— Gdy przyjechałem, była pani na dole?— Tak...
Serwis znalezionych hasełOdnośniki
- Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
- Już dawniej kilka razy udało mi się wślizgnąć między Żydów pracujących we dnie poza gettem; kontrola nie była ścisła, chyba tylko wariat pchałby...
- CEL PRACY Celem pracy była ocena poziomu wiedzy z zakresu udzie- lania pierwszej pomocy uczniów szkół ponadgimnazjalnych (liceum i technikum) oraz...
- Bóg to radość, Bóg to szczęśliwość, Bóg to zdrowie, Bóg to swoboda, Bóg to przyjemność, Bóg to wygoda i wszystko, co najlepsze...
- w swej głowie wymalował, iż potym sztychując ono z rzeczą prawdziwą a widomą, chocia sama w sobie onad rzecz była dziwnie osobna, jednak przeciwko onej...
- Nasza skóra była ciepła, mózg pracował, serce tłoczyło krew w żyły, byliśmy tacy jak dawniej, jak jeszcze wczoraj, nie utraciliśmy nagle ramienia, nie...
- Maria była ciekawa, jaki związek ma krew, która wyciekała spomiędzy jej nóg, z byciem panną, lecz matka nie umiała jej tego wyjaśnić...
- Melanię to wszystko razem więcej śmieszyło, niż irytowało, Felicja była wściekła, miała własne poglądy na nakrycie stołu i nie przywykła, żeby nią ktoś...
- Trzecią córką regenta, z którą najtrudniej sobie radził, była panna de Valois; ojciec nie mógł się oprzeć podejrzeniu, że jest ona metresą diuka de...
- Will zacisnął zęby, sama myśl o tej czynności była obrzydliwa, ale ją wykonał, potem dołożył starań, by odnosząc młodzieńca na posłanie nie narażać go...
- • Propozycja Liddy'ego była bardzo kosztowna - wymagała 250 tysięcy dola rów w gotówce, o niemożliwym do wyśledzenia pochodzeniu...
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi.
— I uciekła pani. Teraz zaś zbywa mnie pani półsłówkami. A więc mój powrót jest dla pani przykry?
Rezedilla podeszła do niego i wyciągnęła obie ręce.
— Cieszę się, że pan wrócił, senior!
— Naprawdę? — zapytał, ujmując jej dłoń.
— Tak, cieszę się bardzo.
— A jednak uciekła pani przede mną. Dlaczego? Zaczerwieniła się po uszy.
— Nie chciałam, aby mnie pan zobaczył, bo… bo… Proszę mi pozwolić nie odpowiadać!
Gerard spojrzał na nią badawczo.
— Seniorka, błagani, niech pani powie!
Pochyliła głowę i rzekła ledwie dosłyszalnym głosem:
— Nie byłam przecież sama.
— Nie była pani sama? Jak mam to rozumieć?
— Ojciec był na dole. Ogarnęło go radosne przeczucie.
— Dlaczego nie chciała pani, aby ojciec był świadkiem naszego powitania?
Nagle zarzuciła mu ręce na szyję i jednym tchem wyrecytowała:
— Nie chciałam, aby widział, jak cię kocham, z jakim utęsknieniem na ciebie czekałam!
Gerard z trudem powstrzymał gwałtowny wybuch radości. Mocnymi ramionami przytulał dziewczynę i drżąc ze szczęścia zawołał:
— Najdroższa! Czym zasłużyłem na twoje uczucie?!
Po chwili odnalazły się ich usta i zamarli w długim pocałunku.
— Kochasz mnie, myślałaś o mnie — szepnął. — Myślałaś o biednym strzelcu. O obcym, złym człowieku, który w ojczyźnie swej był…
— Nie mów już o tym nigdy! Bóg ci przebaczył! Bóg da ci to, co dla ciebie najlepsze!
— Dzięki tobie, dzięki tobie! Jakże się dręczyłem! Miałem wrażenie, że wyciągnąłem rękę po coś, czego nie dostanę nigdy.
— Jestem twoja.
— Moja, moja — wykrzyknął radośnie, całując ją raz po raz. — Ale co powie twój ojciec?
Na jej pięknej twarzy pojawił się figlarny uśmieszek.
