś wyjechał nagle i może na zawsze.
Wszystkie jego ruchomości, począwszy od sprzętów, skończywszy na powozie i koniach, nabył hurtem Szlangbaum za dosyć niską cenę.
ROZDZIAŁ OŚMNASTY: PAMIĘTNIK STAREGO SUBIEKTA
"Od kilku miesięcy utrzymuje się pogłoska, że w dniu 26 czerwca bieżącego roku zginął w Afryce książę Ludwik Napoleon, syn cesarza. I to jeszcze zginął w bitwie z dzikim narodem, o którym nie wiadomo, ani gdzie mieszka, ani jak się nazywa ; bo przecie Zulusami nie może nazywać się żaden naród.
Tak wszyscy mówią. Nawet miała tam pojechać cesarzowa Eugenia i przywieźć zwłoki syna do Anglii.
Czy tak jest w rzeczy samej, nie wiem, bo już od lipca nie czytuję gazet i nie lubię rozmawiać o polityce.