— Boisz się go?
— Prawdę mówiąc, tak.
— Jakże to może być?! Sławny strzelec boi się starego Pirnera?
— No widzisz. Taki ze mnie odważny mężczyzna — powtórzył z zakłopotaniem.
— Nie jesteś przecież sam. Znajdziesz we mnie oparcie. Zresztą ojciec jest w tobie formalnie zakochany.
— Sądzisz więc, że powinienem z nim pomówić?
— Oczywiście.
— Kiedy? Zarumieniła się lekko.
— Kiedy zechcesz.
Znowu przycisnął ją do siebie.
— Dziś jeszcze?
— Jeszcze dziś — szepnęła, podnosząc nań oczy promieniejące szczęściem.
— Dziękuję! Przed chwilą oświadczyłem ojcu, że mam zamiar się ożenić. Zapytał, z kim. Odpowiedziałem: „Z dziewczyną, która mieszka niedaleko stąd”. Usłyszawszy to, zaczął mi gwałtownie odradzać żeniaczkę.
Rezedilla roześmiała się serdecznie.
— Jest widocznie przekonany, że chcesz się żenić z inną. Wpadł zapewne w bardzo zły humor. Gdzież jest teraz?
— W kuchni. Prosiłem, aby mi przygotował posiłek.
— Nie będzie najsmaczniejszy. Gdzie chcesz mieszkać? W swoim dawnym pokoju?
— Tam, gdzie usnąłem wtedy z wyczerpania.
— Tak. W tym samym, w którym przekonałam się, że masz złotą kolbę.
— Chciałem cię prosić o ten właśnie pokój.
Rezedilla zeszła po chwili do kuchni. Pirnero wraz ze służącą uwijał się wśród misek i talerzy. Ujrzawszy córkę, zapytał:
— Gdzie byłaś?
— Na górze, w swoim pokoju.
— Wracaj prędko do siebie! Nie jesteś nam potrzebna.
— Chciałabym pomóc.
— A po co? Sami sobie damy radę. Nie mam zamiaru potraktować tego Gerarda smakołykami.
Tłumiąc śmiech, powiedziała:
— Miałam wrażenie, że bardzo go cenisz.
— Phi! Uczucia się zmieniają.
— Co się stało?
— To cię nie powinno obchodzić! Gdzież jest ten łotr?
— W swoim pokoju.
— Mógłby właściwie spać na sianie u vaquerów! Nie zamówił nawet szklanki parszywego julepu. No, to jedzenie popamięta sobie! Zamiast masła dodałem wapna, zamiast pieprzu cukru, zamiast octu mleka. W dodatku dostanie kawał starego mięsa, i to przypalonego. Zęby niech sobie łotr połamie na tych przysmakach!
— Ależ ojcze!
— Ani słowa! — przerwał. — Dla głupca, który chce się żenić, przypalone i źle doprawione płucka wołowe są odpowiednią potrawą.
Wypchnął Rezedillę za drzwi. Nie opierała się. Pobiegła do ukochanego i śmiejąc się do rozpuku, powiedziała mu, jaka to wspaniała uczta go czeka. Potem zeszła do gospody i usiadła przy oknie.
Pojawiła się służąca i zaczęła nakrywać do stołu. Gdy skończyła, Pirnero posłał na górę po Gerarda. Sam zajął swoje ulubione miejsce przy oknie, ale obrócił krzesło na izbę, aby widzieć dobrze nietęgą zapewne minę gościa. Już z góry się cieszył na ten widok.
Gerard wszedł i usiadł przy stole. Wziął widelec i usiłował wbić go w mięso. Musiał wytężyć siły, było bowiem twarde jak kamień.
— Delicje! — oblizał się. — Jaka soczysta i miękka pieczeń! Co to za mięso, senior Pirnero?
— Pieczone płuca cielęce — wyjaśnił gospodarz.
— Moja ulubiona potrawa! Wolę ją jednak na zimno. Zostawię sobie na później! Mam kawałek mięsa bawolego do usmażenia na ruszcie. Czy ogień się pali, senior Pirnero?
— Nie — odparł ze złością.
Gerard nie dawał za wygraną. Otworzył drzwi do kuchni i zawołał: